Hubert Siejewicz swoimi decyzjami wprowadził spore zamieszanie - fot. Adam Polak
REKLAMA

Hubert Siejewicz i jego błąd techniczny

Fumen, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

- Jeżeli Państwo pozwolą wydam słowne oświadczenie. - rozpoczął Hubert Siejewicz, arbiter meczu Legia - Zagłębie, po wejściu do sali konferencyjnej. - Z perspektywy na boisku, z miejsca, które zajmowałem, jestem przekonany, że nie było przewinienia na Panu Smolińskim. Pan Smoliński chciał wymusić rzut karny i stąd moja decyzja. Natomiast w sytuacji, po której piłka wpadła do siatki pod koniec meczu, jedyny mój błąd polegał na tym, że byłem niezdecydowany. Natomiast całą sytuację widziałem doskonale. - kontynuował sędzia, na którego trzeba było czekać ponad trzy kwadranse po zakończeniu meczu.
- Konsultacja z asystentem polegała na tym, czy nie widział innego zdarzenia w polu karnym. Pchnięcie zawodnika było ewidentne i powinienem w sposób inny, techniczny, zareagować. Pobiec w miejsce przewinienia, kiedy byłem po konsultacji z asystentem. W tych dwóch sytuacjach nie mam najmniejszych wątpliwości. Mam tylko nadzieję, że Państwo w tej całej masie oskarżeń, po obejrzeniu powtórek, moja praca zostanie oceniona w sposób, w jaki miała miejsce. Proszę o obiektywizm w stosunku do pracy całego zespołu sędziowskiego w dniu dzisiejszym. Gdybym miał jakiekolwiek wątpliwości, zareagowałbym w sposób inny, stąd moje decyzje. Jeśli mają Państwo inne pytania, proszę bardzo, chociaż chciałem złożyć jedynie to oświadczenie. - zakończył swą recytację sędzia Siejewicz.

Po wygłoszeniu mowy dziennikarze rozpoczęli bombardować sędziego pytaniami. Zaczęto przedstawiać argumenty arbitrowi, który pierwotnie... nie chciał przyjść na konfrontację z żurnalistami. Na niekorzyść sędziego przemówiły jednak przepisy i ostatecznie doszło do spotkania.
Na początek zapytano o czerwoną kartkę dla Dicksona Choto. - Nawet widząc z pozycji trybuny widać było, że zachowanie jakiego dopuścił się ten piłkarz było wybitnie niesportowe. Takich sytuacji nie może być na boisku i kara musiała być tylko jedna. - wyjaśnił.
- Jednak z pozycji trybuny widać było, jakby Pan tę bramkę najpierw uznał. - ciągnęli temat nieuznanego trafienia dziennikarze. - Tak jak powiedziałem wcześniej. Mój błąd techniczny i biorę to na siebie. Zła wizualizacja. Natomiast merytorycznie jestem przekonany, że podjąłem słuszną decyzję. Mój błąd polegał na tym, że w ogóle podszedłem do asystenta. Moja decyzja powinna być zdecydowana. Tu jest mój błąd techniczny. Mogło to być źle odebrane, ale merytorycznie było to przewinienie na zawodniku Zagłębia.- tłumaczył się arbiter.

Do sędziego nie trafiły również argumenty, że przy stałych fragmentach gry zawsze trwa walka o piłkę, przepychanki. - W tym przypadku pchnięcie było na tyle gwałtowne, że uniemożliwiło prawidłową interwencję drużynie Zagłębia. Gdyby to było lekkie pchnięcie, nie mające wpływu, wtedy w porządku – gramy. Natomiast ta sytuacja uniemożliwiła interwencję. Z perspektywy boiska, zapewniam, że zawodnicy Legii doskonale wiedzieli co zaistniało. Swoją postawą dałem asumpt do tego, że pojawiły się wątpliwości.- powiedział sędzia. - Proszę mi odpowiedzieć na pytanie. Czy jeśli zaistniałoby przewinienie w polu karnym drużyny atakującej, a ja bym tę bramkę uznał, to czy moja postawa byłaby prawidłowa? Bez względu na to, jak się zachowałem w takim meczu? W takiej sytuacji? Mam nadzieję, że meritum sytuacji jest najistotniejsze. - bronił swych decyzji Hubert Siejewicz.

Owszem, nie jest wiadome, jakie wówczas towarzyszyłyby komentarze, reakcje. Widać było i słychać natomiast reakcje kibiców zebranych na Łazienkowskiej po spornych akcjach. - Rozumiem, że sytuacja miała miejsce akurat na niekorzyść drużyny gospodarzy i mam nadzieję, że Państwo są w stanie zrozumieć, że miejscowym kibicom trudno jest zachować obiektywizm. Chcę zakończyć tę kwestię i mam nadzieję, że powtórki telewizyjne wyjaśnią słuszność moich decyzji. - zakończył swoje wyjaśnienia arbiter meczu Legia – Zagłębie.

Niestety zebrani w sali dziennikarze nie zostali usatysfakcjonowani i w żaden sposób nie przekonani słowami sędziego. Zadając co chwila kolejne pytania, wytaczając kolejne argumenty, które pozostały bez odpowiedzi.





fot. Adam Polak i Mishka
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.