fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Wisłą Płock

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Przegrane derby, najlepiej w ofensywie, prosta gra, Slisz, Johansson, proces, klasa - to najważniejsze punkty po przegranym 1-2 spotkaniu z Wisłą Płock.

1. Przegrane derby
Z zespołami z czołówki nie idzie Legii w tej rundzie. Do tej pory zanotowała trzy przegrane (Cracovia, Raków i teraz Wisła Płock) oraz bezbramkowy remis z Lechem Poznań, przy czym najbardziej boli miniona ta ostatnia porażka. Legia wcale nie była o wiele gorsza od swoich przeciwników, jednak zawiodła skuteczność i jak zwykle koncentracja. Ligowe derby Mazowsza dla zespołu trenera Stano, rewanż już niedługo, bo we wtorek, w Pucharze Polski. Dla legionistów to kolejne wyzwanie na drodze do odbudowy formy. Patrząc jednak na piątkowe spotkanie, widać było wiele symptomów, które nie napawają optymizmem przed meczem w Pucharze Polski.



2. Najlepiej w ofensywie
Paradoksalnie, to był chyba (obok jednej połówki w meczu z Widzewem) najlepszy mecz Legii w ofensywie w tym sezonie. Ostatnio narzekałem na to, że legioniści tworzą za mało sytuacji i wyglądają bardzo biednie w ofensywie. W meczu z Wisłą Płock nastąpiła diametralna zmiana, jednak choć warszawiacy stworzyli wiele sytuacji podbramkowych, to spotkanie przegrali. Trudno myśleć o zwycięstwie, kiedy Carlitos uderza głównie tam, gdzie stoi bramkarz, a podobnie czynią Rosołek i Kramer. Podopieczni trenera Kosty Runjaicia spokojnie mogli zdobyć kilka bramek i bez obaw przystępować do dalszej rywalizacji z Wisłą Płock. Tak się nie stało, bo znów czegoś zabrakło. Właśnie tego czegoś.

3. Prosta gra
Piłka nożna to podobno bardzo prosta gra. Podaj piłkę do kolegi, wyjdź na wolną pozycję, znów podaj piłkę do kolegi i wyjdź na wolną pozycję. Niby nic trudnego, ale jednak i takie podstawy u niektórych graczy Legii leżą. Pokazuje to trochę pierwsza bramka dla „Nafciarzy”. Akcję bramkową rozpoczęli z własnego pola karnego, gdzie głównie przyjmowali piłkę i odgrywali do najbliższej ustawionego gracza, wykonali długie przejście pod pole karne legionistów, dośrodkowanie, główka i gol. Proste, prawda? Tak się wydawało, obserwując ten mecz, że cała akcja bramkowa dla Wisły na 1-0 była bardzo, bardzo prosta. Niestety, pomogli przy tym legioniści swoją bardzo bierną postawą w pressingu i próbie odbioru piłki. Dopuścili do czternastu podań przed dośrodkowaniem Wolskiego. Akcja spokojnie mogła być przerwana przynajmniej 3-4-krotnie, jednak tak się nie stało. Sokołowski biernie podszedł do dośrodkowującego Wolskiego, a Johansson zapomniał, że ma kogoś pilnować w polu karnym i wyskoczył sobie od tak w powietrze. Zero piętek, zero efektownych zagrań - tylko dwa razy odegranie z pierwszej piłki w całej powyższej akcji. Wymagamy minimum naprawdę, jednak w pewnych momentach zamiast być ciągle w niskim pressingu, należy wyjść z nim trochę wyżej i bardziej pewnie. Nawet kosztem faulu.

