REKLAMA

Cudotwórca z obcej ziemi

źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Sześć zwycięstw z rzędu i żadnego straconego gola. Takiego początku rozgrywek ligowych Legia jeszcze nie miała. – Oceńcie mnie po sześciu meczach – prosił dziennikarzy trener Jan Urban. To oceniamy: na szóstkę.
Jakież było zdziwienie, kiedy przed trzema miesiącami ogłoszono, że trenerem Legii zostanie Jan Urban. Człowiek, który był wybitnym piłkarzem, ale o jego zasługach trenerskich nikt nie słyszał.
– Nie zgadzam się, że trener jest niedoświadczony. Przez 10 lat współpracował ze szkoleniowcami pierwszej drużyny Osasuny. Doświadczenie ma odpowiednie. Może tylko zbyt mało zna polskie realia – uważa dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak.

Hiszpańska szkoła

I to jest największym atutem stołecznego szkoleniowca. Nie zna polskich realiów, więc postępuje zgodnie z zasadami, których nauczył się przez wiele lat pobytu w Hiszpanii.
– Trener potrafi dotrzeć do zespołu, przekonuje nas do swoich koncepcji, a my bezgranicznie podporządkowujemy się jemu. On nam otworzył uszy i głowy – zdradza tajemnicę sukcesu Urbana Aleksandar Vuković... pierwszy na stałe zagraniczny kapitan Legii.
– Już słyszałem żarty, że jestem jak głowa rodziny. A to ja powinienem być im wdzięczny za atmosferę, którą stworzyli w zespole, bo to piłkarze pracują na moje nazwisko. Ja im tylko wytłumaczyłem, że w pojedynkę nikt nie jest w stanie niczego osiągnąć – mówi Urban.
– Jesteśmy grupą, zespołem. Mimo że w drużynie władamy różnymi językami, nie ma problemów z komunikacją. Język piłki jest wszędzie taki sam – dodaje Vuković.

Kroczy swoją drogą

Urban nie stosuje się do uznawanej w Polsce zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia. W Lubinie nie bał się posadzić na ławce rezerwowych reprezentanta Polski Jakuba Wawrzyniaka, którego zastąpił doświadczony Tomasz Kiełbowicz, czy gwiazdę zespołu, kupionego za 800 tys. euro Miroslava Radovicia, którego zastąpił młodziutki Kamil Grosicki. Jak stary wyjadacz na prawej obronie powstrzymuje rywali Jakub Rzeźniczak, który... nie łapał się w składzie słabiutkiego Widzewa. Czym się kieruje trener? Młodością? Nie. Doświadczeniem? Nie. Karierą reprezentacyjną? Nie. Pieniędzmi? Też nie.

– Mam równorzędnych zawodników. Każdego cenię i każdemu daję szansę. Uważam, że przynosi to efekty, bo piłkarze „wypalają się” i trzeba dawać szansę innym. Rywalizacja w drużynie jest potrzebna i tak jest u nas – twierdzi trener Legii.
Urban jest odważny. Nie boi się dawać szansy gry Grosickiemu i Maciejowi Korzymowi, którzy zostali skreśleni przez Leo Beenhakkera za odmowę gry w młodzieżówce. Dzięki „Grosikowi” padł pierwszy gol w Lubinie, zaś „Korzeń” dobił mistrza Polski pięknym strzałem z dystansu.

Magiczny trójkąt

Urban zna się także na piłkarzach. Transfery były trafione. A za wyśmiewanie trzecioligowego hiszpańskiego stopera Inakiego Astiza już dziś przepraszają futbolowi specjaliści. W sześciu meczach defensywa pod wodzą „Ice Ventury” i fruwającego w powietrzu (na przedpolu) Jana Muchy nie straciła gola.
Urban dopasowuje taktykę meczową do rywala, ale ostatnio coraz częściej do swojego zespołu. „Hiszpański trójkąt Urbana”, jak nazywają opanowujących środek boiska Vukovicia, Rogera i Gizę, odebrał w piątek chęć do gry samemu reprezentantowi Polski i liderowi mistrza Polski Maciejowi Iwańskiemu.

Po pięciu zwycięstwach mówiono, że Legia ma szczęście. Po pokonaniu Zagłębia w Lubinie wszyscy podkreślają, że Legia gra mądrze. A tą mądrość zaszczepił piłkarzom właśnie Urban.
Szkoleniowiec Legii jest otwarty dla mediów, czym zaskarbił sobie szybko sympatię dziennikarzy. Ciekawie opowiada, nie stroni od dowcipu i nie odpowiada wymijająco na pytania. Najważniejsze jednak, że zdobył szacunek kibiców i swoich przełożonych. Trener, jakiego Legia potrzebowała od dawna.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.