fot. Mishka / Legionisci.com

Relacja z trybun: Spada gdańska k..., wszyscy cieszą się!

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Kiedy w kwietniu 2008 roku mieliśmy okazję po kilkunastoletniej przerwie pojechać do Gdańska na mecz Pucharu Polski (jeszcze na stary stadion przy Traugutta), mecze z Lechią były czymś, co wiele osób znało jedynie z opowieści starszych kolegów z trybun. Przez 15 kolejnych lat wyjazdy do Trójmiasta spowszedniały. Byliśmy jeszcze na starym stadionie i później na nowym gdańskim obiekcie, jak również na jego parkingu, gdy miejscowi politycy postanowili zamknąć sektor gości. W przedostatniej kolejce sezonu 2022/23 mieliśmy okazję po raz ostatni odwiedzić Gdańsk. Na jak długo? To się dopiero okaże.



Ostatni w tym sezonie wyjazd cieszył się sporym zainteresowarazem i komplet (1500) biletów rozszedł się bardzo szybko. W słoneczną sobotę nasza grupa zebrała się na dworcu Warszawa Wschodnia, skąd przed godziną 14 odjeżdżał pociąg specjalny w kierunku Gdańska. Podróż przebiegała w doskonałych nastrojach, a do stacji Gdańsk Stadion (tym rzesiadki na Gdańsku Głównym) dotarliśmy mniej więcej dwie godziny przed rozpoczęciem meczu.

Przed spotkaniem dało się słyszeć głosy, że lechiści mający "wszystkiego dosyć", jak przed paru laty fani Lecha, mogą dążyć do tego, by przerwać ostatnie domowe spotkanie i w ten sposób wyrazić swoje niezadowolenie z wyników drużyny i obecnej sytuacji w klubie. Być może właśnie takie głosy, pojawiające się również w mediach, mogły sprawić, że zastępy policji były tego dnia zdecydowanie większe - z latającym nad naszymi głowami helikopterem włącznie.



Samo wchodzenie na sektor gości przebiegało jak zwykle w miarę sprawnie, ale oczywiście służby w pełnym rynsztunku w tunelu prowadzącym na trybunę wybierali co chwila kogoś do kontroli osobistej. Mniej więcej 45 minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego zaznaczyliśmy swoją obecność głośnym "Jesteśmy zawsze tam...". Później zaś poświęciliśmy nieco uwagi miejscowym. "Hej k...y co was tak mało?!" - skandowaliśmy, by po chwili zaintonować po raz pierwszy tego dnia okazjonalną przyśpiewkę na cześć gdańskiego spadkowicza - "Ole ole, ole ole, spada gdańska k...a, wszyscy cieszą się". Nie wiedzieć czemu, miejscowym chamom skoczyło ciśnienie i zaczęli wymachiwać w naszym kierunku.



Ostatecznie na meczu pojawiło się trochę ponad 15 tys. kibiców. Dawno minęły czasy, kiedy lechiści podniecali się bijąc rekord frekwencji na swoim stadionie. Dwukrotnie wyższa liczba widzów to efekt obniżonych o 50 procent cen biletów na wszystkie trybuny oraz pożegnalny mecz w barwach BKS-u Flavio Paixao. W młynie gospodarzy wisiały m.in. flagi zaprzyjaźnionego Śląska i Czarnych Słupsk, a lechiści pozdrawiali również Raków Częstochowa.

W sektorze gości wywiesiliśmy 11 flag: Żyleta jest zawsze z Wami, Legia Warszawa (malowana), 100% Olimpia, Wola, Ursynów, Legijna Orneta, Muranowscy Legii Fani, Fanaticoss 03, Zjednoczone Południe, Bemowo, Śródmieście Płd. Spotkanie poprzedziła minuta ciszy poświęcona jednej z młodych fanek Lechii. W jej trakcie fani obu ekip zgodnie milczeli, a wspólne "stanowisko" wyrazili jeszcze raz w trakcie meczu - skandując (zainicjowane w młynie gospodarzy) "Zawsze i wszędzie policja j... będzie".



Na początek spotkania mieliśmy przygotowaną oprawę odnoszącą się do obecnej sytuacji Lechii. Najpierw rozciągnięta została malowana sektorówka przedstawiająca kibica przykładającego szkło powiększające do źrenicy. Kiedy miejscowi zaczęli wyglądać uważnie w stronę klatki, dojrzeć mogli rozwinięty chwilę później transparent "Ostatnia szansa zobaczyć k... z Gdańska". Podczas prezentacji (jak również kilka razy w trakcie spotkania) ponownie śpiewana była okazjonalna przyśpiewka "Ole ole, ole ole, spada gdańska k..., wszyscy cieszą się".



W tym samym czasie przygotowania do pierwszej oprawy rozpoczęli gospodarze, ale trochę czasu zajęło im rozciągnięcie całej choreografii. A składały się na nią: sporych rozmiarów czarny transparent "Ekstraklasę puszczamy z dymem", wycinana malowana sektorówka przedstawiająca kibica w kominiarce, trzymającego podpaloną kartę ekstraklasy. W tle pojawiły się czarne chorągiewki, a następnie spore ilości czarnych świec dymnych oraz race. Solidny pokaz pirotechniczny wraz z wiatrem w kierunku murawy sprawił, że spotkanie zostało przerwane na kilka minut.

