REKLAMA

Wyprawa nad ocean

turi, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Legioniści mieli dziś chwilę wytchnienia - ich organizmy musiały się zregenerować po walce z Austrią Wiedeń. Rano ćwiczenia były więc mniej intensywne niż podczas codziennych zajęć, po południu piłkarze wraz ze sztabem szkoleniowym wybrali się zaś na wycieczkę nad ocean. Jedynie bramkarze nie mieli chwili wolnego - ich na zielone boisko zabrał Krzysztof Dowhań.

Droga nad ocean ciągnie się wśród pięknych, zielonych pól golfowych. Piłkarze z zainteresowaniem obserwowali, jak fanatycy golfa zapamiętale odbijają piłeczkę. Kilku z nich miało chyba ochotę sprawdzić się w tej dyscyplinie, ale nie było ku temu okazji - mogli więc jedynie rzucać piłeczką najdalej jak potrafią. Po drodze piłkarze napotkali także przeszkodę w postaci kolczastego płotu - trzeba było sprawdzić pożyteczną umiejętność wspinaczki.
Nad samym oceanem legioniści postanowili zrobić małego psikusa dziennikarzom. Pierwszy, mimo przezornej postawy - wszak smaku morskiej wody zaznał już poczas poprzednich zgrupowań - złapany został redaktor Życia Warszawy, Maciej Rowiński. Nie pomogła ani asekuracja (redaktor "Horse" nawet przez chwilę nie pojawił się na plaży, wybierając bezpieczne wydmy), ani szybki sprint (zapaśnik "Bronek" nie miał najmniejszego problemu z pokonaniem ciężkiej, piaszczystej nawierzchni). Maciej został więc złapany i poprowadzony w dół, w stronę plaży. Okazało się jednak, że to tylko zgrabny wybieg cwanych piłkarzy. Pod pozorem sprowadzenia Maćka do wody, znaleźli się na tyle blisko redaktora Legia.com.pl, Michała, że nie miał on już najmniejszych szans na ucieczkę. I tak "Konik" został uratowany, a Michał w ubraniu "powędrował" na rękach piłkarzy do wody. Zdążył jedynie oddać telefony komórkowe, których ilość musiała zresztą wprowadzić piłkarzy w osłupienie

Pozostali piłkarze wraz ze sztabem szkoleniowym obserwowali to wszystko z uśmiechami na twarzy. Ten się jednak śmieje, kto się śmieje ostatni - o tym powiedzeniu będzie zapewne pamiętał Bartek Grzelak, który przeszedł prawdziwy obozowo-drużynowy chrzest. "Grzelu" dzielnie się jednak bronił i w efekcie zamoczył jedynie nogi. Jeszcze więcej szczęścia miał nowy szkoleniowiec Legii, Ryszard Szul, który został przez piłkarzy jedynie postraszony.
W ten sposób, na wesoło, minął kolejny - czwarty już dzień - hiszpańskiego zgrupowania.






























fot. turi
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.