REKLAMA

Pamiętacie, czy już zapomnieliście?

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Zapewne nie jest to popularna opinia wśród kibiców Legii, którzy Cezarego Kucharskiego witają niczym Boga, ale powrót "Kucharza" na Łazienkowską wcale mi nie odpowiada. To ma być wzmocnienie składu, które ma pomóc w walce o mistrzostwo Polski i Ligę Mistrzów? Żart. Cezary Kucharski zawsze cieszył się ogromną popularnością wśród kibiców, bowiem uznawany był za "walczaka", za tego, który nigdy nie odstawia nogi i walczy do upadłego. Podobną popularnością mógł cieszyć się jedynie Wojtek Kowalczyk, ale ten z innego względu. Kowal bowiem nigdy nie ganiał jak głupi za piłką przez 90 minut, tylko spokojnie czekał na swoją szansę i ją bezlitośnie wykorzystywał. Nie widział powodu, żeby się nadmiernie wysilać, ale był ulubieńcem kibiców. Przyznaję, że i ja należałem do fanów talentu Kowalczyka. Talentu, który z biegiem lat przemijał. Jego powrót w 2000 roku również przyjąłem bez entuzjazmu. Kucharski to kolejny piłkarski emeryt, który w Legii zostanie ciepło przyjęty, a nic wielkiego nie pokaże. Obym się mylił, ale liczyłem na poważne wzmocnienie pierwszej linii, a nie zakupy na giełdzie rupieci.



Dlaczego jestem tak uprzedzony do kochanego "Kucharza"? Otóż pragnę przypomnieć, że ten ulubieniec warszawskiej publiczności, przy każdej nadarzającej się sytuacji spierdzielał z Legii bez zastanowienia. Po przegraniu mistrzostwa w 5 minut z Widzewem (fakt, że Kucharski zszedł z boiska kilka minut przed końcem) w 1997 jako jeden z pierwszych czmychnął z Legii do hiszpańskiego Sportingu Gijon. Zawrotnej kariery tam nie zrobił i... znowu wrócił do Legii. Jeszcze dwa razy opuszczał nasz klub i tyle samo razy doń powracał. Raz w gorszej (afera z koszulką), raz w lepszej atmosferze. Przez kibiców jednak zawsze witany był niczym król. Czym sobie na to zasłużył? Zapewne wypowiedziami o miłości do naszej Legii i o tym, że najchętniej zostałby tu do końca życia. Faktem jednak jest, że obecnie Kucharski to nie ten sam piłkarz co kiedyś... tylko człowiek ten sam. Więc gdy tylko zgłosi się po niego pierwszy lepszy klub z zachodnią walutą, ten gotowy z miejsca ruszyć w świat i opuścić zakochaną w nim stolicę.



Niektórym jak widać wybaczamy bardzo szybko. Podobnie ma się rzecz z Leszkiem Miklasem, którego powrót wszyscy okrzyknęli powrotem tego, który da nam mistrzostwo. Tak bowiem było w 2002 roku. No niesłychane, to kto w końcu zdobył tego majstra? Okuka, czy Miklas? Dyrektor generalny klubu zapewne niebawem zmieni stołek na ten wygodniejszy, prezesa, a my będziemy mogli zobaczyć do czego zdolny jest facet, którego wszyscy witaliśmy z otwartymi ramionami. Oj, jeszcze zatęsknimy za Zygo...



Pamiętacie okrzyki "Miklas pedał, Legię sprzedał", "Miklas frajerze nam Legii nikt nie odbierze" i inne? Ja pamiętam bardzo dobrze. To właśnie przez tego pana, za bilet na mecz z bardzo atrakcyjnym przeciwnikiem jakim jest (a właściwie był) niewątpliwie RKS Radomsko musiałem wysupłać 40 złotych. A jego "pojednanie" z kibicami to również tylko kwestia słabej pamięci kibiców, bądź też niewiedzy. Niech Miklas zajmuje się oficjalną stroną internetową oraz marketingiem, ale od kontaktów z kibicami niech się trzyma z dala.



Co on chrzani, powie większość. Aby jednak nie narzekać jedynie, dodam, że... cieszy mnie, że ktoś z klubie poszedł po rozum do głowy i zwolnił wreszcie wiecznie kontuzjowanego Tomka Jarzębowskiego. O stary, o ile z Kucharzem to jeszcze ci wybaczę, to z "Jarzą" przegiąłeś - tak pomyśleliście? Ok, wyjaśnię. Wychowanek, warszawiak z krwi i kości i takie tam sentymentalne słowa. Pewnie, że chciałbym, żeby w składzie Legii występowało 11 wychowanków związanych emocjonalnie z Legią. Ale płacić grubą kasę piłkarzowi tylko dlatego, że jest z Warszawy, a pożytku z niego nie ma żadnego (bo nie gra) to głupota. Dobrze, że zrozumieli to nasi działacze. Trzeba to było zrobić wcześniej - przed ostatnim przedłużeniem kontraktu z Tomkiem. Sorry, ale w tym przypadku bez sentymentów.



A pamiętacie informacje o tym, że być może Stanko Svitlica wróci do Warszawy. Pewnie połowa już szła na lotnisko witać króla strzelców, króla stolicy, wielkiego Serba, który swojemu dziecku chciał nadać imię Legia. Po czym zwiał do Niemiec, gdzie zawrotnej kariery nie zrobił. Wystarczająco dużo było już tych rozstań i powrotów, z których nic dobrego nie wyniknęło. Nie bądźmy przytułkiem dla emerytów i nie bądźmy bezgranicznie ślepi. Pamiętajmy, że piękne słowa w wywiadach o miłości i przywiązaniu to bujda. Jedynym, którego chętnie ponownie zobaczyłbym w Legii jest Artur Boruc. On przynajmniej nie pieprzył bzdur, jak inni.



Jak dla mnie, Kucharski może co najwyżej pomóc w przygotowywaniu posiłków dla kibiców. To nie apel, lecz rada - zastanówcie się, czy warto tak bezgranicznie wielbić piłkarzy, którzy mają Legię w sercu tylko, gdy czegoś od niej potrzebują. Ja mam na ten temat swoje zdanie.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.