REKLAMA

Powiedzieli pod szatniami

Fumen i Tomek Janus, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Marcin Smoliński: Starałem się grać jak najlepiej potrafię. Wiadomo, że rywal postawił nam warunki na pewnym poziomie, ale to my byliśmy lepsi i mieliśmy sporo okazji na zdobycie bramki. Nie czuję się jeszcze jako pewniak. Trener dał mi wcześniej znać, że dzisiaj zagram. To mnie jeszcze bardziej zmobilizowało. Będę jeszcze ciężej pracować na treningach, żeby utrzymać dobrą dyspozycję i nie dać szkoleniowcowi wątpliwości, kto powinien wybiegać w pierwszym składzie. Wywiad z Marcinem Smolińskim

Piotr Włodarczyk: Widziałem piłkę przy pierwszej bramce. (śmiech) Natomiast przy drugim moim trafieniu, którego sędzia nie uznał... Cóż, akcja szybko przebiegała, ale moim zdaniem piłka nie opuściła placu gry. Aczkolwiek powtórki telewizyjne z pewnością dadzą nam prawidłową odpowiedź. Tak czy inaczej, szkoda że arbiter jej nie uznał.

Musimy zacząć wreszcie wygrywać, a kątem oka zerkać na wyniki naszych rywali. Zagrałem dziś w ataku z Dawidem Janczykiem, ale napastnik musi potrafić dobrze zagrać z każdym partnerem w ataku. Nie potrafiłem strzelić gola od siedmiu miesięcy? Ale dwa z nich byłem na urlopie (śmiech). A mówiąc serio, wcześniej nie miałem tak długiej przerwy w strzelaniu. Dobrze, że została już przerwana. Teraz będzie już lepiej.

Teraz jedziemy do Zabrza i to na pewno nie będzie łatwy mecz. Nie ukrywam jednak, że pojedziemy tam po trzy punkty. Sam nie wiem ile jeszcze bramek strzelę. Jest 11 kolejek i wszystko okaże się na boisku.

Łukasz Fabiański: Pod koniec meczu starłem się z Grzegorzem Kmiecikiem. Nie koncentrował się on na piłce a na mojej osobie. Chciał mi przeszkodzić i dość mocno mnie uderzył. Wytrąciło mnie to z równowagi i dobrze, że sędzia odpowiednio zareagował. Grzesiek zachował się wobec mnie nie fair, więc zwróciłem mu uwagę. Dostałem pierwszą żółtą kartkę w karierze, ale cóż, taka była sytuacja na boisku. Po meczu z Grześkiem sobie wszystko wyjaśniliśmy i jest w porządku.

Osobiście grało mi się dziś trochę ciężko. Choć nie miałem za dużo pracy, to musiałem kilka razy interweniować w trudnych sytuacjach na przedpolu. Tam był zaś tłok i musiałem ograniczyć się do piąstkowania piłek. Nie mogło być jednak tak, że boję się wychodzić daleko od bramki. Nie mogłem grać na przysłowiowej "gumce", czyli wychodzić i cofać się. Musiałem podjąć ryzyko i iść za piłką do końca.

Przy straconej bramce ustawiałem linie obrony, ale widać ciągle mamy jeszcze nad czym pracować w tym elemencie gry. W meczu z Bełchatowem także straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. Prowadziliśmy już 2-0 i na własne życzenie zapewniliśmy sobie nerwową końcówkę. Na szczęście wygraliśmy i pierwsze wiosenne zwycięstwo w lidze cieszy.

Wierzę, że w kolejnych meczach będziemy wygrywać. Nie myślimy o obronie mistrzostwa, bo to daleka droga. Skupiamy się przede wszystkim na kolejnym meczu, żeby odnieść zwycięstwo. Teraz czeka nas wyjazd do Zabrza i tam trzeba zdobyć trzy punkty. Później kolejny mecz i znów to samo. Cel ten sam.

Adam Marciniak (ŁKS Łódź): Liczyliśmy, że dziś uda nam się wywieść z Warszawy choć remis, ale Legia postawiła nam dziś takie warunki, że mieliśmy problemy, żeby skonstruować akcję. I słabo nam wszystko wyszło. Może wyglądało, że gramy na remis, ale zanim się pozbieraliśmy, przez dłuższy czas nie mieliśmy pomysłu na grę. Gra wyglądała, więc tak, że to Legia przez 60-70 procent czasu była w posiadaniu piłki.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.