Kamil Grosicki dziękuje kibicom Legii za doping - fot. Mishka
REKLAMA

Powiedzieli pod szatniami

Tomek Janus, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Kamil Grosicki: Jeżeli traci się gola na boisku rywala, to ciężko odrobić straty. Tym bardziej, gdy przeciwnikiem jest Lech Poznań. Trybuny ciągnęły ten zespół i po strzelonym golu ciężko było nam cokolwiek zrobić. Staraliśmy się i robiliśmy co w naszej mocy. Sam miałem dobrą okazję, ale piłka przeszła mi po nodze. Dobrze kiwnąłem obrońcę, ale zeszła mi piłka i nie udało się strzelić gola. Jestem z tego powodu bardzo wkurzony.
Nie wystraszyłem się rywali i trochę pociągnąłem naszą grę do przodu. Wzmocniłem ofensywę, ale okazało się, że jest to za mało nie tylko na wygraną, ale nawet na remis. Straciliśmy pozycję lidera i jest mi z tego powodu smutno. Przez dziewięć kolejek byliśmy na czele tabeli, ale przyszły dwie niezasłużone przegrane i Wisła nas wyprzedziła. Nie ma co się jednak załamywać. Musimy przemyśleć pewne sprawy i znów zacząć wygrywać.

Tomasz Kiełbowicz: Zagrałem dziś w pomocy, ale nie była to dla mnie nowość. Przecież już kiedyś grałem na tej pozycji. Co do meczu, to w pierwszej połowie zagraliśmy poniżej oczekiwań. Gdy wydawało się, że po przerwie zaczynamy kontrolować grę, straciliśmy bramkę. Zostało wówczas 15 minut do końca spotkania i trudno było nam odrobić straty. W każdym meczu chcemy wygrywać i tak było i dziś. To jest jednak piłka i nie zawsze można cieszyć się ze zwycięstwa. Czekamy na mecz z Odrą Wodzisław, bo jak najszybciej musimy odrobić stracone dziś punkty.

Wojciech Szala: Przespaliśmy pierwszą połowę i nie wykorzystaliśmy okazji do prowadzenia. Lech się nas bał i widać było strach w ich oczach. Potem powtórzyła się sytuacja z ubiegłego roku i straciliśmy bramkę. Przytrafiło się to nam w drugiej połowie, która wyraźnie przebiegała pod nasze dyktando. To największy ból.
Samo spotkanie nie zachwyciło poziomem. Mało było strzałów, bo było to typowy mecz walki. Widowisko na tym ucierpiało, ale najgorsze jest to, że przegrywamy z drużyną, która stworzyła pół sytuacji.

Hernan Rengifo (Lech Poznań): Oczywiście bramka mnie cieszy, ale nie może być inaczej, gdy twój strzał decyduje o wygranej w takim meczu. Atmosfera była wspaniała, ale nie odczułem, żeby kibice obu klubów się nie lubili. Co do samego gola, to gdy przyjąłem piłkę, nie myślałem za dużo. Rozejrzałem się i najważniejsze było, żeby wpakować ją do siatki. Udało się i strasznie się ucieszyłem. Mecz z trybun obserwowała moja rodzina i widać po raz kolejny przyniosła mi szczęście.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.