REKLAMA

Junior optymista

źródło: Super Express - Wiadomość archiwalna

Na Ukrainie nie mógł dogadać się z trenerem Tavrii Symferopol. Po przeprowadzce do Legii nie błyszczał. W grudniu w Brazylii napadli go bandyci. A kiedy podczas zgrupowania na Cyprze wydawało się, że łapie wielką formę, to kilka dni później złapał paskudną kontuzję kolana. Teraz niemiłosiernie nudzi się w Warszawie. Ale mimo wszystko Brazylijczyk Junior jest przed rundą wiosenną wielkim optymistą.
- Jakoś pechowo się to wszystko układa, ale będzie dobrze - uśmiecha się Junior. - Legia obroni mistrzostwo, a ja jej w tym pomogę - dodaje brazylijski rozgrywający, który z powodu kontuzji nie pojechał z zespołem na obóz do Hiszpanii.

Zamarznięte usta
- To kolano zaczęło mnie boleć już na Cyprze - opowiada. - A potem przyszedł ten nieszczęsny sparing na Bródnie. Po dwóch tygodniach treningów i meczów na normalnej, zielonej murawie, przenieśliśmy się na zmarznięte boisko ze sztuczną nawierzchnią. No i kolano nie wytrzymało.

Pierwsze prognozy były dla Brazylijczyka wyjątkowo ponure: co najmniej sześć tygodni przerwy. - Czuję, że nie będzie tak źle. Może zdążę nawet na drugą kolejkę - zastanawia się Junior, który z nadzieją patrzy w przyszłość. - Jestem przekonany, że będziemy mistrzem - zapewnia. - A ja wierzę, że zrobię jeszcze w Polsce furorę. Na Ukrainie początki też miałem trudne. Po przyjeździe trafiłem na 20-stopniowe mrozy. Nie mogłem biegać, bo zamarzły mi nogi i nie mogłem o tym nikomu powiedzieć, bo zamarzły mi usta - śmieje się rozgrywający mistrzów Polski. - Ale potem grałem już naprawdę bardzo dobrze. I tu będzie tak samo.

Co to za telewizja?!
Na razie Junior zamiast trenować z kolegami w Hiszpanii, siedzi sam w Warszawie. - Żona i córeczka przylatują z Brazylii w przyszłym tygodniu. A póki co, siedzę w domu i oglądam polską telewizję. Nie wiem, jak wy możecie to wytrzymać: w kółko powtórki - narzeka. - W niedzielę wieczorem oglądam mecz, w poniedziałek rano włączam telewizor i znowu leci ten sam! - denerwuje się Brazylijczyk. - Zresztą te kanały sportowe to w ogóle macie dziwne. Szukam meczu Milanu, bo chciałem zobaczyć Ronaldo, przełączam na jakąś sportową stację, patrzę i oczom nie wierzę: jakiś gość jedzie na nartach po śniegu! Albo to, powiedzcie mi, co to jest - prosi Junior, zanosząc się śmiechem. - Kilku facetów ma w rękach kije do hokeja, ale nie mają łyżew, tylko biegają z tymi kijami po parkiecie - dziwi się Brazylijczyk, który w życiu nie słyszał o halowej odmianie hokeja na trawie.

Milion za transfer
Junior nie traci dobrego humoru. Choć kontuzja kolana to niejedyna przykrość, jaka go ostatnio spotkała. W rodzinnym Sao Paulo, gdzie spędzał zimowy urlop, został napadnięty. Stracił portfel, klucze, telefon, komputer, dokumenty. Do Brazylii przyleciał 5 grudnia wieczorem, dzień później bandyci czekali już na niego pod domem jego mamy.
- Jak przechodziłem z Tavrii do Legii, to w Brazylii ktoś rozpuścił plotkę, że dostałem za to milion euro. Złodzieje też musieli o tym słyszeć - opowiada Junior, który nawet nie dziwi się, że ktoś w ten milion euro uwierzył. - Na Ukrainie wokół futbolu krąży wielka kasa. Jak Tavria ograła Szachtar Donieck, to dostaliśmy 40 tysięcy dolarów. Nie do podziału. Na głowę! A wiecie, jak odbiera się premie na Ukrainie? Pieniądze czekają już w szafce w szatni. Jak przegrasz - nie ruszaj. Jak wygrasz - bierz kasę i szybko do domu, zanim się prezes rozmyśli - wspomina ze śmiechem. - Na szczęście w Polsce jest dużo normalniej - kończy.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.