REKLAMA

Niespokojna końcówka

Tomek Janus, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Choć z Nowego Sącza Legia regularnie pozyskuje kolejnych zawodników, to stołeczny klub nie cieszy się w tym mieście sympatią. Wszystko za sprawą klubów zaprzyjaźnionych z Sandecją. We wtorkowe popołudnie cześć fanów gospodarzy zgromadzona na stadionie przy ul. Kilińskiego postanowiła dać wyraz swojego braku sympatii. W 88. minucie na chwilę przerwali nawet mecz. Co dziwne nie zaskoczyło to piłkarzy Legii. "Można było się spodziewać takiego przebiegu wydarzeń. Kibice zaczęli się wyzywać. Było więc pewnie, że wcześniej czy później, którymś z fanów puszczą nerwy. Co się stało, to się już nie odstanie. Dobrze, że policja zapanowała nad wszystkim i nie doszło do większych awantur” – mówi Kamil Grosicki.
Krótkotrwałe przepychanki gospodarzy nie były niespodzianką także dla Macieja Korzyma. „Niektóre kluby nie sympatyzują ze sobą. Dało się to odczuć we wczorajszym meczu. To jest jednak sprawa między kibicami, a nie między piłkarzami” – mówi strzelec jednej z bramek.

Wszyscy zawodnicy zgodnie podkreślają, że takie wydarzania wpływają na nich demobilizująco.

„Takie rzeczy w ogóle nie powinny rozgrywać się na stadionach. Wszyscy przecież mamy jeszcze w pamięci problemy, które spadły na nasz klub po meczu w Wilnie. Wiemy też, że w ostatni piątek zginął kibic Korony Kielce. Dobrze więc, że nasi fani nie dali się wczoraj sprowokować” – uważa Grosicki.

Całkowicie zaskoczony końcówką meczu w Nowym Sączu był za to Miroslav Radović. „Nie rozumiem tego, co się działo. Mecz był spokojny i nagle na końcu coś takiego” – kręci głową z niedowierzaniem Serb.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.