fot. Mishka / Legionisci.com

Relacja z trybun: Osiemnastka Starucha na gnieździe

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Kibicowska mobilizacja na mecze w tym sezonie przynosi bardzo dobre efekty. Na meczu z Górnikiem zanotowaliśmy drugą najlepszą frekwencję podczas wakacyjnych meczów przy Ł3 w ostatnich latach. Bez dwóch zdań spora w tym zasługa "osiemnastki", którą tego dnia świętował nasz gniazdowy.

Bynajmniej nie chodzi o 18 wiosen na karku "Starucha", a 18 lat od debiutu na gnieździe. Po raz pierwszy doping prowadził na początku sierpnia 2004 roku podczas wyjazdowego meczu we Wronkach, a na Żylecie na gniazdo wszedł (zmieniając "Różyka") po raz pierwszy 22 sierpnia podczas meczu z Zagłębiem Lubin. Gniazdowego z takim stażem chyba nie znajdziemy na żadnym innym polskim stadionie. A Piotrkowi życzmy jeszcze wielu lat wytrwałości, bo potrafi poprowadzić kilkutysięczny tłum jak nikt inny.



Już przed meczem "Staruch" przemówił do zebranych kibiców, prosząc o nieprzerywanie oklaskami. Prowadzący doping przypomniał, że dla każdego kibica najważniejsze powinno być regularne pojawianie się na trybunach w barwach, a także wychowywanie w jedynej słusznej, legijnej wierze, kolejnych pokoleń kibiców. Fani z Żylety nagrodzili przemówienie brawami oraz odśpiewali "Sto lat" ze specjalną dedykacją dla Piotrka. Co do zbliżającego się meczu "Staruch" prosił o to, by w trakcie spotkania nie musiał nikogo mobilizować, aby każdy z nas dał z siebie wszystko dla Legii. "Dopingujcie tak jakby to był Wasz pierwszy albo ostatni mecz. Jakby miało nie być jutra" - mówił. I wszyscy zebrani zareagowali jak należy, a mianowicie piekielną mocą przez ponad 100 minut. Bez szukania wymówek, że gorąco, parno, czy cokolwiek innego. Tak powinno być zawsze. Przed meczem pozdrowiliśmy głośnym "Kuchy King!", Michała Kucharczyka obecnego na trybunach naszego stadionu.

Kibice gości do Warszawy przyjechali pociągiem specjalnym w 800 osób, w tym skromne delegacje GKS-u Katowice (30) i Wisłoki Dębica (14). Przyjezdni mieli problem z wejściem na stadion, a Żyleta kilka razy wzywała do wpuszczenia kibiców z Zabrza. "Hej k... wpuśćcie kibiców", "Piłka nożna dla kibiców" oraz "Zawsze i wszędzie..." - skandowała Żyleta. I w końcu kilka minut po rozpoczęciu spotkania zabrzanie zaczęli zajmować (bardzo szybko) miejsca na górnej kondygnacji. Wywiesili tam 6 flag ("Górnik Zabrze", "1908" (Wisłoka), "1948", "Torcida", "Ultras", "Ś.P. Pastor") oraz płótno "Szczer BOFFski", poświęcone Markowi Szczerbowskiemu, który rządzi GKS-em Katowice i przeciwko któremu GieKSiarze protestują od paru tygodni. Przyjezdni ubrani byli w jednakowe kraciaste koszulki. W drugiej połowie wywiesili również transparent "Lada moment 100 lat miasta. Gniew kibiców w Zabrzu wzrasta".



Przy okazji pozdrawiania zgód głośno niosło się "ooo Zagłębie... ooo Sosnowiec". Po czym skandowaliśmy "Mówcie k... czy bolało, jak Zagłębie was je...ło?", w nawiązaniu do niedawnego ataku Górnika ze zgodami na pociąg sosnowiczan wracających z Gdyni, którego to (spotkania) załoga KSGKS nie zaliczy do udanych.



Jak urodziny, to obowiązkowo muszą być świeczki na torcie. Te odpalone zostały na samym początku, kiedy piłkarze wychodzili na murawę, a my ruszyliśmy z głośnym "Mistrzem Polski jest Legia". Najpierw niebo nad stadionem rozświetliły głośne i kolorowe fajerwerki (30 szt.), a kiedy tylko ten pokaz dobiegł końca, na dole Żylety zapłonęło 60 rac, przy kontynuowanym przez dłuższy czas śpiewie "Mistrzem Polski jest Legia".



