REKLAMA

Dwanaście miesięcy z "eLką" w tle

Tomek Janus, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Kończy się rok 2007. Przez ten czas w Legii zaszło wiele zmian. Dariusza Wdowczyka zastąpił Jacek Zieliński. Tego po dwóch miesiącach zamieniono na Jana Urbana. Przy Łazienkowskiej nie grają już Piotr Włodarczyk, Łukasz Surma, Łukasz Fabiański czy Grzegorz Bronowicki. A to tylko ułamek wydarzeń z ostatnich 365 dni. Bo działo się naprawdę wiele.

Styczeń – wzmacnianie sztabu
Gdy do ligowych emocji wciąż pozostawało sporo czasu, na Łazienkowskiej nie próżnowano. Już 4 stycznia do sztabu szkoleniowego dołączył Ryszard Szul. Pod koniec miesiąca pracownikiem Legii został też Mirosław Trzeciak. Styczeń to także decyzja PZPN, który nie znalazł podstaw by oddać Legii tytuł Mistrza Polski za rok 1993. Gruszek w popiele nie zasypywali także kibice, którzy spotykali się na pokrytym śniegiem stadionie Legii i w myśl hasła "Zima wasza, wiosna nasza!" przeprowadzali treningi śpiewu. A piłkarze w Mrągowie a później na Cyprze rozpoczęli ładowanie akumulatorów.

Luty – treningowo
Cypr, Hiszpania i pierwsze mecze – w takim rytmie przebiegał legionistom luty. Na wyspie Afrodyty nie dopisywała pogoda i doszło to tego, że mecz z Metalurgiem Liepaja został przerwany. Wszystko przez największe od 15 lat ulewy. Lepiej było w Hiszpanii, gdzie aura nie sprawiała większych problemów. Pogoda dała się za to we znaki podczas prezentacji drużyny. W mroźny piątkowy wieczór posiłkowano się wszelkimi sposobami, by choć trochę się rozgrzać. Helikopterem na Łazienkowską przyleciał Dariusz Wdowczyk. Czas pokazał, że wkrótce "Wdowiec" miał z Legii wylecieć. A tymczasem rozpoczęła się runda wiosenna.

Marzec – falstart
Falstart – tym krótkim słowem można opisać postawę legionistów w marcu. W lidze w trzech meczach wywalczyli zaledwie jeden punkt i już na starcie pogrzebali szansę na obronę mistrzowskiego tytułu. Nie pomógł nawet doping 2,5 tys. kibiców Legii, którzy pojawili się na spotkaniu w Bełchatowie. Choć Orest Lenczyk wciąż umieszczał stołeczny klub w gronie faworytów do wygrania ligi, to czynił to raczej kurtuazyjnie. A w mediach już rozpoczynał się serial pt. "Miłość Jacka Bąka do Legii". Serial długi, nudny i bez happy endu.

Kwiecień – "Zielek" za "Wdowca"
Kwiecień rozpoczął się od primaaprilisowej wygranej Legii. Ale już w Wielką Sobotę legioniści byli sprawcami wielkiego wstydu. Porażka w Zabrzu przelała czarę goryczy. Era Dariusza Wdowczyka na Łazienkowskiej dobiegła końca. Zastąpił go dotychczasowy asystent Jacek Zieliński. Na pożegnalnej konferencji prasowej to jednak "Wdowiec" promieniście się uśmiechał, a "Zielek" siedział smutny. Czyżby już wtedy przewidywał, jaka nagroda czeka go za kilka miesięcy? Zmiana szkoleniowca podziałała na piłkarzy ożywczo, którzy wygrali trzy mecze z rzędu, strzelili dziewięć bramek, nie tracąc przy tym ani jednej. Wisły w Krakowie nie udało się jednak pokonać. Szalała za to cała Polska, bo Michel Platini wyciągnął z koperty kartkę z napisem "Poland & Ukraine".

Maj – mistrz na Łazienkowskiej
Miesiąc wyklęty przez maturzystów, przeklinać mógł też Łukasz Fabiański. Co prawda przeprowadzka do Arsenalu Londyn to marzenie wielu piłkarzy, ale to, co działo się wokół transferu "Fabiana", mogło wyprowadzić z równowago nawet tego spokojnego bramkarza. Gdy Fabiański poleciał do Anglii, Legia utrzymywała, że z powodu kontuzji barku pojechał do domu. A że Łukasz kłamać nie potrafi, przeżywał prawdziwe męki, naciskany przez dziennikarzy. Ale nie samym transferem "Fabiana" żyli kibice. Klub zmienił herb i powołując się na tradycję, powrócił do tego z 1916 r. Na Łazienkowskiej świętowano mistrzostwo Polski. Tyle, że po kontrowersyjnym meczu uczynili to nie legioniści a piłkarze Zagłębia Lubin.

Czerwiec – zmiany, zmiany, zmiany
Kompromitacją w Pucharze Ekstraklasy zakończyli sezon 2006/2007 piłkarze Legii. Przeszkodą nie do przejścia okazał się zdegradowany do III ligi Górnik Łęczna. W lidze udało się zdobyć trzecie miejsce, ale zarząd i tak postanowił zatrudnić nowego trenera. Wraz z Janem Urbanem na Łazienkowską zawitała hiszpańska myśl szkoleniowa oraz cała gromada nowych piłkarzy. Pozbyto się za to Łukasza Surmy i Piotra Włodarczyka, którzy ponoć mieli psuć atmosferę w szatni. Swój epilog miał serial z Jackiem Bąkiem w roli głównej. Okazało się, że miłość można zamienić na sowite zarobki w Austrii. Nowa Legia pojechała zaś na zgrupowanie do Grodziska Wielkopolskiego.

