Kulawy skauting Legii?
W dzisiejszym meczu Legia-Groclin, w zespole gości na grę szczególnie liczy Radosław Majewski. 20–letni pomocnik, który przebojem wywalczył miejsce w pierwszym składzie Dyskobolii jest przykładem... kulawego skautingu mistrzów Polski. O talencie z III–ligowego Znicza było głośno od kilku miesięcy, ale nikt z Warszawy nie pofatygował się do pobliskiego Pruszkowa zobaczyć młokosa. Z okazji skorzystali trenerzy Dyskobolii i za 150 tysięcy złotych ściągnęli Majewskiego do Grodziska.
Jeszcze w poprzednim sezonie mecz Legii z Dyskobolią w Warszawie (0-2) zawodnik oglądał na trybunie krytej jako kibic. "Ale nie taki, co to ma szalik i wrzeszczy: Legia gola! Byłem spokojnym widzem. Wtedy nawet nie podejrzewałem, że następne spotkanie tych drużyn obejrzę z perspektywy boiska" - cieszy się piłkarz.
Rodzice Majewskiego nie wybierają się na stadion Legii. Mecz obejrzą u znajomych w Pruszkowie. Nie to co koledzy z podwórka Radka, którzy siądą na żylecie, trybunie najzagorzalszych kibiców z Warszawy. "Już wysyłają do mnie SMS-y typu: "Radziu, jakby co, połóż się na boisku. Legia musi wygrać!" - opowiada Majewski. "Odpisuję im: Chłopaki, nic z tego. Jak będzie trzeba, to strzelę zwycięskiego gola. Tylko nie wiem, czy miałbym wtedy po co wracać do Pruszkowa" - mówi pół żartem, pół serio pomocnik Dyskobolii.