Niedługo po tej prezentacji, Nieznani Sprawcy przystąpili do kolejnej, którą przygotowali w nawiązaniu do ostatnich głównych wiadomości w naszym kraju. I o ile pokaz pirotechniczny przyjezdni mogli zobaczyć jedynie zza trybun, to podczas drugiej choreografii byli już obecni. A legioniści odnieśli się do zatrutej rzeki oraz jej dopływów, co w ostatnich tygodniach było głównym tematem w kraju. Na malowanym transparencie widniało hasło "Fatalna sytuacja w Odrze, przyczyną gówno w wiodrze", a po środku widniała śląska spracowana kobieta, najprawdopodobniej Hildegarda lub Ingeborga, piorąca koszulki meczowe graczy Górnika. Wśród tych, które przyczyniły się do stanu wody w rzece, widoczna była koszulka Podolskiego. Tego samego, który od jakiegoś czasu próbuje kozaczyć w stosunku do kibiców Legii, a i po tym meczu zabrał znów głos, sprawdzając zapewne mało dokładny niemiecki atlas geograficzny. W trakcie prezentacji nad transparentem odpalone zostały zielone świece dymne, a kibice śpiewali głośno "Górnik Zabrze gów...o w wiadrze".



Nasz doping był tego dnia naprawdę kapitalny. Prowadzony bez żadnych przerw, aby nie dane nam było usłyszeć przyjezdnych. I nie przeszkadzał w tym niekorzystny wynik, bo to zespół gości wyszedł na prowadzenie, a w drugiej połowie nawet podwyższył na 2-0. Robiliśmy swoje, jak na fanatyków przystało, próbując ponieść nasz zespół do wygranej. Kilkakrotnie z trybun niosło się "Legia walcząca, Legia walcząca do końca". Mimo wszystko przez większość meczu w zdecydowanie lepszych nastrojach mogli być zabrzanie, którzy dopingowali przez pewien czas bez koszulek.

Na Żylecie fani wywiesili malowany transparent z okazji 102. rocznicy Bitwy Warszawskiej, znanej jako "Cud nad Wisłą". Na płótnie widniał żołnierz sposobiący się do ataku oraz hasło "Zapędziły się psie juchy pod samą Warszawę lecz im nasze bractwo dało galantną odprawę". Tego dnia zadebiutowała na naszym stadionie (po raz pierwszy wisiała przed tygodniem w Łodzi) nowa flaga legionistów z Żyrardowa.

Kibice Górnika w trakcie meczu zaprezentowali oprawę - malowany transparent "Duma Śląska", malowaną sektorówkę z podobizną Wojciecha Korfantego (w nawiązaniu do rocznicy wybuchu Powstania Śląskiego), a pod nią trochę pirotechniki - stroboskopy i ognie wrocławskie.



Kiedy na boisku pojawił się Carlitos, Żyleta przywitała go głośnym "Carlitos, Carlitos, Carlitos", na melodię "Legia gol". Niewiele brakowało, a ten odwdzięczyłby się bramką bezpośrednio z rzutu wolnego zaraz po wejściu na murawę. Piłkarze próbowali odmienić losy meczu, ale szło im dość nieporadnie. Aż w końcu arbiter udał się do monitora obejrzeć powtórkę jednej z sytuacji, i podyktował rzut karny. Jeśli do tego momentu była piekielna atmosfera, jak nazwać to, co działo się po trafieniu Josue? Wzrósł entuzjazm oraz wiara w korzystny wynik. Kilka minut przed końcem meczu, cała Żyleta zaczęła dopingować bez koszulek. Fani na trybunach głośno śpiewali "Nie poddawaj się, ukochana ma...", a później "Gdybym jeszcze raz miał urodzić się..." i trudno było usłyszeć własne myśli. Kiedy zaś piłka po raz drugi zatrzepotała w siatce drużyny gości, szał był niesamowity! Kibice padali sobie w ramiona, ale i czym prędzej wracali do swoich obowiązków - głośnego dopingu, by ponieść Legię do jeszcze jednego, zwycięskiego trafienia.

To akurat nie udało się, ale i tak radość była spora, biorąc pod uwagę przebieg spotkania. W stronę piłkarzy po końcowym gwizdku skandowaliśmy "Hej Legio dzięki za walkę". W bardzo dobrych nastrojach bawiliśmy się na trybunach jeszcze przez czas jakiś, śpiewając m.in. "My kibice z Łazienkowskiej nie poddamy się...". Później zaś "urodzinowe" Ceeeeeee zarzucił "Bobicz", a słów kilka poświęciliśmy także hanysom z klatki. Atmosferę tego meczu pamiętać będziemy jeszcze długo. Bez dwóch zdań - osiemnastka "Starucha" udała się doskonale. Niech każdy z nas zrobi wszystko, aby podobnie było na wszystkich pozostałych meczach.

Dzięki wysokiej frekwencji na meczu z Górnikiem, bilety na kolejne domowe spotkanie (2 września z Radomiakiem), przez pierwsze 48 godzin były obniżone o 30 procent. Trzeba przyznać, że to jedna z lepszych inicjatyw klubu w ostatnim czasie. Miejmy nadzieję, że na meczu przyjaźni będziemy świadkami kompletu na trybunach. Ale zanim do tego dojdzie, przed nami dwa wyjazdy - do Mielca i Niecieczy.

P.S. Na Żylecie wisiał transparent "Yuri SQ'02 Jesteśmy z Tobą".

Frekwencja: 23 210
Kibiców gości: 800
Flagi gości: 6

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.