Deszczowy trening

Przy padającym deszczu legioniści przeprowadzili kolejny trening. Znów nie zabrakło zajęć z piłkami. Zaczęło się od ćwiczeń w parach, które zastąpiły rozgrzewkę. Piłki krążyły między zawodnikami, którzy wykonywali polecenia trenera Jana Urbana. Był to ostatni wieczorny trening Wojskowych. Jutro o 18 rozegrają mecz z Lechią Gdańsk, a w środę po obiedzie opuszczą Grodzisk Wielkopolski.
Po rozgrzewce zawodnicy znów zajęli się treningiem założeń defensywnych. Najpierw ćwiczyli jednak strzały w długi róg. „Właśnie o to chodzi. Precyzyjne uderzenie i bramkarz nie ma szans” - pokrzykiwał Urban. Po chwili przyszedł czas na kolejne ćwiczenia. Trzech zawodników usiłowało przechytrzyć dwóch obrońców i pokonać bramkarza. Wewnętrzną rywalizację prowadzili także legijni golkiperzy. Gole puszczone przez przeciwnika sprawiały im więc dużą radość. „Bardzo dobrze Korzeń” - nagrodził trafienie kolegi Jan Mucha. W bramce stał wówczas Wojciech Skaba.

Na koniec treningu rozegrany został minimecz. Zwycięsko wyszła z niego drużyna bez kamizelek. Obie bramki zdobył dla niej Junior. Jedyną bramkę dla „pomarańczowych”strzelił Bartłomiej Grzelak. „Grzelu” mógł doprowadzić do remisu, ale po jego uderzeniu głową, piłka wylądowała na poprzeczce. Najgorzej mecz będzie wspominał Jakub Wawrzyniak, który ucierpiał w jednym ze starć z Miroslavem Radovićem. Na murawie natychmiast pojawił się masażysta i doktor, którzy udzielili pomocy zawodnikowi. Po treningu na bolącą nogę nałożono jeszcze lodowy okład i Wawrzyniak potruchtał do szatni.

Mimo to trener Jan Urban był zadowolony z postawy swoich podopiecznych. „Dobrze panowie. Strzelamy coraz więcej bramek. A już myślałem, że po prostu to nasi bramkarze są tak dobrzy” - podsumował zajęcia szkoleniowiec Wojskowych.

fot. Tomek Janus