Sektorówka na meczu koszykarzy Legii z Anwilem - fot. Hugollek / Legionisci.com
REKLAMA

Koszykówka

Relacja z trybun z meczu kosza z Anwilem (+ doping)

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Jeszcze kilka lat temu fanatycy z Łazienkowskiej wypełniali halę na Bemowie przy okazji meczów naszych koszykarzy w trzeciej lidze, czyli czwartej klasie rozgrywkowej. W między czasie mieliśmy okazję świętować trzy awanse - wszystkie wywalczone sportowo, nie zaś jak wiele innych klubów, przy pomocy "dzikich kart". Za nami także pierwsze występy w europejskich pucharach, a w tym sezonie naprawdę owocne występy w FIBA Europe Cup, gdzie legioniści byli o krok (porażka w dwumeczu po dogrywce z włoskim zespołem z Reggio Emilii) od awansu do półfinału.

Przed fazą play-off, do której Legia awansowała na dwie kolejki przed końcem sezonu, nikt nie stawiał, że nasi gracze zdołają wygrać choćby jeden mecz I rundy, w której trafili najmocniejszego, wydawało się rywala - aktualnego mistrza Polski z Ostrowa Wielkopolskiego. Legioniści nie tylko pokonali Stal (3-0!), ale również zwyciężyli dwa wyjazdowe mecze z Anwilem Włocławek w półfinale play-off. Stawką poniedziałkowego spotkania był więc dla nas awans do finału. Finału mistrzostw Polski, co oznacza pewny medal... pierwszy dla naszego (koszykarskiego) klubu od 1969 roku.



Bilety na spotkanie z Anwilem rozeszły się na pniu, i to pomimo faktu, że były dystrybuowane tylko wśród fanów, którzy w tym roku byli obecni na przynajmniej jednym spotkaniu. Oficjalnie do Włocławka trafiło 30 wejściówek, pozostałe jak widać udało się im wykupić lub wejść "na jana". Jeden z pracowników klubu wniósł fanom z Włocławka trąbki, przez co z jednego sektora wiało skokami narciarskimi. Jako, że mecz rozpoczynał się o godzinie 17:30 (w poniedziałek), sporo osób dotarło na miejsce spóźnionych, z powodu olbrzymich korków.

Od samego początku fani Legii prowadzili głośny doping, który niósł naszych koszykarzy. Na trybunach powiewały duże flagi na kijach, a jeszcze w pierwszej kwarcie nie zabrakło przyśpiewek odnoszących się do sytuacji za naszą wschodnią granicą. "Ruska k...a aejaejao" oraz "Putin cwel allez allez allez" - śpiewali kibice. Tym razem sporo uwagi poświęcono gościom. Anwil po tym jak przed kilku laty Włocłavia (czyli FC ŁKS-u) zrobiła "czystki" na trybunach hali Mistrzów (rozwiązując m.in. ówczesną grupę H1), na każdym meczu we własnej hali mocno ubliżał Legii, co doczekało się "odpowiedzi". Przyśpiewek "anty" było całkiem sporo, ale zdecydowanie najgłośniej wychodziły pieśni sławiące Legię, do których przyłączali się kibice z pozostałych trybun.

Duża w tym zasługa "Bobicza", który regularnie odwiedzał z megafonem inne sektory, zachęcając fanów do wspólnego zdzierania gardeł. A sam młyn tego dnia nabity był do granic możliwości - stawiła się w nim jeszcze większa liczba kibiców niż przy okazji niedawnego meczu ze Stalą. W drugiej połowie legioniści rozciągnęli nową sektorówkę w barwach, a przed nią dumnie powiewało kilka flag na kijach znanych z Ł3. To co działo się w hali w trzeciej kwarcie, przy okazji wykonywania "Gdybym jeszcze raz, miał urodzić się..." trudno opisać słowami. Miazga! Jako, że cały czas mecz był na styku, w kwarcie czwartej do naszego repertuaru zawitały pieśni "Nie poddawaj się w czwartej kwarcie", "Warszawska Legio, zawsze o zwycięstwo walcz" oraz "Do boju Legio marsz, zwycięstwo czeka nas, aejao Anwil k...". Kiedy pół minuty przed końcem meczu wygraną i awans do finału mieliśmy już niemal pewny, cała hala odśpiewała nasz hymn - "Mistrzem Polski jest Legia". Niesamowite, że w końcu, po (53) laaaatach, może stać się ono faktem.



I tak jak piłkarze w tym sezonie dawali ciała niemal na każdym kroku, tak koszykarze - sprawili prawdziwą sensację, zdobywając awans do upragnionego finału. A i w nim nie są bez szans. Po końcowej syrenie trwało świętowanie z naszymi graczami. Nie mogło zabraknąć "Warszawy" śpiewanej na dwie strony, a raz śpiewy inicjowali kibice, raz koszykarze. Później śpiewaliśmy "finał jest nasz lalalalalalalala", a na koniec po hali niosło się głośne "Mistrz, mistrz, Legia mistrz!". Raz jeszcze brawa dla wszystkich obecnych za stworzenie kapitalnej atmosfery.

I... już dziś warto zaplanować sobie wizytę w hali na Bemowie na trzecim i czwartym spotkaniu finałowym - w niedzielę 22 maja (15:00) oraz we wtorek 24 maja (o 17:30). Pierwsze dwa mecze finału legioniści rozegrają na wyjeździe. Na razie czekamy na przeciwnika - będzie nim Śląsk Wrocław lub Czarni Słupsk.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.