REKLAMA

Nasze oceny

Plusy i minusy po meczu z Wisłą Płock

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W piątek legioniści przegrali 1-2 z Wisłą w Płocku. "Wojskowi" mogli wskoczyć na pozycję lidera, ale spadli na trzecie miejsce w tabeli. Zapraszamy do ocen, jakie przyznaliśmy piłkarzom stołecznego klubu.

Maik Nawrocki - Grał bardzo mądrze. W 33. minucie po profesorsku we własnym polu karnym zatrzymał Lewandowskiego. Kilka minut później podobny los czekał Wolskiego, który starał się wygrać pojedynek z Nawrockim. Młodzieżowiec był bardzo pewny na boisku. W pierwszej połowie Wisła miała z nim ogromne problemy. Był ścianą nie do przejścia, aż przypomniały się zeszłoroczne poczynania Nawrockiego w Lidze Europy. Pamiętajmy, że on ma zaledwie 21 lat. Bezapelacyjnie jest to spory talent.



Artur Jędrzejczyk - W 41. minucie wygrał pojedynek biegowy z szybkim Davo. Po chwili pewnym wślizgiem przerwał atak płocczan. Jędrzejczyk był bardzo skuteczny i przytomny. Nie można mu nic zarzucić. "Jędza" nie nawalił przy żadnym z goli, a dodatkowo nie raz popisywał się trudnymi i skutecznymi interwencjami. Aż ciężko uwierzyć, że opaska kapitańska została mu odebrana na rzecz Josue.

Bartosz Slisz - W 2. minucie świetnie rozczytał podanie i przerwał dobrze zapowiadający się atak wiślaków. W defensywie był skuteczny. W 71. minucie dośrodkował do Kramera, który zmarnował stuprocentową okazję. Podanie było doskonałe, szkoda, że nie można tego powiedzieć o uderzeniu Słoweńca. To był dobry mecz pomocnika i na pewno najlepszy w ostatnim czasie. Slisz pokazał, że potrafi być aktywny w ataku. W doliczonym czasie gry opuścił murawę.

Filip Mladenović - Wydawało się, że Legia zastosowała taktykę “graj na Mladenovicia”. Serb często otrzymywał piłkę, a później ją dośrodkowywał, jednak niestety najczęściej nie miał do kogo. Jeżeli w polu karnym czekają Rosołek i Carlitos, gdzie jeden ma 183 cm, a drugi 176 cm, to nie można od nich oczekiwać zabójczej gry w powietrzu. Dośrodkowania Serba do najgorszych nie należały, a pomimo to zagrożenia nie stwarzały. Miał dobry pomysł w 8. minucie, kiedy to dynamicznie zagrał do Carlitosa, który został powstrzymany. Kilka minut później bardzo celnie, z trudnej piłki, bo z powietrza podał do Rosołka, który przestrzelił. W 57. minucie Serb wywalczył jedenastkę. Piłkarz Legii wpadł w pole karne, po czym sfaulował go Šulek. Widać, że Mladenović wchodzi na wyższe obroty, za co należą się pochwały.

Kacper Tobiasz - Wiślacy oddali trzy celne strzały, a po dwóch piłka znalazła drogę do bramki. To nie jest pozytywna statystyka dla bramkarza, choć trzeba przyznać, że to nie Tobiasz zawinił przy trafieniach rywali. Golkiper był czujny przez cały mecz, kilkakrotnie dynamicznie i skutecznie wybiegał z bramki, aby oddalić zagrożenie. W końcówce spotkania świetnie poradził sobie z groźnym strzałem Furmana.

Paweł Wszołek - Był aktywny, ale to za mało. Wszołek był nieporadny, a jego dośrodkowania zmierzały donikąd. Skrzydłowy ostatnio ma bardzo słaby okres. Nie zaskakuje rywali rajdami, często przegrywa pojedynki, a jego zagrania pozostawiają wiele do życzenia. To jest zupełnie inny zawodnik niż ten, którego oglądaliśmy w zeszłym sezonie, a szkoda, bo wtedy był kluczową postacią Legii.

