Legioniści grali dziś w siatkonogę - fot. Tomek Janus
REKLAMA

Turniej siatkonogi i uraz Edsona

Tomek Janus, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Po wczorajszym meczu z Dyskobolią, trener Jan Urban dał swoim podopiecznym trochę odpocząć. Nie znaczy to jednak, że poranny trening nie doszedł do skutku. Zajęcia były mniej forsujące niż do tej pory. Po krótkim truchcie wokół boiska, zawodnicy podzielili się na dwuosobowe drużyny i zaczęła się rywalizacja w siatkonogę. A że zawodowy piłkarz nigdy nie lubi przegrywać, walka szła na całego.
Zanim zawodnicy stanęli w szranki miniturnieju, z boiska zszedł Edson. Brazylijczyk przebiegł niecałe okrążenie boiska i z grymasem na twarzy opuścił murawę. Wygląda na to, że jego uraz może być poważniejszy niż się wydawało.

O ile Brazylijczyk wędrował do szatni ze smutną miną, to jego koledzy uśmiechali się bardzo często. Wszystko za sprawą wspomnianej gry w siatkonogę. Brali w niej udział nawet trenerzy, którzy patrząc na grę piłkarzy sami postanowili wkroczyć na murawę. Trener Jan Urban dołączył więc do pary Dikson Choto - Herbert Dick. Naprzeciw nich stanął duet Junior – Roger. Piłka nie zawsze słuchała piłkarzy, a i wymiary boiska nie należały do zbyt dużych, więc zdobycie punktów nie należało do łatwych. Po jednej z kontrowersyjnych sytuacji „Dixi” chciał nawet wzywać policję, żeby rozstrzygnęła komu przyznać punkt. Na szczęście obyło się bez interwencji służb mundurowych. Wszystko za sprawą dobrych humorów, które nie opuszczały zawodników. „Trener, uważaj na głowa!” - pokrzykiwał Roger do Urbana. Także i sam szkoleniowiec tryskał humorem. Już podczas biegów, w których także brał udział, instruował trenera Ryszarda Szula, w jakim tempie mają biegać. „Rysiu przy dziennikarzach zwalniamy, żeby nie wydało się, że nie wytrzymuję kondycyjnie” - pokrzykiwał.

Oprócz Jana Urbana w grze w siatkonogę wziął udział także Lucjan Brychczy, Jacek Magiera oraz Kibu Vicuna. Wraz z Inakim Astizem Venturą rozegrali wspólny mecz. Z niewielkiego boiska, na którym rywalizowali, dobiegała istna językowa mieszanina. Za pomocą angielskiego, hiszpańskiego i polskiego ustalano bowiem wynik meczu.

W innych parach było jeszcze ciekawiej. Gdy na przeciw siebie stanął duet Grzelak-Burkhardt i Grosicki-Wawrzyniak, można było być pewnym, że ciekawych komentarzy nie zabraknie. Tym bardziej, że nowym zawodnikom Legii nie wszystkie zagrania wychodziły tak, jakby chcieli. „Boże, przecież po drugiej stronie siatki biega bańka euro! Kto dał na nich pieniądze!” - zastanawiał się Grzelak, który z cichego i nieco zagubionego zawodnika, powoli przeradza się w duszę towarzystwa.

Po wyczerpującym turnieju trzeba było jeszcze porozciągać mięśnie. Każdy dostał karimatę i instruowany przez trenera Szula, naciągał i rozciągał, co trzeba. A dobry humor towarzyszył piłkarzom nawet podczas schodzenia do szatni.
















fot. Tomek Janus
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.