Taki mecz to wielkie emocje
Jutro klasyk po polsku, czyli mecz Legia – Widzew. Kiedy zaczyna się myśleć o takim spotkaniu?
Jakub Rzeźniczak: Jeszcze w środę graliśmy mecz z Lechem Poznań, ale już od czwartku rano zaczęliśmy myśleć o sobotnim spotkaniu. W końcu to pojedynek Widzewa z Legią, a takie starcia elektryzują całą piłkarską Polskę.
Widzew ma obecnie niższe aspiracje od Legii. Czy remis w Warszawie to szczyt waszych marzeń?
- W żadnym wypadku. Jak zawsze jedziemy po wygraną. Trener zwykł nam powtarzać przed każdym meczem, że celem są trzy punkty. Nie ma różnicy czy rywal do Górnik Łęczna, Wisła czy Legia. Z każdym można wygrać.
Podczas jesiennego meczu obu drużyn doszło do przepychanek na boisku z Panem w jednej z głównych ról.
- Zapomniałem już o tej sytuacji i nie wracam do niej zbyt często. Każdemu meczowi towarzyszą jakieś emocje, a temu szczególnie. Staram się jednak, żeby nie wykraczały one poza boisko i kończyły się wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego.
Wielu kibiców Legii właśnie w Panu widziało głównego prowodyra tamtych zajść. Nie obawa się Pan przyjęcia z ich strony?
- Szczerze mówiąc sam jestem ciekawy jak zareagują fani Legii. Mogę tylko zapewnić, że w jesiennym spotkaniu to ja byłem prowokowany. Na murawie pojawił się nawet kierownik Legii, Ireneusz Zawadzki, ale powtarzam – mecz to emocje. Każdy broni wtedy swojej drużyny. Najważniejsze, że po zakończeniu spotkania wszystko zostało wyjaśnione. Ja nie mam do nikogo żalu za tamten mecz.
Do Widzewa jest Pan wypożyczony z Legii. Ma Pan w planach powrót do Warszawy?
- Na razie jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. Koncentruję się na tym, by jak najlepiej grać w każdym meczu. Czas pokaże, co będzie później.
Ostatnio ma Pan jednak mało szans na pokazywanie swoich umiejętności, bo gra tylko w końcówkach meczów.
- To prawda. Na treningach ciężko jednak pracuję, by pokazać trenerowi Probierzowi, że zasługuję na grę od pierwszej minuty. Mam więc nadzieję, że szkoleniowiec mi zaufa i pozwoli zagrać przeciwko Legii.
Podejmie się pan wytypowania wyniku meczu?
- Trudno coś typować. Najważniejsze, żeby nie stracić bramki i samemu coś strzelić. Wtedy będzie dobrze.
Rozmawiał: Tomek Janus