REKLAMA

Zabraknie Juniora albo Szałacha

Dariusz Wdowczyk, źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Czy przygotowania do sezonu przebiegały zgodnie z planem?

Dariusz Wdowczyk: Poza kontuzjami nie mieliśmy żadnych problemów. Warunki na zgrupowaniach mieliśmy dobre - świetną bazę do treningów, odnowy, odpoczynku oraz niezłych sparingpartnerów. Wszystkie cele zostały zrealizowane. Są oczywiście elementy do poprawy. Jestem jednak przekonany, że zespół powalczy o obronę mistrzowskiego tytułu. Jeśli umiejętności poprzemy charakterem na boisku, trudno będzie z nami wygrać.



Czego brakuje jeszcze Pana podopiecznym?

- Mankamentem jest brak komunikacji między zawodnikami na boisku. Na treningach pilnuję tego, ale w meczu nie zawsze wychodzi. Przestoje i chwile gapiostwa też mnie bolą.



Mankamentem są także rzuty rożne. To również bardzo mocno ćwiczyliście.

- Za mało pod bramką rywali wykorzystujemy wysokich piłkarzy. Mamy schemat, nad którym pracujemy, może, więc zaczną padać gole. W polu karnym jest jak w żużlu, kto pierwszy wyjdzie, wystawi łokieć, ten wygrywa.



Czy ma Pan już w głowie składy na pierwszy mecz ekstraklasy 2 marca w Krakowie z Cracovia?

- Skład powoli się krystalizuje. Mamy sporo spotkań do rozegrania w lidze i o Puchar Ekstraklasy, więc każdy zawodnik będzie nam potrzebny. Skład będzie się zmieniał w zależności od rywala. Do rozgrywek ligowych możemy zgłosić 23 zawodników. Z tych, którzy byli na zgrupowaniu w Hiszpanii, do szerokiej kadry nie załapie się Artur Jędrzej-czyk. Zabraknie także jednego z pary kontuzjowanych piłkarzy: Sebastian Szałachowski - Junior. Po konsultacji z doktorem Stanisławem Machowskim podejmę decyzję. Mamy czas do 28 lutego, kiedy zamyka się okienko transferowe.



Przed ligą Pana podopiecznych czekają jeszcze dwa spotkania o Puchar Ekstraklasy z ŁKS.

- Dobrze, że wracamy do Polski przed ligą. Przyda się piłkarzom przefiltrowanie płuc mroźnym powietrzem. W spotkaniu przeciwko Cracovii nie zagrają Dikson Choto i Herbert Dick, bo muszą pauzować za żółte kartki. Ale wystąpią w jednym z dwóch spotkań o Puchar Ekstraklasy.



Zimą dokonał Pan tylko dwóch transferów.

- Kupienie Grzelaka ma wzmocnić siłę ataku.



A dlaczego zdecydował się Pan na pozyskanie Piotra Bronowickiego?

- Może grać na każdej pozycji. Nie jest wirtuozem piłkarskim, ale ma charakter. Nie odpuści, kilka razy padnie, sponiewierają go, ale on się otrzepie i będzie grał dalej. Potrzeba nam tak uniwersalnego zawodnika, który również może pełnić rolę plastra. Będzie niezmiernie przydatny. Wielkie zmiany nie są potrzebne. Ale potrzebny jest dopływ świeżej krwi do zespołu. Teraz mogę układać klocki dowolnie, bo mam w zespole uniwersalnych piłkarzy.



Podczas zgrupowań i spotkań sparingowych widać, że młodzież atakuje...

- Maciek Korzym zrobił duże postępy. Ma świadomość tego, że wszedł na wyższy szczebel. Czy pokona kolejne? Zależy od niego. Dawid Janczyk natomiast musi pracować nad pewnymi elementami techniki. Potrafi stwarzać sobie sytuacje strzeleckie, ale niewiele z nich wykorzystuje. Ma chwile dekoncentracji, z którymi sobie nie radzi. Maciej Gostomski bardzo dobrze prezentuje się na treningach. Przy jego warunkach fizycznych niedługo może być bramkarzem numer jeden albo, chociaż starać się nim zostać. Marcin Smoliński miał problemy ze zdrowiem. Teraz jest wszystko dobrze i znajdzie się w 23-osobowej kadrze na ligę. Artur Jędrzejczyk jest szybki, dynamiczny, dobrze gra głową. Musi tylko nabrać przekonania, że przyszedł nie po to, aby grać w czwartoligowych rezerwach, ale pchać się do pierwszej drużyny. To jest casus Maćka Korzyma. Potrzeba mu więcej czasu.



O dziwo, dobrze w meczach sparingowych prezentował się Hugo.

- Jestem zadowolony z postawy Hugo. Sporo z nim rozmawialiśmy i chyba zrozumiał, że rozdział w jego życiu pod tytułem Legia nie został jeszcze zamknięty. Umiejętności ma wysokie, kwestia tylko pokazania ich na boisku.



Szeroki sztab szkoleniowy, nowinki technologiczne - to novum w Legii.

- Wiele zespołów miało nad nami w tych elementach przewagę. Monitorowanie zawodnika to idealny materiał do pracy. Dane o każdym z piłkarzy są pomocne w pracy trenera. Dzięki temu możemy zbliżać się do Europy, a może i do Champions League.



Nowością jest także dobra atmosfera w drużynie. Na zgrupowania przyjeżdżają prezesi - to chyba dobrze działa na psychikę piłkarza, kiedy pracodawca się nim interesuje.

- Rzeczywiście, właściciele chcą, by Legia była solidnym, rozpoznawalnym i liczącym się klubem w Europie. Wiele zmieni się, gdy będzie nowy stadion. A my nie możemy zawieść. Jesteśmy przecież wizytówką ITI. Jesienne zawirowania w zespole już minęły. Ale były one dla nas wszystkich dobra nauczką. Każdy jest winien temu, co się działo jesienią. Teraz atmosfera w zespole jest dobra, nie ma podziałów. Przykład? Roger został brutalnie sfaulowany w spotkaniu ze Sparta. Serb Vuković i Polacy jak jeden mąż wstawili się za Brazylijczykiem! Pomału ten zespół znów się cementuje.



Kto będzie najgroźniejszym rywalem w walce o mistrzostwo Polski?

- Na czele jest pięć zespołów i one rozdadzą karty w lidze. Na razie musimy gonić Bełchatów, ale nie tylko my staniemy do pościgu. Jestem przekonany, że Wisła nie powiedziała ostatniego słowa. Ale to my jesteśmy faworytami.



Coraz więcej piłkarzy Legii powoływanych jest do reprezentacji.

- To fajnie. Tylko że Beenhakker miał inny cykl przygotowań. Kadrowicze musieli być w pełni sił na mecze z Estonią i Słowacją. Piłkarze przyznawali, że są podmęczeni. Ale prędzej czy później i oni dojdą do siebie.



Rozmawiał Maciej Rowiński

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.