REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Wisłą

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W piątek Legia Warszawa dopisała do swojego dorobku trzy punkty, wygrywając z krakowską Wisłą 2-1. Jak zaprezentowali się legioniści? Zapraszamy do naszych not.

Mateusz Wieteska - W 20. minucie zupełnie zgubił krycie, przez co bardzo dużo miejsca na oddanie strzału miał Ondrasek. Legię uratowało słabe wykończenie Czecha. Był to jedyny błąd "Wietesa", który ogólnie grał dobrze. Kilka minut później świetnie uchronił warszawiaków przed groźną akcją rywali. W 56. minucie skutecznie powstrzymał strzał jednego z piłkarzy „Białej Gwiazdy”. W 88. minucie uderzył głową, lecz górą był golkiper krakowian. W samej końcówce spotkania wyskoczył najwyżej w polu karnym i dał prowadzenie, a zarazem zwycięstwo Legii. Brawa dla Wieteski, który golem przypieczętował swój dobry mecz.

Josue - Miał niezłą okazję w 41. minucie, lecz fatalnie przestrzelił. Josue powinien uderzyć zdecydowanie lepiej. Grał w swoim stylu - mobilnie, dużo widział i szukał kolegów na murawie, niestety nie zawsze się z nimi rozumiał. Podobać się może fakt, że nawet gdy tracił piłkę, to robił wszystko, aby ją odzyskać. W 78. minucie oddał strzał z rzutu wolnego, ale niestety górą był Biegański. W 88. minucie dobrym dośrodkowaniem znalazł Wieteskę, który głową nie dał rady wpakować piłki do siatki. Ta sztuka udała mu się kilka minut później, gdy dograł futbolówkę do Wieteski, a ten tym razem się nie pomylił! Dośrodkowanie Josue, bramka Wieteski – to już trzeci raz, kiedy w tym sezonie ten duet zapewnia nam trafienie. Opuścił plac gry w samej końcówce meczu.

Lindsay Rose - Zagrał na prawej obronie, czyli na pozycji, na której zdarzało mu się grywać podczas pobytu w Salonikach i trzeba przyznać, że w piątek zdecydowanie nie zawiódł. Podchodził bardzo wysoko, chciał wspomóc poczynania ofensywne, ale przy tym nie zapominał o powrotach do defensywy. W obronie radził sobie co najmniej dobrze, choć można mieć do niego pretensje, że nie odebrał piłki Ondraskowi, który zanotował asystę przy trafieniu Gruszkowskiego. W ofensywie był aktywny, choć czasami brakowało mu podjęcia szybkiej decyzji pod polem karnym rywala, jednak pamiętajmy, że wcześniej z „eLką” na piersi grał jako stoper, gdzie nie miał takich problemów. Pozytywne zaskoczenie.

Maik Nawrocki - Już na początku starcia świetnie przypilnował Savicia i przerwał zmierzające do niego podanie. Wykazywał się spokojem, nie forsował tempa gry, nawet gdy zbliżał się do niego rywal. Grał na wyprzedzenie, nie bał się podjąć ryzyka, w skrócie łatwo radził sobie z rywalami. Zagrał tak, jak od niego wymagamy.

Jurgen Celhaka - Dobrze pracował na własnej połowie, nie odstawiał nogi. Myślał na boisku, dobrze panował nad futbolówką. Albańczyk zagrał tak, jakbyśmy oczekiwali od gracza na jego pozycji - skutecznie w defensywie, ale również chętnie do gry ofensywnej. Wiele osób chwaliło go po zimowym zgrupowaniu, a Celhaka pokazał, że faktycznie jest dobrze przygotowany do gry od pierwszej minuty, a na pewno lepiej od Slisza czy Sokołowskiego.

Tomas Pekhart - W 8. minucie zrobił to, co najlepiej potrafił w zeszłym sezonie, czyli głową wpakował futbolówkę do siatki. W 66. minucie powinien strzelić drugiego gola, jednak w sytuacji sam na sam przegrał z Biegańskim. Szkoda, bo Czech mógł również szukać podaniem Wszołka. Brawo za bramkę, ale zdecydowanie powinien zdobyć dwie. Oprócz tego, ciężko pracował i pomagał drużynie w kreowaniu akcji. Na murawie wyglądał dobrze.

