REKLAMA

To wolno idzie młodość

Tomek Janus, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

- W Legii mamy kilku zdolnych młodych piłkarzy. Na razie trenują z rezerwami, ale będziemy z nich wyrywkowo korzystać aby mogli przebywać przy pierwszej drużynie – mówił podczas przedsezonowych przygotowań Dariusz Wdowczyk. Szybko dotrzymał obietnicy i we wtorkowy wieczór na murawie w Bełchatowie zobaczyliśmy czterech zawodników, aspirujących do szerokiej kadry mistrza Polski.
W wyjściowym składzie Legii znalazł się Artur Jędrzejczyk i Adrian Paluchowski. Dla „Palucha” był to debiut w barwach Wojskowych. „Jędza” z elką na piersi zagrał zaś trzeci raz. Obaj walczyli więc o uznanie w oczach trenera. Dlatego też byli jednymi z ambitniejszych piłkarzy na murawie. W 20. minucie Paluchowski dokładnie dośrodkował w pole karne do Marcina Smolińskiego. „Smoła” nie zamienił jednak podania kolegi na bramkę. „Paluch” grał na prawym skrzydle, gdzie często musiał toczyć pojedynki z wojowniczym Mariuszem Ujkiem. W wielu pojedynkach górą był zawodnik GKS-u. Paluchowski starał się jak mógł, ale w jego grze witać było brak pewności a przede wszystkim boiskowego cwaniactwa. Te można jednak zdobyć tylko poprzez grę na wyższym szczeblu rozgrywek, niż IV liga, w której obecnie grają rezerwy Legii.

Z młodych graczy najdłużej na boisku przebywał Jędrzejczyk. Młody obrońca nie może być zadowolony ze swojej postawy. Przy drugiej bramce, podobnie jak cała defensywa Legii, zaspał i Marcin Komorowski nie miał problemu z pokonaniem Jana Muchy. Przy trzecim golu nie wrócił się zaś za swoją pozycję. Na prawej stronie osamotniony był więc Carlos Costly, który nie zmarnował takiej szansy. „Jędza” zdecydowanie lepiej niż w meczu z Bełchatowem, prezentował się w przedsezonowych sparingach.

Po przerwie na boisku pojawili się kolejni młodzi gracze. Paluchowskiego zastąpił Kamil Majkowski. Gra 18-letniego zawodnika pozostawiała jednak wiele do życzenia. Co prawda „Maja” ambitnie walczył na prawej stronie, ale jego akcję nie przyniosły wymiernych rezultatów. Młody piłkarz usiłował obsługiwać podaniami swoich kolegów. Piłki po jego zagraniach zbyt często padały jednak łupem defensorów z Bełchatowa. Majkowski często decydował się też na odważne rajdy prawą stroną boiska. Samą szybkością nie można jednak wskórać zbyt wiele. Widać było, że debiutujący w Legii Majkowski bardzo chce wypaść jak najlepiej. I to było największym problemem młodego legionisty, który chyba nie poradził sobie ze stresem. A ten widać było od pierwszych chwil gry. Zresztą niewiele brakowało by „Maja” na murawie pojawił się w koszulce swojego kolegi Przemysława Rawy. Na szczęście tuż przed wejściem na murawę, zawodnik założył właściwy trykot. Jeżeli Majkowski nadal myśli o przedarciu się choćby do meczowej osiemnastki, musi poradzić sobie ze stresem oraz... nabrać nieco masy. W meczu „Maja” często był bowiem przepychany przez lepiej zbudowanych rywali.

Najmniej można powiedzieć o grze Piotra Rafalskiego. W 86. minucie zmienił Jędrzejczyka. Zagrał na tyle krótko, że ciężko go chwalić lub ganić za wtorkowe spotkanie.

Po meczu powodów do zadowolenia nie miał Jacek Magiera, który opiekuje się najmłodszymi legionistami. - Okazało się, że jeszcze wiele pracy przed młodymi zawodnikami. Zobaczyli dziś ile jeszcze ich dzieli od gry na pierwszoligowym poziomie – mówi „Magic”, który zapowiedział, że wraz ze swoimi podopiecznymi szczegółowo przeanalizuje wtorkowe spotkanie i wyciągnie z niego wnioski.

Pojawia się jednak pytanie czy trener Wdowczyk da młodym zawodnikom kolejną szansę na grę w pierwszej drużynie. - Trudno byłoby wskazać zawodników z dzisiejszego składu, którzy mieliby szansę na grę w pierwszym zespole – mówił po meczu szkoleniowiec Wojskowych. Widać, że „Wdowiec” ma zawiódł się nie tylko na graczach Legii II, ale przede wszystkim na rezerwowych, którzy dostali szansę na walkę o miejsce w podstawowej jedenastce.

W Legii z młodymi zawodnikami nadal wiązane są duże nadzieje. - W klubie jest zgoda, że do młodych piłkarzy trzeba podchodzić z cierpliwością, bo warto inwestować w utalentowanych zawodników – mówił przed rozpoczęciem rundy wiosennej Mirosław Trzeciak, dyrektor ds. rozwoju sportowego. Oby okazało się, że w kolejnych meczach młodzież zagra zdecydowanie lepiej i zawstydzi starszych kolegów. Bo jak na razie młodzi zawodnicy bardzo wolno idą w kierunku pierwszego składu Legii.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.