4. Slisz
Najlepszy gracz piątkowego meczu? Dla mnie Bartosz Slisz. Zaraz pewnie spadną gromy, że on się do niczego nie nadaje i płacone jest mi za takie recenzje. Niestety dla wszystkich maruderów, taka prawda, że Slisz był najpewniejszym punktem w spotkaniu z Wisłą Płock. Dwukrotnie tak dośrodkował w pole karne, że wahadłowi (Wszołek i Mladenović) mogliby się tylko uczyć. Szczególnie na uwagę zasługuje dośrodkowanie do Blaza Kramera, który mając całą bramkę przed sobą, trafił w bramkarza Wisły. Defensywny pomocnik czterokrotnie odbierał piłkę rywalom. Pewny w defensywie i nawet jak popełnił błędy w wyprowadzeniu piłki, starał się je szybko naprawiać szybkim doskokiem do przeciwnika. Dwukrotnie zagrał podania kluczowe, natomiast na 51 zagranych piłek tylko sześć było niecelnych.

5. Johansson
Na drugim biegunie mógłbym podać kilku piłkarzy, na czele z Carlitosem, Rosołkiem i Mladenoviciem, jednak żadne zagranie wyżej wymienionych nie wpłynęło tak na losy meczu, jak Mattiasa Johanssona. Najpierw w 56. minucie zapomniał, że w polu karnym ma pilnować Mateusza Lewandowskiego i odpuścił jego krycie, a potem wyskoczył zbyt późno w powietrze, by wybić piłkę, nie kontrolując jednocześnie strzelca bramki dla gospodarzy. Prawdziwy negatywny „show” dał w 73. minucie. Otrzymał wtedy podanie od Bartosza Slisza i tak przyjął piłkę, że ta trafiła do Rafała Wolskiego. Były gracz Legii ruszył z akcją i zagrał do wbiegającego w pole karne Łukasza Sekulskiego, którego nie zdążył zablokować Maik Nawrocki i tak oto „Nafciarze” zapewnili sobie trzy ważne punkty. Nie był to dobry mecz Szweda, widać, że nie czuł się pewnie, będąc ustawionym w trzyosobowym bloku defensywnym. Oprócz tych najbardziej rażących, popełnił jeszcze kilka drobniejszych błędów.

6. Proces
Tydzień temu apelowałem, by Legia wykształciła jakiś swój styl, dzięki któremu będzie mogła tworzyć sytuacje podbramkowe, które przełożą się na zdobywane gole. Dziś dostrzegam, że tak naprawdę tego stylu długo nie będzie przy Łazienkowskiej. Obecna drużyna to budowa, która potrwa jeszcze jakiś czas. Będą wymiany najsłabszych ogniw, a ich w zespole jest wiele. Za nich przyjdą inni, znów będzie zgrywanie zawodników, możliwe zwolnienia trenerów i tak do wiadomo czego... Proces ten potrwa jeszcze długo, zapytacie ile? Tego nie wie nawet największy jasnowidz. Przy niektórych rozgrzanych głowach w Legii nie można być pewnym niczego. Nawet tego, że trener Kosta Runjaić będzie tu pracować rok czy dwa lata. Chociaż obecnie zwalnianie go nic nie da, a jeżeli ktoś tego chce, to niewiele różni się od wizjonera, który w ostatnich latach wymienił mnóstwo trenerów i piłkarzy, czego skutki mamy obecnie.

7. Klasa
Na koniec krótko o sytuacji, która miała miejsce po meczu. W Internecie rozgrzała dyskusja o zachowaniu kapitana Legii, który po spotkaniu nie podał ręki Łukaszowi Sekulskiemu. Rozumiem zirytowanie Portugalczyka, który cały mecz był prowokowany, kopany w głowę (przez Wolskiego), jednak on też musi zrozumieć, że swoją funkcją reprezentuje klub, jego barwy i cały zespół. Ma dawać przykład swoim zachowaniem i być ponad tym, co działo się podczas meczu. Udowadniać można na boisku, poza nim nie ma to żadnego znaczenia i może tylko prowadzić do negatywnego odbioru samego zawodnika, jak i klubu, w którym występuje.

Kamil Dumała

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.