fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Lechem Poznań

Kamil Dumała, źródło: InStat / Ekstraklasa - Wiadomość archiwalna

Punkt, który należy szanować, Legia namiesza na górze, niezły Lopes, dobry Jędrzejczyk i Rose, waleczny Sokołowski i powrót Charatina - to najważniejsze punkty po sobotnim meczu Legii z Lechem Poznań, który zakończył się remisem 1-1.

1. Punkt, który należy szanować
Bądźmy szczerzy, mecz nie stał na wysokim poziomie. Obie drużyny były jakby pogodzone z tym, że padnie remis i podzielą się punktami. Z naszego punktu widzenia, musimy szanować remis zdobyty na trudnym terenie, jakim jest boisko w Poznaniu. Legia nie stworzyła sobie wielu sytuacji podbramkowych, tak naprawdę oprócz bramki była jeszcze sytuacja Tomáša Pekharta, kiedy to piłkę wypluł przed siebie Mickey van der Hart, ale nasz napastnik nie zorientował się w sytuacji. Przed podopiecznymi trenera Vukovicia jeszcze sześć ciężkich spotkań, ale remis z Lechem pozwoli na trochę oddechu i pewnie podniesie morale zespołu.

2. Legia namiesza na górze
To jest zdecydowanie najgorszy sezon dla wszystkich kibiców Legii od wielu lat. Nie walczymy o mistrzostwo Polski, odpadliśmy również z Pucharu Polski i nie awansujemy do europejskich pucharów w przyszłym sezonie. Jednak nadal zespół trenera Vukovicia mocno może namieszać w górze tabeli. W ostatnim meczu z pretendentem do mistrzostwa Polski, Rakowem Częstochowa zremisował 1-1. W wielu fragmentach zagrał bardzo dobre spotkanie. W meczu z kolejną drużyną, która bije się o mistrzostwo, ponownie remis 1-1. Gra może nie zachwycała, ale najważniejszy jest punkt. Przed legionistami jeszcze spotkanie z Pogonią Szczecin, którą trenuje najprawdopodobniej przyszły szkoleniowiec Legii. Mecz z wieloma podtekstami i kolejna okazja, by namieszać w czołówce.



3. Niezły Lopes
Przed meczem byłem sceptycznie nastawiony do występu od pierwszych minut Rafy Lopesa i Lirima Kastratiego. I muszę napisać wprost, że pomyliłem się odnośnie Portugalczyka. Ten zagrał naprawdę dobre zawody, będąc najbardziej wysuniętym zawodnikiem Legii w tym spotkaniu. Bardzo często utrzymywał się przy piłce, potem umiejętnie ją zgrywając do partnerów z zespołu. Często brał na siebie dwóch rywali i dawał miejsce innym w ofensywie. Najważniejszą rzecz zrobił jednak w 40. minucie gry, kiedy to pięknym uderzeniem głową zdobył bramkę. Irytował w ostatnich meczach, jednak trzeba mu oddać honor, bo zagrał dobre zawody przeciwko Lechowi i może być w kolejnych meczach ciekawą alternatywą na pozycji napastnika, bo widać, że tam czuje się najlepiej. Więc biję się w pierś i składam gratulacje za dobry mecz. Mam nadzieję, że kontuzja nie jest groźna.

4. Świetni Jędrzejczyk i Rose
Od pierwszych minut trener Vuković postanowił postawić na środku obrony na Lindsay’a Rose oraz na lewej stronie na Artura Jędrzejczyka. Obaj zawodnicy zagrali świetne zawody przeciwko Lechowi. Rose był w wielu momentach nie do przejścia. Przecinał wiele piłek, wysoko wychodził z linii defensywy do rywali i skracał im kąt rozegrania akcji. Oczywiście, można przyczepić się do straconej bramki przez Legię, gdzie przegrał pojedynek główkowy z Dawidem Kownackim. Raz był blisko bramki samobójczej, ale w tej sytuacji nie mógł inaczej interweniować, więc zbytnio bym się go nie czepiał. Oczywiście, przez najbliższe miesiące wśród kibiców Lecha będzie dyskusja o sytuacji z ostatnich minut meczu, gdzie Rose zagrał ręką we własnym polu karnym. Sytuacja mocno dyskusyjna, „jeden rabin powie, że tak, drugi powie, że nie”. Odnośnie doświadczonego Artura Jędrzejczyka, to po słabszym meczu z Rakowem znów wszedł na wyższy poziom i nie dał pograć rywalom na boku obrony. Pewny w odbiorze, szybki w doskoku i czasami podłączał się do akcji ofensywnych. Zarówno Mladenoviciowi, jak i Ribeiro wyrósł niezły konkurent na lewą stronę, który na ten moment daje najwięcej pewności i jakości.

5. Waleczny Sokołowski
Dużo pretensji jest do Patryka Sokołowskiego od momentu jego przyjścia do Legii. Wychowanek nie zachwyca swoją grą, jak to robił w Gliwicach, ale warto zauważyć kilka rzeczy. Po pierwsze, tam też od razu nie był wiodącą postacią, dopiero po jakimś czasie zaczął odgrywać ważniejszą rolę w klubie. Po drugi,e inaczej się gra bez presji w Piaście, a inaczej w klubie, który przeżywa najgorszy okres w historii. Potrzeba tutaj czasu dla Patryka i spokojnego wkomponowania się do zespołu. Umiejętności posiada, teraz musi je sprzedać. Według mnie na plus należy zapisać jego zachowanie po zderzeniu się głowami z przeciwnikiem. Nie poddał się, wszedł ponownie na boisko i walczył. Grał naprawdę dobrze, dużo rozgrywał, brał na siebie ciężar w środkowej strefie i wspomagał Slisza. Niestety, po kolejnym uderzeniu w głowę, musiał zejść z boiska. Szacunek, Patryku! Może nie iść w meczu, ale zawsze będziemy inaczej oceniać piłkarzy, którzy zostawiają na boisku serce i zaangażowanie.

6. Powrót Charatina
Długo nie widzieliśmy na boisku w pierwszym zespole Ihora Charatina. W sobotnim starciu z Lechem wszedł na murawę w 78. minucie, zmieniając Patryka Sokołowskiego. Wszedł na murawę i szybko też z niej zszedł, chociaż błąd popełnił Josué w rozegraniu piłki i Ukrainiec musiał ratować sytuację faulem, za który otrzymał czerwoną kartkę. Można mieć pretensje za ostry faul i za to, że osłabił zespół w ostatnich minutach, jednak trzeba też spojrzeć, że gdyby nie ten faul, to Lech wychodził z bardzo groźną kontrą. Oczywiście, powrotu nie możemy zapisać do udanych, jednak wierzymy, że w przyszłym sezonie będzie Ihor wyglądał o wiele lepiej, niż w obecnym.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.