Lipiec – wstyd w Intertoto
8 lipca 2007r. – ten dzień na długo zapisze się w kronikach Legii. Wstyd na boisku, wstyd na trybunach. UEFA nie mogła udawać, że nic się nie stało. Wykluczenie legionistów z europejskich rozgrywek było łatwe do przewidzenia. Do roboty wziął się też klub, który zerwał współpracę z SKLW i rozpoczął walkę ze stadionowym chuligaństwem. Z Warszawą pożegnali się natomiast Grzegorz Bronowicki i Dawid Janczyk. Liga zaczęła się zaś od zwycięstwa nad Cracovią. Tak rozpoczęli legioniści serię siedmiu zwycięstw. Refleksem wykazali się też skauci Legii, którzy uprzedzili konkurentów i sprowadzili do Warszawy Piotra Gizę.

Sierpień – potentaci
Przed rozpoczęciem sezonu Legia była wielką niewiadomą. Pierwsze mecze pokazały, że jest także wielką niespodzianką. Komplet zwycięstw i zero straconych bramek. Tempa nie wytrzymywała nawet faworyzowana Wisła Kraków. Malkontenci tłumaczyli wszystko dogodnym terminarzem i niesamowitym szczęściem wojskowych. Legia grała co prawda szczęśliwie, ale wiadomo, że to sprzyja lepszym. Gdy w pokonanym polu zostawieni zostali nawet mistrzowie Polski, wydawało się, że Jan Urban to cudotwórca, który błyskawicznie zbudował drużynę dominującą w ekstraklasie. Jakby tego było mało UEFA zawiesiła wykonanie kary i Legia znów mogła walczyć o miejsce gwarantujące występ w europejskich pucharach.

Wrzesień – pierwsze schody
Wraz z początkiem nowego roku szkolnego do roboty wziął się dział marketingu Legii. W Warszawie i okolicznych miejscowościach zaczęto organizować spotkania z piłkarzami. A ci dobrze radzili sobie nie tylko w klubowym namiocie, ale także i na boisku. Tym razem pokonany został Widzew Łódź. Ograć nie udało się za to Korony Kielce. Choć legioniści zagrali najlepszy mecz od początku rozgrywek, to na drużynę Jacka Zielińskiego to nie wystarczyło. Nie było za to powtórki z Sanoka. W Pucharze Polski Legia pewnie pokonała rezerwy Sandecji Nowy Sącz.

Październik – wykreślić ten miesiąc
Dla piłkarzy Legii lepiej byłoby, gdyby października w ogóle nie było. W tym miesiącu nie zdobyli punktów i nie strzelili żadnej bramki. W konsekwencji stracili pozycję lidera a strata do Wisły Kraków zaczęła rosnąć. Tym bardziej, że stadion przy ul. Reymonta znów pozostał niezdobyty. Lepiej było w Pucharze Ekstraklasy, gdzie młodzi zawodnicy ambicją nadrabiali wszelkie braki. Powody do radości miał Tomasz Kiełbowicz, który po dwuletniej przerwie powrócił do reprezentacji Polski.

Listopad – rasiści, euro i hazard
"Zburzymy Żyletę" – zapowiedział Leszek Miklas na początku listopada i już było wiadomo, że w tym miesiącu nie będzie nudno. Na brak emocji nie można też było narzekać podczas meczu z Jagiellonią. Wszystko za sprawą Andrzeja Tomaszewskiego, który dostrzegł na sektorze fanów z Białegostoku rasistowską flagę. Przerwa w meczu trwała 45 minut. Płótno i tak zostało na swoim miejscu, a co więcej okazało się, że pięść nie była biała tylko czerwona. Jednym zdaniem – wiele hałasu o nic. Wiele hałasu było też na Stadionie Śląskim. Tam był on jednak jak najbardziej na miejscu. Dwie bramki Ebiegio Smolarka i po raz pierwszy w historii Polska zapewniła sobie awans do mistrzostw Europy. A cichaczem na terapię odwykową wyjechał mający problemy z hazardem Kamil Grosicki.

Grudzień – reprezentacyjnie
Coraz głośniej zaczęło się robić o Macieju Rybusie. Wystarczyło 11 minut by młody zawodnik zdobył debiutancką bramkę w lidze. Takiego wejścia dawno nie miał żaden z piłkarzy Legii. Rundę zakończono całkiem przyzwoicie, ale 10-punktowy dystans do Wisły ani drgnął. Zaczął się okres zimowej nudy i jedynym urozmaiceniem były trafienia Bartłomieja Grzelaka i Jakuba Wawrzyniaka w meczu Polski z Antalyasporem. Emocjonował się też Jan Urban, który miał okazję popracować pod okiem Leo Beenhakkera. A poza tym nuda. I tak aż do 10 stycznia, gdy ruszą treningi legionistów.

2008 - ?
Trudno bawić się we wróżkę, bo na Łazienkowskiej dzieje się tak wiele, że postawienie trafnej prognozy graniczy z cudem. Sukcesem będzie powrót normalności – zarówno na trybunach, jak i na murawie. I chyba tego wypada życzyć wszystkim, którzy mają Legię w sercu.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.