REKLAMA

Czyte(L)nia

Biblioteka legionisty: Kazimierz Paździor. Filozof ringu (236)

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Przed 20. laty wydana została książka poświęcona pięściarzowi, Kazimierzowi Paździorowi, który w swojej karierze przez dwa lata reprezentował barwy Legii Warszawa. Formuła książki jest nieco męcząca, tj. została napisana w formie "alfabetu", więc w takiej formie poznajemy m.in. większość rywali pięściarza, który osiągnął naprawdę wiele.

"Filozof ringu - przydomek, który na stałe przylgnął do Kazimierza Paździora, tak jak 'Czarodziej ringu' do Leszka Drogosza czy 'Bombardier z Wybrzeża' do Aleksego Antkiewicza, pierwszego polskiego medalisty olimpijskiego. Prawdopodobnie jako pierwszy użył tego określenia znakomity dziennikarz i publicysta Przeglądu Sportowego, wytrawny znawca boksu, redaktor Jerzy Zmarzlik. Podstawę do nadania mu tego przydomku dał mu swoisty styl prowadzenia walki. (...) Potrafił mocno uderzyć (swój pierwszy pojedynek z zagranicznym rywalem wygrał przez k.o.), a jednak nie starał się nadać temu argumentowi decydującego znaczenia" - czytamy nt. przydomku, który przylgnął do Paździora.

Wychowanek Broni Radom, której był wierny przez znaczną część zawodniczej kariery, został w pewnym momencie wypatrzony przez szkoleniowców Legii. "Gościniak - pięściarz z Kalisza, rywal Kazimierza Paździora w ligowym meczu sezonu 1956/57 CWKS Warszawa - Prosna, którego wynik decydował o tytule drużynowego mistrza Polski. Koledzy z zespołu (pan Kazimierz walczył w stołecznym klubie podczas odbywania służby wojskowej) nie dawali mu większych szans w pojedynku z rutynowanym, twardym i nieustępliwym, dysponującym silnym ciosem rywalem. Nawet przychylne Paździorowi osoby przyznawały, że pokonanie Gościniaka raczej przerasta jego możliwości. To wszystko spowodowało, że radomianin jak nigdy zapragnął zaznać smaku zwycięstwa i udowodnić swoją wyższość. (..) Kiedy wyszedł na ring, był spokojny. Zaraz po gongu ruszył do ataku. Jego ciosy dochodziły do celu. Był doskonale usposobiony, wyprzedał akcje rywala, a dzięki refleksowi i ruchliwości unikał jego uderzeń, które przeszywały powietrze. Wszystko to poparte nienaganną kondycją i techniką oraz efektowną końcówką przyniosło mu zasłużone zwycięstwo. Zbierał gratulacje od trenerów i kolegów-niedowiarków. Legia wygrała 11:9 i zdobyła mistrzowski tytuł, w którym Paździo9r, dzięki kompletowi zwycięstw, miał bardzo duży udział. - To zwycięstwo sprawiło mi wiele satysfakcji również dlatego, że walkę oglądał mój brat, który akurat przebywał w Warszawie - wspominał K. Paździor" - pisze autor w jednym z rozdziałów.

"Podczas mistrzostw Polski we Wrocławiu wypatrzył go trener Mizerski i wkrótce Kazik znalazł się w CWKS-ie. Tam, pod okiem świetnych szkoleniowców rozwinął swój niepospolity talent. Trafił do kadry, a później reprezentacji Polski" - czytamy w innym miejscu książki.

Co ciekawe, dwuletni pobyt w Legii uznawany jest za krok milowy w rozwoju sportowym Paździora. Kiedy wielu "mędrców" krytykuje Legię za powoływanie w kamasze, autor i jego rozmówcy przyznają, że krok ten był dla Kazimierza Paździora bardzo istotny i miał pozytywny wpływ na jego rozwój. "Paździor trafił do wojskowego klubu latem 1956 roku. Kierownictwo sekcji zwróciło uwagę na radomskiego boksera podczas mistrzostw Polski we Wrocławiu. Wprawdzie w ćwierćfinale K. Paździor przegrał z późniejszym wicemistrzem Janem Walczakiem, ale pozostawił po sobie bardzo korzystne wrażenie i trener Piotr Mizerski uznał, że taki bokser może być przydatny CWKS-owi. Wcześniej radomianin odbywał służbę wojskową w Krakowie, ale po likwidacji miejscowej sekcji został przeniesiony do Lublina i stąd trafił do CWKS Warszawa. (...) Dzięki właściwej opiece szkoleniowej i dobrym warunkom do treningów Paździor dojrzał jako pięściarz. W ligowych walkach wprawił kibicom i szkoleniowcom wiele radości. Wygrał wszystkie pojedynki! (...) Kiedy Paździor miał iść do wojska, działacze radomskiej Broni robili wszystko, co w ich mocy, aby zatrzymać go w Radomiu. Próby te spaliły na panewce. I chyba dobrze, bowiem czasowa zmiana barw klubowych wyszła wychowankowi Broni tylko na dobre" - czytamy.

W Legii zdobył mistrzostwo Polski, ale jeszcze cenniejsze sukcesy osiągnął na arenie międzynarodowej. Medal Mistrzostw Europy, a przede wszystkim złoty medal Igrzysk Olimpijskich to coś, co nakazuje stawiać Paździora wśród najlepszych polskich pięściarzy w historii. Poznajemy jego drogę do złota. A także przyczyny bardzo szybkiego zakończenia sportowej kariery. W wieku zaledwie 26 lat, kiedy trener reprezentacji Polski widział Paździora na kolejnych Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Na nic jednak zdały się przekonywania go do zmiany decyzji.

Skąd tak szybkie zakończenie kariery? "Powszechnie mówi się, że zrezygnował, bo działacze namawiali go do walki w wyższej kategorii. Rzeczywiście taki przypadek miał miejsce. Chodziło o występ w Kaliszu przeciwko Obale. Bokser Prosny miał przemówienie, słynął z niezwykle mocnych ciosów na korpus. Po takim uderzeniu długo nie można było złapać oddechu. Wprawdzie Kazik ośmieszał nie takich kozaków, ale w tym przypadku akurat nie chciał ryzykować. Odmówił występu, bo ponoć bardzo rozsierdziło działaczy. Myślę, że pewien wpływ na decyzję o wcześniejszym zakończeniu kariery miał również jego stan zdrowia. Chyba doktor Jerzy Moskwa zauważył, że Kazik miewał coraz większe kłopoty z oddychaniem" - czytamy w "Filozofie ringu".

W trakcie swojej kariery Paździor pokonał sześciu mistrzów olimpijskich - Richarda Mc Taggarta, Francesco Musso, Bohumila Nemecka, Jerzego Kuleja, Mariana Kasprzyka i Józefa Grudnia. Warto poznać historię tego zawodnika, który jako zawodnik Legii zdobył złoto Mistrzostw Europy w Pradze (1957) w wadze lekkiej, a trzy lata później, już jako ponownie pięściarz Broni, stanął na najwyższym stopniu podium IO w Rzymie, również w wadze lekkiej.

Tytuł: Kazimierz Paździor filozof ringu
Autor: Zbigniew Puszko
Wydawca: Multipolar
Rok wydania: 2003
Liczba stron: 200

Więcej recenzji książek w dziale Biblioteka legionisty.


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.