Ernest Muci i Israel Puerto - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Jagiellonią Białystok

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Lepszy remis niż...; 23; nudy; absencje; szanse dla innych; wejście Muciego - to najważniejsze punkty po piątkowym meczu przeciwko Jagielloni Białystok.

1. Lepszy remis niż...
...osiemnasta porażka w lidze. Było bardzo blisko, by stała się faktem. Na szczęście Michał Pazdan przy pomocy dwóch zawodników Legii postarał się pomóc swojemu byłemu zespołowi. Legionistów zdecydowanie należy pochwalić za to, że pomimo dwukrotnego przegrywania, potrafili się podnieść i doprowadzić do remisu. Taka sytuacja jest bardzo rzadka w obecnym, na szczęście kończącym się już sezonie. Był to czwarty remis w tym sezonie uzyskany na boiskach Ekstraklasy przez „Wojskowych”. Przed podopiecznymi trenera Vukovicia jeszcze spotkanie z Cracovią i wolne. Upragnione wolne dla większości kibiców.

2. 23
Na myśl przy tej liczbie przychodzi mi do głowy film z Jimem Carrey’em w roli głównej pod tytułem „Numer 23”. Główny bohater miał obsesję na punkcie numeru 23. Mam nadzieję, że Legia nie będzie jej miała po sezonie, jednak powinna ona dać dużo do myślenia przyszłemu sztabowi szkoleniowemu. Liczba 23 odnosi się do straconych goli przez legionistów w tym sezonie ze stałych fragmentów gry, a dwie takie bramki dołożyli podopieczni trenera Piotra Nowaka w piątkowym meczu. Jak słusznie zauważył Marcin Łagowski z Ekstrastats, Lech stracił w całym sezonie 23 bramki, a my tylko ze SFG. Trudne zadanie czeka przyszły sztab w przerwie letniej, by znów dobrze bronić w defensywie przy rzutach wolnych czy rożnych. Obecnie wygląda to koszmarnie, bo każdy stały fragment gry dla przeciwników jest strachem w szeregach zespołu z Warszawy.



3. Nudy
Ze zdumieniem czytałem opinie po meczu, że było to ciekawe widowisko. Niestety, nie było. Było nudne, chociaż głównie napisać w pierwszej połowie. W niej legioniści klepali sobie w środku pola, stwarzając tylko sytuację zmarnowaną przez Pawła Wszołka. W drugiej zaczęło to wyglądać lepiej, ale raczej przez błędy indywidualne niż przez piękne, składne akcje obu ekip. Oglądałem zdecydowanie lepsze widowiska w wykonaniu legionistów w tym sezonie, mimo iż on wygląda jak wygląda. Obie ekipy już o nic nie walczyły i było to widoczne na murawie, można rzec, że mecz wyglądał trochę jak sparing.

4. Absencje
Legia mierzyła się z niemałymi kłopotami zdrowotnymi przed piątkowym starciem z „Dumą Podlasia”. W Białymstoku nie wystąpił Patryk Sokołowski, który zagrał bardzo dobre spotkanie przeciwko Górnikowi Zabrze, gdzie zdobył dwie bramki. Urazy wykluczyły z gry Artura Jędrzejczyka, Mattiasa Johanssona, Filipa Mladenovicia, Richarda Strebingera, Yuriego Ribeiro czy Maika Nawrockiego. W kadrze na mecz z Jagiellonią nie znalazleźli się także Bartosz Kapustka, Lirim Kastrati oraz Joel Abu Hanna. Dziesięciu zawodników nieobecnych z różnych powodów w piątkowym meczu - to znacznie utrudniło trenerowi Vukoviciowi wystawienie optymalnej „11” zwłaszcza jeśli chodzi o formację defensywy. Między innymi dlatego na ławce rezerwowych pojawiło się kilku młodych graczy, jak Ramil Mustafajew czy Igor Strzałek, którzy czekają na swój debiut w pierwszym zespole.

5. Szanse dla innych
Wobec nieobecności piłkarzy wymienionych w powyższym punkcie, trener Vuković dał szansę innym zawodnikom. Na lewej stronie obrony wystąpił dawno niewidziany Mateusz Hołownia, na środku Ihor Charatin, natomiast w środkowej strefie boiska szansę otrzymał Jurgen Çelhaka. Dla Mateusza Hołowni niestety nie było to udane spotkanie. Widać było, że bardzo długo nie pojawiał się na murawie, mało pewny w swoich interwencjach, nie popisał się przy pierwszej straconej bramce, gdzie nie przypilnował Israela Puerto. Został zmieniony w 53. minucie, a za niego wszedł Rafa Lopes. 27-letni Charatin ponownie otrzymał szansę na środku obrony i szczerze należy napisać, że był to niezły mecz w wykonaniu zawodnika z Ukrainy. Był pewny w obronie, jednak skazę na jego występie znajdziemy w sytuacji z 82. minuty, kiedy faulował Andrzeja Trubehę. Za ten faul spokojnie mógł otrzymać czerwoną kartkę, znów osłabiając zespół Legii. Ostatnim, który otrzymał swoją szansę, był Jurgen Çelhaka. Albańczyk zagrał tak, że nie można mieć większych zastrzeżeń do jego występu. Raczej był mniej widoczny niż bardziej, jak to było w wykonaniu Sokołowskiego z Górnikiem Zabrze. Widać, że przed młodym zawodnikiem jeszcze zostało trochę drogi do tego, by na stałe zadomowić się w pierwszej jedenastce Legii.

6. Wejście Ernesta
Dużo w ostatnim tygodniu pisano o Erneście Muçim. Młody gracz zniknął z radaru i bardzo rzadko pojawiał się na murawie w meczach Legii. Pomocnik z Albanii otrzymał szansę na zademonstrowanie umiejętności w spotkaniu z „Dumą Podlasia”, kiedy to w 67. minucie pojawił się na boisku, zmieniając swojego rodaka. I trzeba przyznać, że to było dobre wejście. Widać było pewność w grze i duży luz z piłką przy nodze. W 69. minucie jego uderzenie z bliskiej odległości zostało zablokowane przez gracza Jagiellonii, natomiast zaliczył dwie asysty drugiego stopnia. To on podawał do Bartosza Slisza, który dośrodkował do Tomáša Pekharta i podawał do Lindsay’a Rose, który dośrodkowywał przy bramce samobójczej Michała Pazdana. Takiego Muçiego możemy oglądać w każdym meczu, gdzie ta pewność siebie i zaangażowanie aż bije od niego.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.