Aleksandar Vuković - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Wywiad z trenerem

Vuković o kadrze drużyny: My dajemy wsparcie, a reszta zależy już od zawodnika

Woytek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Ostatniego dnia zgrupowania w Dubaju porozmawialiśmy szczegółowo z trenerem Aleksandarem Vukoviciem na temat kadry, którą aktualnie dysponuje. Z poniższej rozmowy dowiecie się, którzy zawodnicy na ten moment mają największe szanse na grę, którzy muszą poprawić się w pewnych aspektach, a także kto zrobił postęp i może liczyć na swoje minuty na boisku. Zapraszamy.

Jak to jest z tą kadrą Legii? W sumie naliczyliśmy 35 nazwisk, w tym 11 młodych i 4 kontuzjowanych (Jędrzejczyk, Kapustka, Abu Hanna, Ribeiro).
- W Dubaju była z nami duża liczba młodych zawodników. Większość tak naprawdę była z nami po to, by zwizytować to pierwszy raz. Kilku ma już swoje doświadczenie i oni mają większe szanse, by dostać swoje minuty. Na pewno stan kadrowy poprawił się wraz z powrotem pięciu zawodników, którzy mieli covid. Wśród młodych było najmniej wahadłowych – jedynie Skibicki i Kwiatkowski mogli grać na tej pozycji. Skwierczyński jest graczem, który gra na boku, ale bardziej w ofensywie - to taki skrzydłowy do innego systemu grania. Widać, gdzie potrzebujemy wzmocnień.

Czy któryś z młodych zrobił na tyle dobre wrażenie, że dostanie szanse regularnego treningu z jedynką?
- Czas pokaże, w tym momencie nie chcę deklarować. Przed nami jeszcze dwa sparingi i po nich będziemy określali kadrę, która na co dzień będzie trenowała z pierwszą drużyną. Wówczas zapadnie decyzja co do młodych i będzie to ostateczna informacja dla nich, kto pokazał więcej i zyskał w ostatnich tygodniach.

Czy ta młodzież była bardziej przygotowana do intensywności waszych treningów i obciążeń, w porównaniu do tej, która kiedyś jeździła na obozy?
- Trudno mi to porównać. Zauważyłem, że po niemrawym początku zaczęli wyglądać coraz lepiej. Potrzebowali trochę czasu, by się zaadaptować i oswoić z tym, gdzie są. Od pierwszego wewnętrznego sparingu, w którym zaprezentowali się dobrze, zaczęli wyglądać solidnie pod względem fizycznym. Pod wieloma względami wykorzystali swoją młodość do tego, by przejść przez ciężkie treningi. Młody zawodnik szybciej się regeneruje i szybciej wraca do stanu ponownego użytku.

Jesień pokazała, że - wobec kontuzji Artura Boruca - brak ogrania u Cezarego Miszty i Kacpra Tobiasza powodował błędy. Czy konieczny jest doświadczony drugi bramkarz, czy dacie sobie radę do końca sezonu w takim stanie osobowym?
- Z Arturem w tej rundzie bywało różnie. Bronił bardzo dobrze, a później z różnych powodów nie mógł bronić albo jego dyspozycja nie była najwyższa. Cieszy to, że jak dziś się patrzy na Artura, to widać w każdym treningu i meczach dużą jakość. Wrócił do dobrego treningu i automatycznie do dobrej dyspozycji. Ze swoim doświadczeniem może być bardzo ważnym ogniwem i jest dla mnie super pozytywnym zaskoczeniem. Mimo jego klasy, która jest wszystkim znana, jestem pozytywnie zaskoczony samym jego treningiem, podejściem do pracy i tym, jak w tej chwili wygląda. Oby tak dalej, oby z jego zdrowiem wszystko było super. Dwójka młodych także pracuje bardzo solidnie. Mają za sobą bardzo ważny okres, zdobyli doświadczenie, które im pomoże. Są mądrzejsi o te pół roku i teraz znajdą siłę, żeby ponownie powalczyć o swoje miejsce w Legii. Wierzę, że będą oni naszą siłą w tej rundzie. Ta trójka ludzi jest i będzie stanowiła dobrą ekipę, którą może wzmocnić jeden doświadczony bramkarz. Myślimy o tym cały czas, ze względu na sytuację jaką mamy. Nie chcemy nic zostawiać jakiemukolwiek przypadkowi. Ewentualna kontuzja Artura albo nie daj Boże jeszcze jednego bramkarza lub słabsza dyspozycja młodego bramkarza... pod tym kątem to zabezpieczenie jest dla nas potrzebą. Z dużą dozą nadziei i wiary, że nie będziemy korzystać z takiego nabytku.

