REKLAMA

Nie wolno zagłaskać Maćka Rybusa

źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Czy na Łazienkowskiej pojawił się drugi Wojciech Kowalczyk? W mediach już okrzyknięto go przyszłą gwiazdą zespołu z Łazienkowskiej. - Zagrałem dopiero w dwóch meczach ligowych - spokojnie podchodzi do szumu wokół swojej osoby 18-letni Maciej Rybus. Zagrał w dwóch meczach o Puchar Ekstraklasy i niespełna 10 minut w dwóch spotkaniach ligowych. Strzelił gola. Jego kariera potoczyła się błyskawicznie, od kiedy w wakacje trafił do Legii. Szybko znalazł się na czołówkach gazet.
- To były dla mnie miesiące jak ze snu. Trafiłem do wielkiej Legii, przebiłem się z drużyny Młodej Ekstraklasy do dorosłego zespołu. Zadebiutowałem w meczu o Puchar Ekstraklasy, a niedługo później w lidze. Na dodatek strzeliłem swojego pierwszego gola w seniorskiej piłce. A przecież bardzo długo stałem za linią boczną, oglądając, jak koledzy walczą z Górnikiem, i czekając na wejście na boisko. Drżały mi nogi. Czas meczu nieubłaganie się kończył. W końcu wbiegłem na boisko. Dwa razy miałem piłkę przy nodze i strzeliłem gola. To było niesamowite. Wygraliśmy 2:0, a ja przypieczętowałem golem zwycięstwo. Cieszę się z tak udanego zakończenia roku. Lepszego prezentu na święta nie mogłem sobie zrobić. Ale głowa mi się nie grzeje. Spokojnie podchodzę do tego wszystkiego, bowiem, że czeka mnie jeszcze wiele pracy - mówi "Ryba".

Urban go odkrył i chwali
Młodego zawodnika odkrył trener Jan Urban. Nie bał się zaryzykować. Dał mu szansę w dorosłej piłce. Maciek ją wykorzystuje. W nagrodę pojedzie z pierwszą drużyną na zgrupowanie do Hiszpanii.

- Maciek grał z Górnikiem zbyt krótko, by pokazać swe spore umiejętności. Mam nadzieję, że będzie się dalej rozwijał. Liczę, że wkrótce na stałe zasili kadrę pierwszego zespołu. Wszystko jednak zależy od jego psychiki - stwierdził Jan Urban.

Obyło się bez kary za Legię
Utalentowany wychowanek Pelikana wrócił do rodzinnego Łowicza. Kibice - widzewiacy - powiedzieli, że nie podarują mu gry w znienawidzonej przez nich Legii.

- Aż tak źle to nie było. Koledzy oglądali mecz w barze i trzymali za mnie kciuki. Gdy Legia strzeliła gola, nie byli zadowoleni. Ale gdy ja zdobyłem bramkę, klaskali i cieszyli się. Oczywiście nie wszyscy, bo kilku jest takich, którzy mi źle życzą. Rodzice się cieszyli, a mama przygotowała specjalny obiad. Poseł Olejniczak, który jest wiernym fanem Pelikana i na każdy mecz przychodzi w szaliku, jeszcze mi nie gratulował. Osobiście go nie znam, ale może spotkamy się przed Wigilią - mówi Rybus.

Szamotuły i Łowicz
18-latek w czasie urlopu nie ma zamiaru wyjeżdżać za granicę. Chce odpocząć i ochłonąć po ostatnich wydarzeniach w gronie rodziny i przyjaciół.

- Do 17 grudnia zostaję w Łowiczu. Później wybieram się do Szamotuł. To tradycja, że ci, którzy uczyli się futbolowego rzemiosła w Młodzieżowej Szkole Piłkarskiej, zjeżdżają tam przed świętami Bożego Narodzenia. Potrenuję trochę z kumplami, zaś 20 grudnia wspólnie spędzimy uroczystą Wigilię w pałacu w Wąsowie. Na święta wracam do Łowicza. A po sylwestrze czeka mnie zgrupowanie w Hiszpanii. Trener Urban wreszcie będzie mógł się przyjrzeć, jak gram w piłkę, bo rozegramy kilka spotkań sparingowych. Wówczas oceni, czy przydam się pierwszej drużynie - mówi skromnie Maciek.

Wielki szum
Wokół Rybusa zrobił się ogromny szum medialny. Niektórzy porównują go do Wojciecha Kowalczyka, który w podobny sposób trafił do drużyny. Inni przypominają, że w zachodnich klubach gra osiemnastolatka w seniorskiej drużynie to rzecz normalna.

Można się jednak zastanowić, czy dwa mecze o Puchar Ekstraklasy, dwa ligowe i jeden gol to wystarczający dorobek, by zostać okrzykniętym przyszłą gwiazdą zespołu z Łazienkowskiej. Oczywiście, trzeba pokazywać i promować talenty, ale umiar w tym wypadku też jest potrzebny. Na szczęście Rybus doskonale zdaje sobie sprawę, że przed nim jeszcze najważniejszy okres w karierze.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.