Cezary Miszta - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Wywiad

Miszta: Każdy z nas chce być jedynką

Woytek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Wiosną w 11 meczach z niezłym skutkiem strzegł dostępu do bramki Legii (1 porażka), teraz walczy o miejsce w wyjściowej jedenastce. Prawdopodobnie sobotni mecz rozpocznie z ławki rezerwowych, ale zapowiada, że rywalizacja cały czas trwa. - Każdy z nas chce być jedynką i grać jak najwięcej. Dla żadnego z nas Legia nie jest zwykłym klubem, który jest po prostu przystankiem w karierze. Chcemy tu coś osiągnąć, to jest dla nas wymarzony klub i na pewno tak łatwo się nie poddamy - mówi Cezary Miszta. Zapraszamy na rozmowę z bramkarzem Legii.



Czym różni się obecny Cezary Miszta od tego sprzed roku. Bardzo się zmieniłeś?
Cezary Miszta: - Mentalnie bardzo się zmieniłem. Takich doświadczeń, jakie były przez ostatni rok, nie da się chyba zdobyć w żadnym innym klubie. Były wzloty, upadki, zwycięstwa w Lidze Europy, mecze z najlepszymi, po serie porażek w lidze. To nieocenione doświadczenie. Zmierzyłem się z tym, jaka jest presja Legii, jakie są oczekiwania i jak wygląda cała ta legijna otoczka od drugiej strony. Jak wygrywasz, jest super, a jak nie, to nie jest kolorowo. Od pewnego momentu niczego nie czytałem, odciąłem się, skupiłem na tym, co mówią trenerzy. To jest chyba klucz do sukcesu, żeby nie skupiać się na tym, co dookoła, tylko na tym, co mówią najważniejsze dla ciebie osoby. Oczywiście, są rzeczy, które i tak do ciebie dochodzą, ale ja odciąłem się na facebooku i twitterze. Po meczach z Rakowem i Leicester to był prawdziwy rollercoaster emocji - jednego dnia byłem na samym dole, a kilka dni później na samej górze. To mi dało bardzo dużo do myślenia, że trzeba to wypośrodkować i nie czytać tego, co dzieje się dookoła.

Trener też dał ci odpocząć od tego medialnego zamieszania.
- W meczu z Lechem zagrał Kacper Tobiasz. Takie było ustalenie, żeby nie działo się za dużo wokół mojej osoby. Seria porażek była coraz dłuższa i gdzieś to skupiało się też na mnie. Trener chciał mnie trochę oszczędzić.

Pomogło?
- Następny był mecz w Neapolu...

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Trener Aleksandar Vuković potarzał, że w Legii nigdy nie jest aż tak dobrze i źle, jak się pisze. Czy tak było?
- Trener trafił tym w sedno. Jak zagramy dobry mecz, to każdy mówi, że jest super, a jak zły, to że jest tragedia. Nigdy nie można tego brać aż tak bardzo do serca. Czasami dla zwykłego kibica mecz wyglądał najgorzej, a kiedy wychodzimy na analizę z trenerem, okazuje się, że tak nie było, jak kreuje otoczenie. Vuković jest bardzo mądrym trenerem, szczególnie jeśli chodzi o legijne towarzystwo. Dużo mi pomógł i wiele mu zawdzięczam od samego początku.

A konkretniej?
- Przede wszystkim mnie wyciągnął, odbudował, bo wiadomo, jaka była runda jesienna. Rozmawiał ze mną kilka razy, przed obozem w Dubaju, po obozie w Dubaju. Dał mi takiego kopa, pokazał, że on we mnie bardzo wierzy i to mi bardzo pomogło. Trener Vuković umie zbudować zawodnika, to jego wielka zaleta.

Powiedziałeś, że dla ciebie ważne jest to, co mówią i myślą ważne dla ciebie osoby. A kto jest dla ciebie ważny?
- Przede wszystkim trenerzy - trener Dowhań, Arek, trener Runjaić. To są osoby, które mają bezpośredni wpływ na to, jak się rozwijam, na to czy gram, czy nie. Ich słucham przede wszystkim.

A Artur Boruc?
- Też. Teraz już go nie ma, ale jeśli będę czegoś potrzebował, mam z nim taką relację, że swobodnie mogę do niego się odezwać.