Jeśli bramkarz przyjdzie, to który z młodych otrzymałby zgodę na wypożyczenie?
- Na tę chwilę nie wyobrażam sobie wypożyczenia Czarka Miszty - wierzę w tego chłopaka. Kacper Tobasz też dobrze pracuje, zobaczymy jakie decyzje podejmiemy. Ważne, żeby były korzystne dla nich. Wiadomo, że każdy nie będzie bronił tyle samo. Wierzę w obu, ale Czarek Miszta jest nieco starszym bramkarzem i bardzo dobrze go znam. Wiem, jak wyglądało to w przeszłości - miał trudne, ale ważne pół roku. Zdobył duże doświadczenie i liczę, że to zaprocentuje.

Jak dużym problemem będzie to, ze przez pierwszy miesiąc nie będzie dostępny Artur Jędrzejczyk?
- Jesteśmy na to gotowi. „Jędza” wróci szybciej niż się wszystkim wydaje i to dla nas super ważna informacja. Lada dzień będziemy mieli informację jak wygląda fizycznie, ale on już teraz bardzo dużo rzeczy robi normalnie. W przypadku takiej kontuzji standardowy powrót na początek kwietnia byłby dobrym wynikiem, natomiast myślę, że już pod koniec lutego będziemy mogli korzystać z "Jędzy".

Ustawianie linii obrony rozpoczyna trener od Mateusza Wieteski. Kto zagra w sytuacji, gdyby go zabrakło, kto ma największe szanse by grać obok niego?
- Wieteska wyrasta na jednego z liderów i tego się od niego oczekuje, by tę rolę przejmował ze swoim doświadczeniem i czasem, który tutaj spędził. Liczę, że niedługo będziemy mieli sześciu środkowych obrońców do wyboru i dyspozycja każdego z nich będzie decydowała o wyborze. Bardzo ważna jest wewnętrzna rywalizacja. Często mówię, że mamy braki w kadrze, bo uznam, że liczbowo jest „ok” gdy będziemy mieli na jednej pozycji dwóch zawodników walczących o miejsce w pierwszym składzie. Jak miałem Cholewiaka, który mógł zastąpić Novikovasa, to wiedziałem, że mam dwóch ludzi i nie potrzebuję nie wiadomo jakich cudów, bo był to gość, który mógł wejść z ławki i dać to, co jest potrzebne. Tego chciałbym też w tej drużynie i liczę, że powoli dojdziemy do takiej sytuacji.

Jak wygląda Lindsay Rose, do którego jesienią było sporo zastrzeżeń? Czy to zawodnik, który może pozytywnie zaskoczyć?
- Wykazuje się bardzo dużą chęcią grania i pracowania. To człowiek, który leczył kontuzję, potem covid, a do Dubaju dotarł w dyspozycji fizycznej kogoś, kto wykonał kawał dobrej pracy sam, „w lesie”. To bardzo dobrze o nim świadczy, bo był absolutnie gotowy z marszu do pracy, choć byliśmy przygotowani na to, że będzie musiał dłużej się wprowadzać. Dał już więc pierwszy sygnał, że chce i mu zależy. To dla mnie bardzo ważne. Wówczas łatwiej jest o pozostałe rzeczy.

Mateusz Hołownia jest w kadrze Legii od czasów Henninga Berga z małymi przerwami. Czy on ma w końcu szansę odegrać taką rolę, jakiej doczekał się Mateusz Wieteska?
- To zależy od Mateusza Hołowni. Wiele wskazuje na to, że będzie miał szansę, by pokazać czy dojrzał do tego, by odgrywać ważniejszą rolę w tym zespole. Zależy to tylko wyłącznie od niego. To co mi się podoba, to widzę zmianę na plus jeśli chodzi o podejście do treningu i dojrzałość piłkarską, bo do tego zawsze był zarzut, a teraz sytuacja jest dużo lepsza. Jest to dobrym prognostykiem, ale nie chcę nikogo faworyzować i skreślać – chcę zrobić atmosferę, w której każdy ma szansę i musi o nią powalczyć i ją wykorzystać.

Mattias Johansson w poprzedniej rundzie regularnie miał problemy zdrowotne. Czy teraz już wszystko jest w porządku?
- Mam nadzieję. Johansson zaimponował mi w tych dwóch jesiennych meczach, które prowadziłem. Widziałem zawodnika bardzo charakternego, z dużym niedostatkiem dyspozycji fizycznej, poniżej potrzeb jakie mieliśmy na te dwa mecze w trzy dni. On pokazał charakter. Dał bardzo dużo z siebie – jego problem polegał na tym, że co chwila miał problemy zdrowotne, czasami trzymały się go sytuacje pechowe jak covid czy nawet rozcięcie wargi w sparingu. Podoba mi się jego charakter i jest mądrym zawodnikiem. Jak będzie zdrowy, to jest duża szansa, że będzie dla nas wartościowy.

