REKLAMA

Powtórka z historii?

Fumen - Wiadomość archiwalna

Przed Legią pozostały jeszcze dwie potyczki do końca sezonu. Najpierw czeka na nas Górnik Zabrze, a następnie przyjdzie nam zmierzyć się z krakowską Wisłą. Tak się składa, że akurat w potyczkach z tymi ekipami, drużyna z Łazienkowskiej zapewniała sobie tytuły mistrzowskie w pierwszej połowie lat 90. Najpierw w 1993 roku „Wojskowi” pokonali na wyjeździe 6-0 „Białą Gwiazdę”, a rok później zremisowali u siebie 1-1 z Górnikiem. Obie te potyczki dały mistrzowską koronę, ale...

Legia mistrz 1993, czyli „Cała Polska widziała...”
Jest jedna sprawa, o której żaden kibic Legii nie zapomni. 13 lat temu zespół Janusza Wójcika zawitał jako lider pod Wawel. Natomiast drugi w tabeli ŁKS Łódź podejmował u siebie Olimpię Poznań. Obie ekipy miały na koncie tyle samo punktów, ale lepszy bilans bramkowy przemawiał na korzyść zespółu z Warszawy. Aby stracić mistrza na rzecz ŁKS-u, ci musieli wysoko pokonać wspomnianą ekipę z Wielkopolski i... zrobili to. Zresztą wysoką wygraną zanotowali również zawodnicy ze stolicy. Rozpoczął się mecz i ostre strzelanie rozpoczął także Wojciech Kowalczyk. Najpierw w 8., a następnie 24. minucie pokonał bramkarza gospodarzy i do przerwy było 2-0. Po zmianie stron na 3-0 podwyższył Dariusz Czykier, a później trwał popis Macieja Śliwowskiego, który w kilka minut zdobył kolejne trzy bramki. W efekcie legioniści zwyciężyli 6-0, czym przypieczętowali mistrza Polski. Mistrza, którego bardzo szybko im odebrano. Zdaniem działaczy PZPN doszło do naruszeń przepisów i postanowiono ukarać Legię oraz ŁKS odebraniem punktów i przyznać paterę... trzeciemu w tabeli Lechowi Poznań. „Kolejorz” z otwartymi ramionami przyjął tytuł.
O tym wydarzeniu napisano już wiele. W tej kwestii wypowiadało się już wiele osób, bardziej lub mniej obeznanych z tematem, ale sprawa do tej pory nie została wyjaśniona. A propos wypowiedzi, to jedną, która przeszła do historii jest: „Cała Polska widziała” – grzmiał wówczas Ryszard Kulesza, jeden z ojców odebrania tytułu drużynie z Łazienkowskiej. Po dzień dzisiejszy nie udowodniono winy Legii i również po dzień dzisiejszy nikt nie zwrócił jej ukradzionego tytułu. Znając działaczy PZPN jeszcze przez długi czas nic w tej kwestii nie ulegnie zmianie.

Odzyskali co swoje
Co w 1993 roku ukradziono, po 12 miesiącach ponownie odzyskano. 15 czerwca 1994 roku Legia podejmowała u siebie zabrzańskiego Górnika. Gospodarzom do szczęścia wystarczył remis. Natomiast goście, żeby sięgnąć po paterę, musieli koniecznie wygrać. Choć prowadzenie objęli zawodnicy ze Śląska, to ostatecznie udało się zremisować i fani zebrani na Estadio WP mogli świętować kolejny tytuł mistrzowski. Tytuł, który również w niektórych kręgach został uznany za kontrowersyjny – w szczególności na południu kraju. "Ostatni mecz - z Legią, decydujący o tym, kto zdobędzie tytuł mistrza Polski - pokazał, że na boiskach ekstraklasy nie ma sprawiedliwości. Spotkanie prowadził pan Sławomir Redziński z Zielonej Góry i o dziwo, po tym meczu już nigdy nie pokazał się na ligowych stadionach... Jednym słowem - "drukował". Nie wiem, może z góry przyszło zalecenie, by zrekompensować Legii utracony rok wcześniej tytuł mistrzowski?". – mówił o tym meczu Tomasz Hajto.
Natomiast samo spotkanie było od pierwszych minut bardzo zacięte. Wspomniany arbiter co chwila musiał sięgać do kieszeni po kartki, żeby utemperować ostro grających piłkarzy. Ostatecznie pokazał ich aż 11, w efekcie czego plac gry opuściła trójka z Zabrza – Henryk Bałuszyński, Grzegorz Dziuk oraz Jacek Grembocki. Boisko opuścił również Jacek Zieliński, ale z powodu kontuzji – złamane żebro. Pierwsza bramka padła na kilka minut przed końcem pierwszej połowy. Wówczas to Marek Szemoński pokonał bramkarza Legii i do przerwy było 1-0. Po zmianie stron legioniści doprowadzili do remisu. Grającego już w 9-tkę Górnika, uderzeniem głową pokonał Adam Fedoruk i po 70. minutach gry było 1-1. Taki rezultat utrzymał się już do końca meczu i Legia mogła świętować kolejny sukces. Sukces, który wspominany po latach, nadal budzi mieszane uczucia.

Mistrz w środę, mistrz w sobotę
Teraz Legia stoi przed szansą zdobycia dziewiątego w historii tytułu mistrzowskiego. Czy jak przed laty stanie się to już w środę w pojedynku z Górnikiem Zabrze, czy może dopiero w sobotę po batalii z krakowską Wisłą? Czas pokaże. Nie zmienia to faktu, że na Łazienkowskiej nikt nie dopuszcza do siebie myśli, że tym razem złote medale założą zawodnicy „Białej Gwiazdy”.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.