REKLAMA

Przy grillu, czyli za CWKS-em do Garwolina

turi - Wiadomość archiwalna

Pierwszoligowa Legia zakończyła już rozgrywki, dalej grają jednak piłkarze CWKS Legia z ligi okręgowej. Jako, że czasu jest już trochę więcej a piłeczki nigdy dość, za Legią wyruszyło do Garwolina około 15 osób. Na miejscu dołączyli fani Legii z samego Garwolina i okolicznych miejscowości (naliczyliśmy 28 osób kibicujących Legii), jednak dopingu tego dnia nie prowadziliśmy. Zresztą wszyscy zdziwieni byli niską wyjazdową frekwencją ;), bowiem przed wyprawą obecność deklarowało dużo więcej osób.
Najwyraźniej jednak wszystkim wypadły z rana bardzo ważne sprawy do załatwienia i w efekcie dojechali tylko najbardziej zdeterminowani. Zanim jeszcze rozpoczął się mecz, chłopaki z jednego z samochodów szybko złożyli grill i po szybkim zaopatrzeniu w pobliskim sklepie byliśmy już gotowi na pierwszy gwizdek. W pierwszej połowie legioniści grali średnio, dlatego opracowany został chytry plan, w myśl którego sędzia miałby nam gwizdnąć karnego w zamian za grillową kiełbaskę. Co jakiś czas kibice przypominali mu, że jego kawałek mięsa już smakowicie pachnie, ale że karnego nadal nie było... kiełbaskę zjadł ktoś inny! Schodzący na przerwę legioniści z zazdrością spoglądali na biesiadujących kibiców, szybko jednak zostali zmobilizowani - wygrywamy i grillujemy, proste! A jeśli przegramy - to kiszka - pokazywał na małe kaszanki jeden z kibiców. Zjedzone kalorie należało spalić, więc za chwilę na boisku zaroiło się od warszawskich kibiców, którzy ćwiczyli strzały i pokazywali sztuczki techniczne przez całe 15 minut przerwy. Potem jednak trzeba było ustąpić miejsca właściwym piłkarskim bohaterom dnia. Na drugą połowę nasza Legia wyszła naprawdę skoncentrowana (w końcu obiecaliśmy grilla). Na efekty nie trzeba było długo czekać. Piękną bramkę fetowaliśmy okrzykiem: "Legia, Legia", i był to chyba jedyny wokalny akcent z naszej strony podczas tego wyjazdu. Wilga nie odpuszczała, a że - teoretycznie - jest mocniejszą drużyną, stworzyła kilka ciekawych sytuacji, w których jednak elegancko poradził sobie nasz bramkarz. W odpowiedzi, widząc że bramkarz Legii rozgrywa niezłe zawody, trener Sikorski wpuścił na zmianę... drugiego bramkarza! Ten pokazał się z niezłej strony zwłaszcza w ataku - po jego akcji powinien paść w końcówce gol, dlaczego nie padł, nie wie chyba nikt...
W tym czasie grillujący kibice stwierdzili, że mięso bez pieczywka, to nie mięso. Do sklepu pobiegł oczywiście najmłodszy legionista i już po kilkunastu minutach wrócił na stadion z reklamówką pełną kajzerek. Starsi kibice szybko oszacowali swoje możliwości i bez wahania zaprosili do biesiady najmłodszych kolegów po szalu, którzy do tej pory podgryzali jedynie słone paluszki, z zazdrością spoglądając w stronę pełnych koszy kiełbasek, boczku, bułeczek, chlebka, musztardy. "Chodźcie, chodźcie chłopaki" - zapraszali starsi kibice. "Nie, dziękujemy..." - odpowiadali kurtuazyjnie młodzi. "Ej, czerwony kapturek! Nie dajcie się prosić dwa razy!" - konsekwencja zapraszających szybko zmusiła zapraszanych do kapitulacji. I za chwilę... "Pyyyycha" - ocenili, szamiąc z apetytem. Widać poczuli się głupio, bowiem ni stąd ni zowąd rozpoczęli spacer między legionistami, proponując im... Żubrówkę. "Ładnie ją chowaliście. Łyso wam?" - śmiali się kibice, jednak na alkohol nikt nie miał ochoty.
W tym czasie na boisku utrzymywał się wynik 1:0 dla Legii. Miejscowi przełknęli gorycz porażki z honorem, a lokalny spiker co i rusz pozdrawiał "warszawską grillującą ekipę". Po ostatnim gwizdku nasi piłkarze podbiegli do "płotu" przybić piątki z wiernymi wyjazdowiczami ;), "eLki" pokazywali też piłkarze Wilgi. Nic dziwnego, jeden z nich to stały bywalec Żylety, pojawiający się również na wyjazdach. W meczu przeciw drużynie, którą ma w sercu sentymentów jednak nie było i wraz z resztą Wilgi walczył do upadłego. Pozdrówki Karuś!
Gdy piłkarze się już przebrali, zgodnie z obietnicą (wszak wygrali!) przyszli na grilla. W tym czasie jeden z kibiców urządził konkurs w strzelaniu do celu. Strzelano z prawdziwej broni, celem były butelki i puszki. Jeden z legionistów miał naprawdę niezłego cela. "Co się dziwicie?" - śmiał się. "Codziennie trenuję na balkonie".
Wszystkich zdumiał monitoring - kamery na obiekcie okręgówki to niecodzienny widok. No, ale że stadion Wilgi jest obiektem miejskim, klub mógł liczyć na pieniążki na ten cel. Zabawne, że w lidze okręgowej można zrobić naprawdę przyjemny stadionik, a miasto stać na monitoring, zaś w Warszawie od wielu lat ciężko zbudować mistrzowi Polski stadion z prawdziwego zdarzenia. Cóż, możemy sobie tylko ponarzekać.
I tak zakończył się nasz wyjazd za CWKS Legia. Wyjazd jak najbardziej udany, szkoda tylko, że mimo zapowiedzi zdecydowała się na niego tak niewielka ilość osób.






Fotoreportaż z Garwolina - 26 zdjęć turi
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.