Na wyspach Galapagos
Zgrupowanie Legii w Campoamor trwa już 12. dzień. Piłkarze coraz częściej uciekają myślami w stronę swoich domów. By zabić treningową monotonię, imają się wszelkich sposobów. Na porannych zajęciach głównym tematem rozmów była wczorajsza utarczka z piłkarzami Szachtara Donieck. "Kuba będziesz brał sterydy, pójdziesz na siłownię i będzie z ciebie byk" - śmiali się z poszkodowanego wczoraj Jakuba Rzeźniczaka koledzy.
Na szczęście z "Rzeźnikiem" już wszystko w porządku. Także Inaki Astiz trenował normalnie z drużyną, choć przebiegając obok dziennikarzy zasłonił twarz i z uśmiechem rzucił "No photo today". Piłkarze, który wystąpili wczoraj w pierwszym składzie mieli dziś luźniejsze zajęcia. Po pół godzinie biegu porozciągali się. Wtedy też ustalili między sobą, który z nich będzie prezesem Legii po zakończeniu kariery. Obsadzona została też funkcja przyszłego kapitana drużyny. Ale o tym cicho sza. Wszak konkurencja nie śpi;-) Po nakreśleniu planów na przyszłość przyszli prezesi poszli do sauny i jacuzzi. W tym czasie pozostali zawodnicy rozegrali krótką gierkę.
Na koniec i oni rozciągali się pod okiem Ryszarda Szula. I wtedy rozgorzała dyskusja na temat gustów muzycznych. Zachęcany przez piłkarzy, trener "Sztanga" zaczął śpiewać piosenkę o wyspach Galapagos. "To hit mojej młodości" - wyjaśnił Szul. "Chyba z dwudziestolecia międzywojennego" - śmiali się zawodnicy.
fot. Tomek Janus