Piąta wygrana z rzędu!
Siatkarze Legii nie zwalniają tempa. W sobotę wygrali piąty mecz z rzędu. Tym razem legioniści byli lepsi od wicelidera z Białegostoku. Wyniki poszczególnych setów: 25-23, 25-14,19-25, 25-20. Już w pierwszej odsłonie było jasne, że mecz nie będzie łatwy - gracze wicelidera długo prowadzili, a ich przewaga osiągnęła nawet 5 punktów (14:19). Po wejściu na zagrywkę legioniści zdobyli jednak kilka punktów z rzędu, obejmując prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Skutecznie atakowali Paweł Kaczorowski i skrzydłowy Damian Pawłowski. Druga odsłona to szybki odskok Legii - goście wydawali się być "zdetonowani" słabą końcówką poprzedniej partii szybko (8:4) objęła prowadzenie, które powiększała (17:8) bezproblemowo aż do końca seta. Szczególnie skuteczny był w tej partii Mariusz Godlewski, który zakończył atakami punktowymi aż 7 z 8 swoich akcji w ofensywie.
Trzecia partia to zbytnia dekoncentracja naszych graczy, którzy prowadzili tylko raz (5:4), ale jeszcze do stanu 11:11 dotrzymywali kroku. Martwić mogło zwłaszcza 6 zepsutych zagrywek. Od połowy seta goście odjechali legionistom, i tylko akcje przez środek dawały odpowiedni efekt. Pozostali gracze wykorzystali tylko 5 z 22 wykonanych ataków (z czego 4 z nich Kaczorowski). Trzeba też jednak powiedzieć, że i białostoczanie zbyt często mieli przed sobą zaledwie pojedynczy blok Legii, co skrzętnie wykorzystywali, wygrywając ostatecznie w tej partii 19:25.
Czwarty set decydował o tym, czy podopieczni trenera Rzepińskiego po raz piąty z rzędu zdobędą komplet punktów i utrzymają dystans do drużyn z miejsc 3-4, które również wygrały swoje mecze. Od pierwszych piłek widać było zatem niemałą nerwowość w poczynaniach obu drużyn. Niezwykle dużo roboty miał w przyjęciu i obronie libero Patryk Bujniak, na którego kierowano zdecydowaną większość piłek, ale niemal wszystkie podbijał tak dobrze, że Kamil Szewczyk był w stanie uruchomić wszystkie opcje w ataku. To zaowocowało serią udanych ataków Godlewskiego i Kaczorowskiego, dzięki czemu goście ani razu nie wyszli w tym secie na prowadzenie. Ponownie, przełom nastąpił przy stanie 11:11, ale tym razem we właściwą stronę. Choć goście zdołali jeszcze zmniejszyć stratę do 4 oczek (22:18), wprowadzony do ataku Kacper Buczek popisał się trzema udanymi atakami, które odebrały BAS-owi nadzieję na 1-2 punkty, a Legii dały wymarzone 3 "oczka".
Przed naszymi zawodnikami teraz dwa kolejne trudne pojedynki: z liderem z Hajnówki oraz z Metrem Warszawa, zajmującym trzecią lokatę.