Nasz doping tego dnia stał na mocno przeciętnym poziomie względem potencjału - w dużej mierze zawodziła koordynacja góra/dół, przez co śpiewaliśmy nierówno. Oczywiście nie brakowało wzajemnych uprzejmości. Co ciekawe spiker reagował tylko wtedy, gdy bluzgi leciały z naszej strony. I pier...lił jak potłuczony. Kiedy cisnęliśmy gdańszczanom, ten w trakcie meczu zaczynał gadanie o wygranej rugbistek Lechii sprzed kilku godzin. Zresztą wspomniane rugbistki "fetował" jeszcze parokrotnie. Były też teksty o tym, że w pierwszej lidze Lechię czekają ciekawe mecze i tym podobne. Warto czym prędzej rozpocząć leczenie.



Z kolei przed meczem i po jego zakończeniu próbowano nasze okrzyki zagłuszać przez podkręcanie muzyki. A ta tego dnia była dobrana tematycznie. Na przykład w przerwie puszczono cały kawałek "Nie płacz Ewka", który szybko został przez nas podchwycony. Pożegnalny utwór był w przerwie, pożegnalna oprawa lechistów w drugiej połowie. Wtedy najpierw rozciągnęli na górze malowane płótno "Uwielbiamy Lecieć Grubo" (pierwsze litery nieprzypadkiem tworzyły ULG), poniżej sektorówkę w kształcie klubowej koszulki, na dole wisiał transparent w barwach klubowych (ponad nim chorągiewki w tych samych kolorach), a całość zwieńczył konkretny pokaz pirotechniczny - głównie sylwestrowe wyrzutnie odbijające się z porządnym hukiem od membrany dachowej, ale także świece dymne i inne "świecidełka".



Warto jeszcze wspomnieć, że pod koniec pierwszej części gdy boisko opuścił żegnający się z gdańską publicznością Flavio Paixao, dla którego zawodnicy obu drużyn przygotowali szpaler. Oklaskiwany przez gospodarzy zawodnik nie doczekał się na kurtuazję z naszej strony. "Wypierd...j, wypier...j, wypier...j!" - niosło się z naszej strony, a chwilę później Portugalczyk usłyszał również "Flavio Paixao, ilu cię w d...ę je...ło?!".

W drugiej połowie w naszym repertuarze najlepiej wychodził "Hit z Wiednia", przy którym udało się zgrać górę z dołem, a później - kilkanaście minut przed końcem meczu - "Nie poddawaj się ukochana ma...". Nasz zespół atakował przez całe spotkanie, ale piłka jak na złość nie chciała wpaść do siatki. Parę minut przed końcowym gwizdkiem ruszyliśmy z pieśnią "Gdybym jeszcze raz...". Przez większość meczu w naszym sektorze powiewało kilkanaście dużych flag na kiju.

W ostatniej akcji meczu legioniści stracili piłkę na połowie rywala, a Kacpra Tobiasza, strzałem z około 60 metrów pokonał Gajos. Sędzia nie wznowił już gry, a miejscowi świętowali co najmniej tak hucznie, jakby trafienie miało zapewnić im ligowy byt. Staraliśmy się pocieszyć golkipera Legii skandując jego imię i nazwisko. Pod adresem lechistów zarzucone zostały z kolei - "Wypierd...ać z ekstraklasy, hej, hej!", a także "Nawet w pierwszej lidze, nawet w pierwszej lidze, ja cię ku...o nienawidzę!".

Nie pierwszy już raz z nami na wyjazd pojechał Czarek Miszta, którego nazwisko również skandowaliśmy po końcowym gwizdku. Piłkarzom, którzy podeszli pod nasz sektor podziękować za wsparcie mieliśmy do przekazania przede wszystkim to, że liczymy na wygraną w ostatnim meczu w tym sezonie - szczególnie, że wynik spotkania może zdecydować o spadku kolejnej drużyny. "Ze Śląskiem tylko zwycięstwo!" - skandowali fani Legii.

Po meczu lechiści dłuższy czas "rozmawiali" z zawodnikami w nieco innym tonie niż jeszcze tydzień wcześniej. My przez nieco ponad godzinę czekaliśmy na wyjście ze stadionu, po czym sprawnie przemaszerowaliśmy na pobliską stację i ruszyliśmy w drogę do Warszawy. Pomimo porażki, 4-godzinna podróż przebiegała raczej na dobrej zabawie - wszak był to ostatni wyjazd na kolejne dwa miesiące. W stolicy zameldowaliśmy się o 3 nad ranem.

W sobotę kończymy sezon meczem przy Ł3 ze Śląskiem, na którym spodziewany jest komplet publiczności. Wrocławianie, którzy nie mogą być pewni utrzymania, przyjadą do Warszawy pociągiem specjalnym w dobrej liczbie. Wszak ciężar gatunkowy tego meczu dla WKS-u jest bardzo poważny.

P.S. W sektorze gości wywieszone zostały transparenty "Wiesiek wracaj do zdrowia", "Maniek wracaj do zdrowia!" i "PDW Zwierzu F'03".

Frekwencja: 15 832
Kibiców gości: 1500
Flagi gości: 11

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.