Szukając analogii – w pierwszej kadencji zrobił trener pierwszoplanowe postacie z zawodników, którzy byli odpaleni przez Ricardo Sa Pinto – Niezgoda, Kante, Antolić. Teraz może być podobna sytuacja. Czy taki Rose lub Johansson będą zdeterminowani, by pokazać, że za szybko zostali skreśleni?
- Każdemu chcę dać możliwość i szansę. Nie będę kierował się tym co było – dotyczy to zawodników, którzy byli chwaleni i tych, którzy byli krytykowani. Patrzę na to co jest tu i teraz. Piłkarz, któremu zależy i jest zdeterminowany na treningach, dostanie szansę i jeśli potwierdzi się to na boisku w meczu, to ten obraz się zmienia. Nie wykluczam i wierzę w to, że obraz kilku chłopaków będzie zupełnie inny. To by oznaczało, że zmieniła się też drużyna. Każdy z nich potrzebuje lepiej funkcjonującej drużyny, a drużyna potrzebuje lepiej grających indywidualności. Bez dobrze funkcjonującej drużyny, która jest w zupełnie innym momencie niż była przez ostatnie pół roku, żaden zawodnik się nie wyróżni. Teraz trudno wymienić kogokolwiek – może na siłę jednego czy drugiego – określić najlepszym zawodnikiem Legii poprzedniej rundy. Takiego nie było. Było wybieranie wśród ludzi, którzy prezentowali się bardzo słabo, bo drużyna prezentowała się słabo. To musi się zmienić, wówczas inaczej odbierani będą poszczególni zawodnicy.

Jak odbierać mamy Ihora Charatina?
- Ihor Charatin to jest zawodnik, kórego mimo że zagrał w kilku spotkaniach na środku obrony, nie możemy uważać za obrońcę. Będziemy się mu przyglądać, tak jak każdemu zawodnikowi. Chcę dużeh rywalizacji w zespole. Kto jak wyjdzie na tej rywalizacji, czas pokaże. W tej chwili jeśli chodzi o środek pola to zdecydowanie wyżej widzę Bartosza Slisza i Patryka Sokołowskiego, dlatego też zrobiliśmy to posunięcie przesuwając go ona obronę, gdzie milieśmy problemy. Nie oznacza to, że to jego docelowa pozycja.

Co było głównym powodem rezygnacji z Andre Martinsa? Za pierwszej kadencji u trenera grał od deski do deski – no może oprócz końcówki.
- Można powiedzieć, że przed moim odejściem z klubu też miałem jakieś inne spojrzenie na to, co Martins powinien dawać drużynie, a co daje. Mając to na uwadze, wiedziałem, że przyda się zawodnik o trochę innym profilu niż on. Właśnie taki Patryk Sokołowski. Po obozie w Dubaju warto także wspomnieć o Jurgenie Celhace, który zaczyna prezentować się coraz lepiej. To kolejny zawodnik, który zaplusował na obozie. Nie wykluczam, że będzie dostawał sporo szans jak dalej tak będzie pracował. Oprócz tego dochodzi fakt, że wchodziły także kwestie kontraktowe – automatycznego przedłużenia kontraktu Martinsa gdyby zagrał jedno czy dwa spotkania. Chcieliśmy innego profilu zawodnika obok Slisza i Josue. Dlatego też taka decyzja.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Kolega Patryka Sokołowskiego mówi, że to zawodnik, który jeżeli szatnia obdarzy go zaufaniem, to może być materiałem na kapitana na lata. Jak trener patrzy na jego charakterologiczne kwestie?
- Na razie nie wybiegam daleko do przodu. Byłem zwolennikiem jego transferu, bo chciałem gracza znającego realia klubowe i krajowe. To chłopak, który o niczym innym nie marzył niż grać w Legii. Czuje to miejsce, czuje ten klub i takich ludzi potrzebujemy. To facet, który udowodnił przez kilka sezonów, że stać go na grę w Ekstraklasie. Bardzo dobrze się wkomponował i został dobrze przyjęty przez szatnię.

