REKLAMA

Cypr: Zaczęli wielkie strzelanie

Tomek Janus, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Środowy trening musiał przypaść legionistom do gustu. Tym razem nieco wolnego dał im trener Ryszard Szul i zajęcia nie zaczęły się od tradycyjnych biegów. Zamiast tego była tylko lekka rozgrzewka a na boisko szybko powędrowały piłki i zaczęły się zajęcia strzeleckie. Wszystko pod czujnym okiem Dariusza Wdowczyka, który okrzykami mobilizował swoich podopiecznych do wzmożonego wysiłku.
Zanim zaczęły się zajęcia z piłkami, trener Wojskowych zarządził rozgrzewkę. Pojawiły się ćwiczenia dobrze znane piłkarzom mistrza Polski. Dobieranie się w pary, trójki, piątki. Wszystko musiało odbywać się natychmiast i na komendę trenera. Gdy Balde nieco się zagapił i dołączył do skompletowanej już trójki kolegów, ci schowali go za sobą. Poszukiwanie wolnej trójki zostało więc zakończone. Na hasło „Rydwany” piłkarze mieli utworzyć swoisty pojazd składający się z dwóch zawodników imitujących pojazd i jednego będącego pasażerem. Gdy jednak trener Wdowczyk wydał komendę „Podwójne rydwany” zaczęła się prawdziwa zabawa. Tym razem pasażerów miało być dwóch. Jednak do jednego pojazdu zmieściło się aż czterech piłkarzy. - Co to ma być? - ze śmiechem dopytywał Wdowczyk. Za dużo was tu!

Chwilę potem zawodnicy zostali podzieleni na dwie drużyny. Na bramce stanął Jan Mucha. Na jego bramkę sunęły ataki raz drużyny pomarańczowych, a raz żółtych. Obie ekipy koncentrowały się tylko na ataku, gdyż nie ustawiono linii obrony. Piłka długi czas nie wpadała jednak do bramki. Udało się dopiero za 15 razem! Później też celowniki legionistów były mocno rozregulowane. - Panowie nie bójcie się celować w bramkę. To mają być gole – dopingował Wdowczyk. Częściej jednak górą był Mucha, który wielokrotnie wygrywał pojedynki z napastnikami. Najlepszą skutecznością wykazał się dziś Adrian Paluchowski.

Akcje niezbyt często kończyły się sukcesem, więc po kilku chwilach zmieniono ćwiczenie. Tym razem ćwiczono rozgrywanie rzutów rożnych. Na bramce znów stanął Mucha a po przeciwnej stronie boiska między słupki powędrował Maciej Gostomski. Za bramką tego drugiego stanął Krzysztof Dowhań i udzielał swemu podopiecznemu rad. - Maciek mogłeś do niej wyjść. Długo leciała i byś zdążył – tłumaczył, a „Gostek” starał się realizować podpowiedzi. W rolę trenera wcielił się też Marcin Burkhardt. - „Gostek” to była twoja piłka. Leciała chyba z osiem godzin. Szybciej już bym doleciał do Japonii – śmiał się pomocnik Legii.

Na koniec treningu odbyło się rozciąganie. Wszystko po to by uniknąć urazów i kontuzji. Był to jedyny trening dziś. Po obiedzie legioniści dostali wolne. A już jutro rozegrają pierwszy w tym roku sparing.


















fot. Tomek Janus
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.