Grał w Legii - jest w ósmej lidze
Legia zawsze lubi być oryginalna. Zauważyć to można w wielu dziedzinach. Także jeżeli sprawa dotyczy zatrudniania piłkarzy. Egipcjanin w lidze polskiej – Ahmed Ghanem – oczywiście pojawił się na Łazienkowskiej. Gwatemalczyk – Luis Swicher – również testowany był w Legii. Hiszpan na polskich boiskach – Inaki Astiz – też reprezentuje barwy Wojskowych. Podobnie było i z Anglikiem – Eddim Stanfordem. Często jednak oryginalność nie popłaca. Stanford, dumny syn Albionu, nie sprawdził się w Legii i dziś gra w ósmej lidze angielskiej.
Do Warszawy Anglik trafił w 2004 r. Miał być wzmocnieniem linii pomocy. W Warszawie wielkiej kariery jednak nie zrobił. Wystąpił zaledwie w czterech meczach. Później było jeszcze gorzej. Stanford tułał się po niższych ligach. Zaczął od drugoligowego wówczas Ruchu Chorzów. Następnie spadał jeszcze niżej, by wylądować w Sandecji Nowy Sącz i ostatecznie w Promieniu Żary. Tu urwał się polski ślad Anglika. Ostatnio jednak „Edek” znów dał znać o sobie. Błysnął w ostatniej kolejce rozgrywek Northern Premier League Division One North, czyli... ósmej ligi angielskiej.
Chorley FC, bo tak nazywa się obecny pracodawca Stanforda, rozgrywki w swojej klasie rozgrywkowej rozpoczął całkiem przyzwoicie. Po dwóch meczach z czterema punktami zajmuje trzecie miejsce w tabeli. Duża w tym zasługa byłego legionisty, który w ostatnim meczu dwa razy wpisał się na listę strzelców. Okazuje się, że „Edek” posiadał ukryte talenty wykonywania rzutów wolnych. Oba trafienia zaliczył bowiem po stałych fragmentach gry. Jego postawę doceniła oficjalna strona Chorley FC i wybrała go na gracza meczu. Nad wyczynem Stanforda rozpisuje się także jeden z lokalnych serwisów internetowych. Ten nie omieszkał także wspomnieć, że zawodnik w swoim piłkarskim życiorysie ma występy w Legii.
A w głowach kibiców Legii pojawić się może jedno pytanie. Jak to możliwe, że gracz nadający się do ósmej ligi angielskiej w ogóle grał w barwach Wojskowych?