Jurgen Celhaka zaciekawił na tym obozie swoją grą i osobą. Do końca rundy mieliśmy wrażenie, że nie było na niego planu. Czy jakoś wskazaliście mu swoje oczekiwania, zasugerowaliście konkretne zadnia?
- Wręcz przeciwnie, czas ten wykorzystałem do tego, by każdy działał według swojej natury i tego jak czuje piłkę. To dobry sposób, by później móc pewne rzeczy korygować i wymagać. Jurgen jest piłkarzem, któremu powiedziałem, że nic o nim nie wiem. Zagrał z Zagłębiem kilkanaście minut dlatego, że chciałem cokolwiek zobaczyć, bo wynik na to pozwalał. Teraz wiem dużo więcej i dużo rzeczy mi się podoba w tym chłopaku. To w jaki sposób trenuje, gra i zachowuje się na boisku – charakter, mobilność – ma nieprzeciętne umiejętności na środkowego pomocnika. Będziemy z nim rozmawiać, musi cierpliwie czekać na swoją szansę i pracować tak jak to robi w tej chwili, bo na pewno taką szansę dostanie. Może być tym, który coś w najbliższym półroczu zyska.

Czego brakuje Bartłomiejowi Ciepieli, by dołączył do tych ze środka pomocy?
- Brakuje stabilizacji i tego, że nabierze trochę doświadczenia i ogrania. Szybko dostał ode mnie szansę, już w pierwszym meczu zagrał od początku. Pokazał się z dobrej strony, potem trochę gorzej w następnym spotkaniu, ale to normalne. To jeden z młodzieżowców, który musi walczyć o swoje minuty na boisku ze starszymi zawodnikami. Będziemy chcieli dać mu szansę, ale Bartek musi o tę szansę powalczyć.

Kacper Skibicki odchodzi, czy coś się zmieniło?
- Jest szansa po tym jak przepracował ten obóz, że jego sytuacja się zmieni w stosunku do tego, co było na początku planowane. Zaprezentował się dobrze w sparingach i grze wewnętrznej. Dobrze trenuje, jest młodzieżowcem, czego nie można bagatelizować. Jak nie będzie świrował, to będzie dobrze.

Jacek Zieliński powiedział, że to może być materiał na wahadłowego.
- Trudno się nie zgodzić. W sparingach grał właśnie na takiej pozycji. U niego potencjał jest, pozostaje kwestia zrozumienia pewnych rzeczy dotyczących samego zachowania i zaparcia do tego, co chce w życiu osiągnąć oraz bardziej dojrzałego podejścia. Na to liczymy i czekamy – wszystko zależy od Skibickiego.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Czy zespół odzyskał na nowo Filipa Mladenovicia?
- Naszym celem jest, żeby każdy z nich prezentował się jak najlepiej. To najważniejsze zadanie, które stawiamy przed sobą - by doprowadzić do dobrej dyspozycji każdego z nich indywidualnie. Mladenović dobrze pracuje, szkoda że nie może zagrać w pierwszym meczu. Po urazie Ribeiro trochę nam to utrudniło przygotowania i stworzyło delikatny znak zapytania. Liczę na jego dobrą dyspozycję, on powinien być jednym z liderów tej drużyny, z doświadczeniem i umiejętnościami jakie ma. W jego przypadku kluczowe jest to, że musi wziąć odpowiedzialność za tę drużynę jako jeden z tych najważniejszych. Nie może być tak, że nie czuje jak ważnym piłkarzem jest i jak ważna jest jego odpowiedzialność za tę drużynę.

Josue także jest w gronie tych zawodników, którzy mają wziąć odpowiedzialność? Jesienią gra opierała się na nim, miał najwięcej podań, najwięcej kluczowych piłek. Wygląda na to, że teraz trener widzi go bardziej w ofensywie niż na środku boiska.
- To facet, który ma nieprzeciętne umiejętności, naprawdę rzadko spotykane w naszych realiach. Odpowiedzialność za to, żeby je pokazać i by drużyna miała z tych umiejętności korzyść, by był tak ważnym zawodnikiem, spoczywa na nim. Musi być ukierunkowany na pracę dla zespołu i zdobywanie bramek i asyst, bo jest do tego uzdolniony. Naszą rolą jest wesprzeć go w tym i dać mu przestrzeń, by mógł to pokazać.
Powodem do optymizmu jest to, że jeżeli mamy zawodnika z takimi umiejętnościami, to możemy oczekiwać więcej i chcemy oczekiwać więcej.

Lirim Kastrati to ultra ofensywny skrzydłowy, ale czy nie jest to człowiek do zadań specjalnych, który w końcówce meczu wykorzysta swoją szybkość?
- To jedna z sytuacji w meczu, kiedy można by wykorzystać ten profil zawodnika, natomiast niedobrze jest ograniczać i szufladkować go w ten sposób. Każdy powinien mieć szansę pełnoprawnie walczyć o skład, nie tylko na końcówkę meczu. Zobaczymy jak sobie Lirim poradzi grając w tym ustawieniu.

