Legia bez obrony
Po kontuzjach Dicksona Choto, Wojciecha Szali, Grzegorza Bronowickiego i Hugo Alcantary defensywa mistrzów Polski jest w rozsypce. Uraz ostatniego w meczu z ŁKS-em spowodował, że na środku obrony próbował go zastąpić pomocnik Łukasz Surma. W poprzednim sezonie Legia miała najlepszą obronę w lidze (w 30 meczach tylko 17 straconych bramek). Ale to już przeszłość. W nowym sezonie, choć minęły dopiero cztery kolejki, legioniści stracili już sześć bramek.
Latem z Legii uciekł Moussa Ouattara. Klub pozbył się też Jakuba Rzeźniczaka, Marcina Rosłonia i Veselina Djokovića. Potem przyszła plaga kontuzji, spór z Edsonem i z niezawodnej obrony pozostały wspomnienia.
Już przed sobotnim meczem z łodzianami trener Dariusz Wdowczyk miał duże problemy z zestawieniem defensywy. Jakby tego było mało kontuzji doznał Hugo. Dziurawą obronę usiłował łatać Surma. Trudno jednak w pięć minut z reżysera gry zrobić środkowego obrońcę. Dlatego w grze kapitan Legii dominował chaos i brak zrozumienia z partnerami. Od pierwszej minuty na prawym skrzydle zagrał debiutujący w ekstraklasie Artur Jędrzejczyk. Nie było to jednak dobre posunięcie. Młody obrońca, pozyskany z Igloopolu Dębica, zagrał słabo. Nie potrafił poradzić sobie z szybkim Robertem Kolendowiczem.
Przed środowym meczem z Szachtarem Donieck pojawiła się nadzieja, że do gry powróci Choto. Nie jest to jednak nic pewnego. W obronie ewentualnie mógłby zagrać absolutny debiutant Artur Chałas (na razie grał tylko w IV-ligowych rezerwach), ale w niedzielnym meczu z Mazurem Karczew zszedł kontuzjowany z boiska. Na dziś Wdowczyk ma więc na ławce rezerwowych tylko jednego piłkarza, który już wcześniej grał w obronie - Tomasza Kiełbowicza. Do defensywy może też przesunąć Miroslava Radovicia. Chyba, że zdecyduje się na pokerowe zagranie, desygnując do gry Jacka Zielińskiego i Marka Jóźwiaka.