Od niego chyba można też nauczyć się takiego odcięcia od mediów?
- Artur ma charyzmę i jest mocny mentalnie. Pomagał mi w trudnych momentach, rozmawiał ze mną. Od Artura można wiele wyciągnąć. Pracować z kimś takim, to nieopisane doświadczenie.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com


Ponad rok temu mówiłeś, że chcesz być następcą Artura, że on cię jakby do tego przygotowywał, ale chyba wszyscy spodziewaliśmy się, że to będzie płynniejsze przejście, a wiosna wyszła dziwnie. Jak się z tym czułeś
- Ja robiłem swoje, skupiałem się na swojej osobie i na tym, że muszę zagrać kilka dobrych meczów i udowodnić, że zespół cały czas może na mnie liczyć. Nie miałem wpływu na sytuację z Arturem, to były decyzje innych osób. To było poza moją osobą. Cały czas czułem jego wsparcie. Nigdy nie było tak, że jak miał gorzej, to odbijało się na nas. Wręcz przeciwnie.

Po sytuacji z Wartą sytuacja w bramce chyba była jasna. A jak jest po letnich przygotowaniach?
- Po zgrupowaniu jeszcze nie dostaliśmy oficjalnej informacji, jak będzie wyglądała hierarchia w bramce [rozmawialiśmy 3 dni przed meczem z Koroną – przyp red.]. Z tego, co można wywnioskować, pod pierwszy mecz będzie szykowany Kacper. Mocno walczymy. Nawet jeśli Kacper zacznie sezon w bramce, rywalizacja nie jest zamknięta. Z meczu na mecz może nastąpić zmiana. Ta rywalizacja dla nas obu będzie korzystna. Każdy z nas chce być jedynką i grać jak najwięcej. Dla żadnego z nas Legia nie jest zwykłym klubem, który jest po prostu przystankiem w karierze. Chcemy tu coś osiągnąć, to jest dla nas wymarzony klub i na pewno tak łatwo się nie poddamy.

To chyba nietypowa sytuacja, kiedy dwóch reprezentantów Polski walczy o jedno miejsce?
- Bardzo nietypowa. Jestem przekonany, że i ja, i Kacper spokojnie byśmy grali w kilku klubach Ekstraklasy. To chyba jednak dobrze świadczy, że akademia bramkarska Legii funkcjonuje i że dwóch wychowanków walczy o miejsce w składzie.

A jest jeszcze Dominik Hładun.
- Nie zapominamy o Dominiku. Zagrał ponad 100 meczów w Ekstraklasie i też jest bardzo dobrym bramkarzem. Nie jest powiedziane, że nie pogodzi nas dwóch i to on będzie grał w pierwszym składzie.

Czy cały ten układ na dłuższą metę nie zrobi się toksyczny?
- Skupiamy się na tym, co możemy zrobić na boisku, a wszelkie decyzje są poza nami. My możemy wyjść na trening i dobrze prezentować się na boisku. Na nic więcej wpływu nie mamy.

Tak wyrównanej rywalizacji w bramce nie było od dawna, chyba od czasów Malarza i Kuciaka.
- Bardzo możliwe. Ja przychodziłem do Legii kiedy Arek zaczynał bronić. Mocno zacząłem się wtedy tym wszystkim interesować. Kto z naszej trójki by nie grał, to będzie to bardzo wysoki poziom.

Niektórzy są zdania, że jeden z was powinien tego lata zostać wypożyczony, bo szkoda, by któryś z tak utalentowanych piłkarzy spędził jesień na ławce, a któryś z was będzie na to skazany.
- Najważniejsze są minuty, bo treningiem nie wypracujesz tego wszystkiego, co złapiesz w meczach. Mając dwóch reprezentantów Polski, najlepszym rozwiązaniem byłoby gdybyśmy grali obaj, ale miejsce jest jedno.

Czy pojawiło się zainteresowanie twoją osobą klubów z zagranicy?
- Nie skupiałem się na tym. Nie pytałem menedżera o to. Jeśli coś się dzieje, to mój menedżer i dyrektor Zieliński o tym wiedzą. Nie chciałem nic o tym słyszeć. Chciałem skupić się na rywalizacji w Legii i to jest mój cel. Chciałbym trochę w Legii pograć.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

Jak czujecie się jako drużyna przed nowym sezonem? Jesteście mocniejsi?
- Musimy wyczyścić głowy, bo jak będziemy myśleć o tym, co było w poprzednim sezonie, to zaraz się może zrobić powtórka. Czujemy w zespole fajną więź, była integracja na obozie, wytworzyła się więź pomiędzy nami. Najważniejsze to dobrze zacząć sezon, zwycięstwa zaczną nas budować i krok po kroku zaczniemy iść w górę i ten sezon zakończmy mistrzostwem. Taki jest nasz cel.

