REKLAMA

Crvena jest lepsza od Legii

Grzegorz Bronowicki, źródło: Dziennik - Wiadomość archiwalna

Coś słaba ta pańska Crvena Zvezda Belgrad. W eliminacjach Ligi Mistrzów męczyliście się z estońską Levadią Tallin, którą pokonaliście zaledwie 1:0...

Grzegorz Bronowicki: Rywale ustawili się we własnym polu karnym i przez 90 minut wybijali piłkę na oślep. Niełatwo walczyć z takimi desperatami. Ale nie ma co płakać nad wynikiem, najważniejsze, że wygraliśmy. Cieszy mnie też to, że zadebiutowałem. A co do Crveny - zapewniam pana, iż to mocny klub. Lepszy od Legii.



Na jakiej pozycji wystawia pana trener Bosko Durovski?

- Z początku mówił mi, że mam grać na lewej obronie. We wtorek wspominał też, że chce mnie wypróbować po prawej stronie. Nie ma sprawy, dam sobie radę, wszechstronny jestem.



Dla wielu piłkarzy, choćby Savicevicia i Jugovicia, Crvena była odskocznią do wielkiej kariery. Pan też traktuje ten klub jako przystanek na drodze do sławy, czy liga serbska to szczyt możliwości Grzegorza Bronowickiego?

- Nie zamierzam spędzić w Belgradzie całego życia. Fajnie byłoby za jakieś dwa lata zmienić klimat na cieplejszy, na przykład hiszpański. Kocham Primera Division, chciałbym się tam sprawdzić.



W 1991 r. pański klub wygrał Puchar Europy. W Belgradzie pamięta się jeszcze o tym sukcesie?

- Oczywiście, wspomnieniom poświęcono imponującej wielkości muzeum, które już zwiedziłem. Pragnę, by za moich czasów przybyło w nim kilka cennych pamiątek. Ostatnio wygraliśmy dwukrotnie mistrzostwo kraju, działacze marzą więc teraz o podbiciu Ligi Mistrzów.



Na razie na na europejskim poziomie to macie tylko kibiców...

- Są niesamowici. Na mecz z nieznanymi Estończykami przyszło 25 tysięcy ludzi! Zrobili huku co niemiara, zupełnie jak fani Legii Warszawa.



Coś jeszcze w Crvenie kojarzy się panu z byłym klubem?

- Tak, moi koledzy z drużyny grają identycznie jak Aleksanadr Vuković - twardo, na pograniczu faulu. Ich także nie da się przewrócić bez podstawienia nogi (śmiech).



A jakie wrażenie zrobił na panu Belgrad?

- To piękne miasto, które odbudowano po wojnach w niewiarygodnie szybkim tempie. Mój przyjaciel, znany z występów w Górniku Łęczna Velijko Nikitović, zawiózł mnie ostatnio w rejony bombardowań. Musiałem się dobrze przyglądać, żeby dostrzec jakiekolwiek ślady po bombach.



Rozmawiał Kamil Gapiński

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.