Michniewicz znalazł receptę
Jak Pan ocenia ten emocjonujący mecz?
Mariusz Piekarski: Chyba wszyscy widzieli, że to Legia zasłużyła na zwycięstwo. Potwierdziły się jednak słowa Czesława Michniewicza, który powiedział, że ma receptę na pokonanie Legii. Okazały się nią stałe fragmenty gry. Z przebiegu gry Zagłębie wyglądało gorzej, ale przy stałych fragmentach gry Michniewicz wiedział, jak ustawić drużynę. Legia dużo bramek traci właśnie po takich akcjach. Trener Zagłębia to wykorzystał i wygrał mecz.
Końcówka spotkania to ogromne nerwy.
- Ciężko coś mówić bez dokładnego obejrzenia powtórek kontrowersyjnych sytuacji. Wiadomo jednak, że piłka to gra kontaktowa i jeżeli ktoś kogoś delikatnie popchnie czy oprze się na nim skacząc do góry, to mamy do czynienia ze zwykłym odruchem. Mądrzejsi będziemy jednak po obejrzeniu wszystkiego jeszcze raz na spokojnie.
W pierwszej połowie wydawało się, że Legia rozniesie Zagłębie.
- Lubinianie potrafili to jednak przetrwać, a sami wykorzystali wszystkie akcje, które stworzyli i zdobyli mistrzostwo na stadionie Legii. To znów musi być smutne dla tego klubu.
Czy Legia z taką grą ma szanse na dobre występy w Pucharze Intertoto?
- Widać, że Legia jest w dobrej formie. W końcówkach piłkarzom zaczyna jednak brakować sił. Kuleje więc przygotowanie kondycyjne i fizyczne. Drugie połowy są zawsze słabsze w wykonaniu legionistów. Ale mimo to nie przekreślałbym ich szans. Na Łazienkowskiej jest zawsze dobra atmosfera. Kibice wpierają piłkarzy i ci grają coraz lepiej. Szkoda tylko, że nie wykorzystują dobrych sytuacji. To wciąż jest bolączką Legii. Jest wiele sytuacji, ale szwankuje skuteczność.
Czy to właśnie brak skuteczności jest przyczyną utraty mistrzostwa?
- Myślę, że nie. To raczej słaby początek rundy wiosennej zadecydował o tym, że dziś zamiast Legii cieszy się Zagłębie. Może gdyby Wojskowi wygrali pierwszy mecz z Cracovią, nabraliby odpowiedniego rozpędu, jak wiosną ubiegłego roku? Legioniści byli w Krakowie stroną dominującą. Mieli chyba siedem dogodnych sytuacji, ale zabrakło bramek. Wtedy też zawiodła skuteczność, a potem przyszły jeszcze kolejne słabe mecze.
Wie Pan, których z Brazylijczyków zobaczymy w kolejnym sezonie na Łazienkowskiej?
- To są zawodnicy Legii i ja niezbyt wiele mogę na ten temat powiedzieć. Pośredniczyłem w ich transferach, ale teraz decyzja należy do klubu. Z tego co mi wiadomo w Warszawie raczej zostanie Roger. Co do Edsona i Juniora to jeszcze nic nie wiadomo. Jeżeli chodzi zaś o Hugo, to pojechał już do Portugalii, aby tam rozmawiać z jednym z klubów.
Ma już Pan na oku ich następców?
- Na razie żadnych transferów do Legii nie przewiduję
Rozmawiał: Tomek Janus