Maciej Rosołek - W 4. minucie uderzył z dystansu, lecz chybił. Kilka minut później genialnym dośrodkowaniem obsłużył Pekharta, który głową pokonał Biegańskiego. Jego ogólną ocenę ratuje asysta, gdyż poza nią grał słabo, był niewidoczny. "Rossi" nie dawał nic drużynie, było go po prostu mało. Zszedł z boiska w 71. minucie.

Paweł Wszołek - Momentami sam zapędzał się w sytuacje bez wyjścia, czasami nawet bał się wejść w pojedynek z rywalem. Miał swoją okazję w 21. minucie. Był blisko bramki, oddał strzał, jednak z tego pojedynku zwycięsko wyszedł golkiper wiślaków. W 55. minucie oddał uderzenie zza pola karnego, ale piłka minęła słupek bramki. Nieco ponad dziesięć minut później wykorzystał błąd wiślaków i wykreował sytuację Pekahartowi, który niestety ją zmarnował. Nie było to jego dobre spotkanie, jednak widać poprawę względem zeszłego tygodnia. Podsumowując: zaprezentował się przeciętnie, wymagamy od niego znacznie więcej. Zszedł z murawy w doliczonym czasie gry.

Filip Mladenović - Był aktywny na skrzydle, często widzieliśmy go w ofensywie. Warto docenić jego "asystę drugiego stopnia" przy pierwszym trafieniu Legii, gdyż bardzo mądrym podaniem obsłużył Rosołka, który dograł ją na głowę Pekharta. Początek spotkania był w jego wykonaniu obiecujący, niestety później było dużo gorzej. W defensywie wkradało się rozkojarzenie, popełniał błędy, jednak nie wykorzystywała ich Wisła. „Mladen” nie był pewnym punktem Legii w obronie, czasem nawet za darmo oddawał futbolówkę rywalom, a szczególnie w drugiej części spotkania. Był to nierówny mecz w jego wykonaniu, jednak przez większość czasu grał bardzo niechlujnie, po prostu słabo.

Patryk Sokołowski - Grał często za lekko, był spóźniony i niepewny. Nawet jak już skutecznie przedarł się na połowę rywali, to nie wiedział, co zrobić z futbolówką. Można być bardzo negatywnie zaskoczonym formą Sokołowskiego, w końcu przyszedł do nas lider Piasta Gliwice, warszawiak, a póki co nie zagrał ani jednego przyzwoitego spotkania. W piątek mógł uczyć się gry na swojej pozycji od młodszego Celhaki.

Cezary Miszta - W 39. minucie popisał się niezłym wyjściem na przedpolu i uprzedził składającego się strzału rywala. Nie miał za dużo pracy, gdyż wiślacy oddali jeden celny strzał, który zamienili na bramkę. W 79. minucie popełnił błąd, który kosztował legionistów stratę gola. Choć naszym zdaniem (i Miszty też) był faul, to jednak sędzia podjął inną decyzję, która mogła mieć bardzo złe konsekwencje. Pomijając przepisy, to Miszta powinien zachować się o wiele lepiej w pierwszym momencie dośrodkowywanej piłki. Później bowiem golkiper Legii trzymał rękę na piłce, ale nie zdążył przykryć je ciałem, ani pewnie chwycić dwiema rękami. Szkoda, bo mógłby w drugim spotkaniu z rzędu zachować czyste konto, a tak to tym babolem zasłużył na minusa, choć ostatecznie skórę uratował mu Wieteska.

Zmiennicy

Bartłomiej Ciepiela - Wszedł na plac gry w 71. minucie. Był niewidoczny, trudno ocenić jego występ.

Lirim Kastrati - Wszedł na boisko w doliczonym czasie gry. Grał za krótko, aby ocenić.

Kacper Skibicki - Wszedł na boisko pod sam koniec spotkania. Grał za krótko, aby ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.