REKLAMA

Powalczymy o tytuł

Roger Guerreiro, źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna - Wiadomość archiwalna

W roku 2007 były dobre i złe chwile. Ale w sumie chyba mogło być gorzej?

Roger Guerreiro: Jestem zadowolony z całego roku. Mimo że w pierwszej połowie nie szło aż tak dobrze, jak byśmy sobie życzyli, to na urlop wyjechałem z podniesioną głową. Nie mam czego się wstydzić. Chociaż na koniec roku też nie jestem w pełni zadowolony. Nie mogę być, skoro nie jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli i mamy aż 10 punktów straty do Wisły.



Jak prawdopodobny jest pański transfer do Paris St. Germain? Podobno latem będzie pan mógł odejść z Legii, o ile drużyna osiągnie sukces. Co to właściwie oznacza?

- Tak jest w każdym zawodzie, w każdej firmie. Dąży się do odniesienia sukcesu. Nie sprecyzowaliśmy dokładnie, co to znaczy. Jeżeli nie udałoby się wywalczyć mistrzostwa, to zapewnienie udziału w europejskich pucharach też należałoby uznać za dobre osiągnięcie. Jeżeli jest propozycja z lepszego, większego klubu, oznacza to awans i sposobność do podnoszenia umiejętności. Jeżeli natomiast chodzi o ofertę z Paryża, to żadna oficjalna do mnie nie dotarła. W tej chwili cieszę się z tego, że jestem w Polsce, że tu się zaaklimatyzowałem. Kto jednak wie, co będzie za pół roku? Jeżeli latem pojawią się ciekawe oferty, to z moim menedżerem będziemy je analizować.



Jak wspomina pan swój pierwszy dzień w Legii?

- Pierwszy dzień zapamiętam do końca życia. Trenowaliśmy w śniegu po kolana. Graliśmy pomarańczową piłką, której ani razu nie dotknąłem. Zastanawiałem się, co o mnie tutaj pomyślą. Może nie umiem grać w piłkę? Teraz już nie boję się śniegu. Zdążyłem się przyzwyczaić.



Co przez prawie dwa lata pobytu w Legii zapamiętał pan najmilej?

- Jestem pogodnym człowiekiem, więc pamiętam głównie miłe chwile. Przede wszystkim mistrzostwo Polski wywalczone przez klub po kilku latach przerwy.



A niemiłe chwile?

- Najbardziej dotknął mnie tekst w jednej z gazet, w którym napisano, że piję alkohol. Każdy, kto mnie zna, wie, że to nieprawda. Najmilszym momentem było oczywiście mistrzostwo Polski w 2006 roku. Inaczej być nie może.



Czego będzie panu najbardziej brakować po definitywnym opuszczeniu Warszawy?

- Jestem profesjonalistą. Jeżeli kiedyś będę wyjeżdżać, to po to, by nadal się rozwijać. Zostawię sobie jednak otwarte drzwi, bo nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć. Będzie mi żal zostawiać kibiców. Bardzo ich lubię i oni także mnie lubią. Również telefonów do Agaty i proszenia ją o zamówienie jedzenia z lokalu.



Jak powita pan Nowy Rok?

- W Brazylii w towarzystwie przyjaciół. Chcę także odwiedzić mamę. A potem wrócę pełen nowej energii. Jeszcze powalczymy z Wisłą o tytuł.



Rozmawiali Robert Błoński i Maciej Weber

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.