Brakowało wam takiej integracji? Przez 1,5 roku tego nie było.
- Nie było do tego okazji. To też jest potrzebne. Jak jest dobra atmosfera w zespole, to i na boisku się przyjemniej gra. Jak idzie jeden za drugiego w ogień, to jest bardzo potrzebne. Myślę, że ten obóz dużo nam dał, nie tylko pod względem piłkarskim, ale i mentalnym. Fajnie zgraliśmy się jako grupa, nowi zawodnicy szybko się wkomponowali. Jest duża szansa, żeby to dobrze wyglądało w tym sezonie.

Udało się wprowadzić ten spokój?
- W Legii tak naprawdę nigdy nie będzie spokojnie. Nawet jak wygrywasz, to zawsze jest coś jeszcze do poprawy, do zrobienia. Ten sezon będzie taki, że będziemy skupiali się po kolei na każdym meczu, a nawet jeśli by coś nie wyszło, to nie znaczy, że nie będziemy mogli osiągnąć celu. Najważniejsze, żeby krok po kroku realizować filozofię gry trenera Runjaicia i wygrywać każdy kolejny mecz.

A jak oceniasz tę filozofię gry? Dużo zmieniło się w grze obrony i bramkarzy?
- Jeśli chodzi o trenera Vukovicia i Runjaicia, to są całkiem inne style gry bramkarza. Trener Vuković za bardzo nie lubi ryzykować, grać od tyłu. Gdy graliśmy od tyłu, to była długa piłka na napastnika i bez ryzyka. Trener Runjaić bramkarza traktuje jak pierwszego rozgrywającego, od niego zaczynają się akcje. Trener chce, żeby bramkarz brał czynny udział w rozgrywaniu akcji. Bramki w meczu z Red Bullem padły po akcjach, które zaczęły się od Kacpra. To przynosi efekty, to nie jest tylko sztuka dla sztuki, jest na to rozegranie konkretny pomysł i są rezultaty.

W której z tych filozofii lepiej się odnajdujesz?
- Lubię obie. Jeśli trener wymaga, żeby zagrać długą piłkę, zagram długą piłkę. Jeśli trener chce, żeby zagrywać od tyłu, gram od tyłu. Gra nogami jest jedną z moich mocniejszych stron, dobrze się w tym czuję. Potrafię dostosować się do oczekiwań trenera i chcę robić to jak najlepiej.

A co jest twoją słabą stroną, nad którą musisz mocno pracować?
- Myślę, że przedpole. Na to najmocniej zwracamy teraz uwagę na treningach, wrzutki, dośrodkowania - te elementy gry najbardziej musimy poprawić i zaczęliśmy nad tym pracować. Na pewno przyjdą efekty. Ja sam widzę, że coraz lepiej się w tym czuję, a Arek też przekazuje nam swoje doświadczenie, dużo nam daje. Myślę, że może wyjść z tego coś fajnego w tym sezonie.

Co poczułeś, gdy zobaczyłeś, że nie będziesz w pierwszym składzie w sparingu z Zorią?
- To był tylko sparing. Co mogę powiedzieć? Ja zrobiłem swoje. To trener decyduje o tym, kto gra. Mogłem przez 20 minut pokazać się z jak najlepszej strony.

Wybieraliście niedawno, kto będzie grał z numerem 1 na koszulce. Jak to się odbyło?
- Trenerzy powiedzieli, że nie podobają im się nasze numery, że to nie są bramkarskie numery. Kacpra numer 59 w żaden sposób nie przypominał numeru bramkarskiego. Ja zostałem przy 31, podoba mi się ten numer. Wielu bramkarzy na świecie gra z 31, 1 była zajęta, a za 12 nie przepadam.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

WYNIKI SONDYKto będzie pierwszym bramkarzem Legii w rundzie jesiennej sezonu 2022/23?
SUMA GŁOSÓW: 6973
START: 20.06.2022 / KONIEC: 15.07.2022


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.