Tomas Pekhart poważnie zablokował się jesienią, a wszyscy wiemy na co go stać.
- Stać go na dużo i ja o tym wiem. Łatwiej jest rozmawiać o zawodnikach, którzy całkiem niedawno udowadniali, że potrafią. Nie ma żadnych wątpliwości, że to już się w jego przypadku wydarzyło, tylko trzeba znaleźć sposób, by do tego wrócić. W jednym meczu, który zagrał, pokazał się z dobrej strony. W starciu z Zagłębiem zdobył gola i wykonał dużo dobrej pracy. Dla mnie to człowiek, na którego zawsze mogłem liczyć. Niezmiennie liczę, że tak będzie dalej. Oczywiście ma konkurencję i rywali, z którymi musi wygrać rywalizację.

Szymon Włodarczyk ma szansę na dłużej zadomowić się w pierwszym zespole?
- Bardzo dobrze pracuje. Uważam, że zrobił potęp i jest zdecydowanie lepszym zawodnikiem niż kiedy u mnie debiutował w Ekstraklasie. Jest także Rafael Lopes, jest Maciej Rosołek – nie narzekam na napastników, których mam. Cała czwórka gwarantuje poziom i będziemy patrzyli na pozycje. Jest jedno miejsce dla napastnika na boisku, choć może się zdarzyć, że będzie grało dwóch.

Do drużyny wrócił Maciej Rosołek. Jaka jest jego sytuacja, odrodzi się?
- W dużej mierze będzie zależało to od samego zawodnika. Dalej wierzę w niego, że to chłopak z dużym potencjałem. Musi udowodnić, że stać go na dużo. Szanse będzie miał, bo jest jednym z bardziej ogranych młodzieżowców, co jest jego atutem. W Pucharze Polski musi grać dwóch, więc potrzebujemy takich młodych zawodników z taką jakością. Jest kimś, kto może być dla nas opcją. Damy mu szansę i życzyłbym sobie tego pewnie bardziej niż on. Damy mu wsparcie, a później reszta zależy już od zawodnika.


fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Rafael Lopes jesienią potrafił pociągnąć ten zespół, choć bywa niedoceniany.
- Na każdego zawodnika można spojrzeć dwojako. Są ludzie, którzy powiedzą, że ma to i tamto, ale tego i tamtego mu brakuje. To facet, który strzelał bramki dla Cracovii, w Legii prezentował się dobrze. Czyli potrafi i umie. Naszą rolą jest to wykorzystać i wydobyć z niego to co najlepsze. Wówczas inaczej na niego spojrzymy.

Ernest Muci puka do pierwszego składu, robi postępy, ale też lubi znikać na kilkanaście minut.
- Tak, u niego potrzebna jest większa regularność w grze. Często u młodych zawodników jest kwestią, jakiej postawy się oczekuje. Ma bardzo duży potencjał, ale dużo pracy przed nim nad intensywnością, żeby ją utrzymać od początku do końca meczu, a przynajmniej przez większość spotkania. Wydaje się, że to duża kwestia do poprawy. Bardzo dobrze pracuje na treningach, co napawa optymizmem, że to poprawi. Będziemy mieli z niego korzyści, ale młodzieżowcem nie jest, więc oczekujemy konkretnych wyczynów na boisku. Od Muciego można już wymagać, oczekiwać i będziemy to robić. Zawodnik do rywalizacji.

Luquinhas miał ofertę z MLS... ale dostał taki sygnał w postaci opaski kapitańskiej, że chyba nie miał wyjścia i musiał ją odrzucić?
- Tak... to teraz teorie będą. Zdaję sobie sprawę z tego, że Luquinhas jest zawodnikiem, który opaskę kapitańską może nosić krótko. Kilka klubów się nim interesuje, ale liczymy, że przynajmniej do końca sezonu będzie naszym zawodnikiem, bo gwarantuje jakość. Odejście takiego zawodnika to strata nawet jak zyskuje się finansowo. Każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę. Prezes Mioduski też wie, jak ważny to dla nas zawodnik. Jeśli odejdzie - to tylko w przypadku propozycji nie do odrzucenia, taką mam nadzieję.

W Dubaju rozmawiał Wojciech Dobrzyński

WYNIKI SONDYJak oceniasz pracę Aleksandara Vukovicia na stanowisku trenera Legii?
SUMA GŁOSÓW: 40771
START: 16.12.2021 / KONIEC: 25.05.2022



REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.