Josue - W pierwszej połowie było go za mało. Wyglądał jak dziecko we mgle. Był zagubiony, często niedokładny i nieporadny. W 51. minucie uderzył z dystansu, ale fatalnie przestrzelił. W 62. minucie wyrównał stan spotkania, kiedy to wykorzystał jedenastkę. Po spotkaniu do kapitana Legii podbiegł Sekulski, aby podać mu rękę, jednak ten go zignorował. Takie zachowanie nie przystoi piłkarzowi Legii, a przede wszystkim kapitanowi. Josue to charakterny zawodnik, ale w tym wszystkim trzeba być człowiekiem, a nie chamem. Takie zachowanie trzeba potępiać.

Maciej Rosołek - Uderzył głową w 11. minucie, ale zdecydowanie za lekko, aby zaskoczyć bramkarza rywali. Po chwili ponownie oddał strzał, lecz chybił. Był niewidoczny, nic nie wnosił swoją postawą do zespołu. Niestety, "Rossi" to typ piłkarza, któremu raz na jakiś czas może się uda. W meczu z Wartą popisał się pięknym trafieniem, jednak gdyby zapomnieć o tamtej bramce, to cały mecz był przeciętny w jego wykonaniu. To samo można powiedzieć o spotkaniu w Płocku. Opuścił murawę w 63. minucie.

Carlitos - Wymagania co do jego transferu były spore. W końcu do Ekstraklasy wrócił jej były najlepszy strzelec. Niestety, na razie Hiszpan jest daleki od swojej formy z lat gry w Wiśle Kraków czy nawet w Legii. W pierwszej połowie był niedokładny, często odskakiwała mu piłka lub źle ją zagrywał. W pewnym momencie snajper oddał strzał z dystansu, lecz futbolówka poszybowała wprost do koszyczka Kamińskiego. W drugiej połowie miał jeszcze jedną dogodną okazję, mocno uderzył pod poprzeczkę bramki wiślaków, jednak na posterunku był Kamiński.

Patryk Sokołowski - Słabiutki występ. Nie pokazał nic ciekawego w środku pola, a dodatkowo przy pierwszym trafieniu się nie popisał. Sokołowski bardzo biernie atakował Wolskiego, który następnie świetnym podaniem odnalazł Lewandowskiego. Pomocnik pokazał, że jak na razie na pierwszy skład się nie nadaje. Murawę opuścił w 62. minucie.

Matthias Johansson - Przy bramce wiślaków zupełnie nie pilnował Lewandowskiego, który głową dał swojemu zespołowi prowadzenie. To nie był jedyny błąd Szweda. Przy drugim trafieniu płocczan obrońca fatalnie zgubił piłkę na rzecz Wolskiego, który pognał z nią w stronę pola karnego warszawiaków. Były legionista asystował przy trafieniu Sekulskiego. Piątkowy mecz pokazał, że pozycja środkowego obrońcy nie jest dla niego lub ma bardzo wiele do poprawy, bo takie błędy nie powinny mu się zdarzać. Zszedł z murawy w 82. minucie.

Zmiennicy

Makana Baku - Na boisku pojawił się 82. minucie. Grał za krótko, aby ocenić jego występ.

Ernest Muci - Na murawie zameldował się w doliczonym czasie gry. Występ Albańczyka była za krótki, aby wystawić mu notę.

Bartosz Kapustka - Na boisku pojawił się w 62. minucie. Nie pokazał za wiele. Oddał jeden strzał, który był zupełnie niegroźny. Mało ruchliwy, a świeżości nie wprowadził.

Blaž Kramer - Na boisku pojawił się w 63. minucie. Wielu kibiców domagało się jego wejścia na murawę, gdyż legioniści grali dośrodkowaniami na niskiego Carlitosa i Rosołka. Kiedy fani doczekali się, że snajper pojawił się na placu gry, a nawet otrzymał idealne podanie od Slisza, to ten fatalnie je zmarnował. Słoweniec z bliskiej odległości nie był w stanie strzałem głową pokonać Kamińskiego. To była kluczowa piłka dla tego spotkania.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.