REKLAMA

Legia jak porzucona kochanka

Jacek Bąk, źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna - Wiadomość archiwalna

Robert Błoński, Olgierd Kwiatkowski: Ile pan chciał zarabiać w Legii?



Jacek Bąk: Gdybym dostał 250 tys. euro netto grałbym w Legii. Taki był zresztą zapis w zaproponowanym przez Legię kontrakcie, który przesłano mi pod koniec maja przed meczami reprezentacji. Była tylko mowa o wynagrodzeniu zasadniczym. Legia cały czas się asekurowała. Może bała się, że w spotkaniach kadry odniosę kontuzję? Na szczęście udało się wyjść cało z tych meczów. Po reprezentacji byłem całkowicie wolnym zawodnikiem. Już wcześniej odepchnąłem iluś menedżerów, bo bardzo chciałem grać w Legii. A jej szefowie cały czas się asekurowali. Austriacy byli bardziej zdecydowani. Widocznie na tamtym rynku jestem bardziej znanym piłkarzem niż w Polsce. Legia w końcu powiedziała, że kwota wynagrodzenia zasadniczego w wysokości 250 tys. euro, jest kwotą brutto.



Z Legii wypłynęły informacje, że oszukał ją pan. Miał pan pojechać do Lublina, aby założyć firmę i potem podpisać z Legią kontrakt. Znalazł się pan w Wiedniu?



- Nie zwodziłem Legii. Sposobem na podwyższenie moich zarobków w Polsce były mniejsze podatki. Pojechałem do Lublina sprawdzić jakie są możliwości założenia firmy, przez co płaciłbym mniejsze podatki. Czyli nie płaciłbym od dajmy na to 250 tys. euro 40-proc. podatku, jak osoba fizyczna, ale jako firma - powiedzmy "piłkarz Jacek Bąk" - 19-proc. W żaden sposób nie oszukuje się w ten sposób fiskusa. Takie możliwości daje prawo. Tylko to jest kłopotliwe. Naczelnik urzędu skarbowego ma 30 dni na odpowiedź w sprawie założenia firmy, a po 30 dniach może jeszcze przedłużyć ten okres o następne 30 dni. Gdybym podpisał umowę z Legią, a potem założył firmę, to za trzy lata mogło się okazać, że zapłaciłbym wysoką karę. Od miliona złotych poborów nawet 720 tys. Nie mogłem tak ryzykować.



Legia zarzuca panu kłamstwo. Wydała specjalny komunikat po pańskim wywiadzie.



- Wszystko jest w dokumentach. Mam w ręku kontrakt zaproponowany mi przez Legię. Nie chciałem zarabiać 300 czy 500 tys. euro za sezon. Chciałem 250 tys. euro za sezon, czyli tyle, ile, jak słyszałem, mają Brazylijczycy. Legia się ośmieszyła. Bo ja się pytam: czy polski klub weźmie dziś z rynku piłkarza z takim stażem, doświadczeniem i - choć mi nie wypada tego mówić - osiągnięciami za darmo? Nie ma takiej możliwości. Może w ten sposób dowiadujemy się, dlaczego Legia nie odnosi ostatnio sukcesów.



Kibice Legii w większości piszą na forach internetowych, że "poszedł pan za kasą".



- I to mnie najbardziej boli. Kibicowałem Legii i dalej będę to robił. Ale działania działaczy Legii, którzy grają na emocjach kibiców, podżegają do takich zachowań, są bulwersujące. Jestem zawodowym piłkarzem, ciężko zasuwam, mam kontuzje - sport wyczynowy nie jest czymś zdrowym. Niedługo kończy mi się kariera. Muszę się szanować. To niespotykane w świecie, że klub tak zachowuje się tylko dlatego, że nie podpisał kontraktu z zawodnikiem. Moja żona powiedziała, że Legia zachowuje się jak porzucona kochanka. Przecież nie zawarliśmy małżeństwa, nie podpisaliśmy kontraktu, a ona cały czas coś mi wypomina i zarzuca. Tylko jakie ma do tego prawo?



Rozmawiali Robert Błoński, Olgierd Kwiatkowski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.