REKLAMA

Polska Osasuna? Marny pomysł

źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

W Krakowie powstaje zespół, który może zdominować rozgrywki ligowe na lata. A Legia? Nawet nie reaguje na ambitne posunięcia najgroźniejszego rywala. Niebawem zresztą o żadnej rywalizacji nie będzie mowy, bo Wisła jest na dobrej drodze, aby stać się lokalnym imperium – zespołem będącym poza zasięgiem całej stawki. I być może wreszcie Bogusław Cupiał zrealizuje swoje marzenie o Lidze Mistrzów. Czeka na to od jedenastu lat, przeżywał już wielkie dramaty (jak choćby latem 2005 roku w Atenach), ale postanowił spróbować raz jeszcze.
Gdzie te talenty?

Zupełnie inną drogą idzie Legia. Odpowiedzialny za transfery Mirosław Trzeciak zbija wszelkie zarzuty argumentem „budowania zespołu w oparciu o młodych piłkarzy, z którymi będą się identyfikować kibice”. Pomijam fakt, że we współczesnym, skomercjalizowanym świecie futbolu pojęcie „identyfikacji” tak naprawdę nie istnieje, pomijając pojedyncze wyjątki (np. Raul w Realu, Puyol w Barcelonie, Del Piero w Juventusie) czy piłkarskie rezerwaty w rodzaju Athletic Bilbao.

Ale czy rzeczywiście Legia masowo ściąga wybitne, nastoletnie talenty – zawodników, na których w przyszłości mogłaby budować zręby mistrzowskiej dynastii, przynajmniej na ligowej arenie? Czy Błażej Augustyn wyrośnie na stopera klasy Jacka Bąka, Maciej Korzym rozwinie się do poziomu Macieja Żurawskiego, a niestrzelający regularnie bramek Bartłomiej Grzelak zostanie snajperem w stylu Jerzego Podbrożnego z połowy lat 90.? Niekoniecznie. Maciej Gostomski i Jakub Rzeźniczak rokują nadzieje, ale to również nie są talenty na miarę Artura Boruca albo Jacka Zielińskiego.

Najzdolniejszy junior Legii (Dawid Janczyk) kilka miesięcy temu ją opuścił, a do wyjazdu szykuje się kolejny – sprawiający problemy, ale jednocześnie wybitnie uzdolniony Kamil Grosicki. Zresztą nie kto inny jak właśnie Trzeciak stwierdził niedawno na łamach mediów, że „w przypadku korzystnej oferty” Grosickiego chętnie sprzeda. I jak to się ma do zapowiedzi budowy mistrzowskiej Legii w oparciu o młode talenty?

Niestety, mam wrażenie, że zarówno dyrektor sportowy, jak i trener Legii Jan Urban zbyt dosłownie szukają inspiracji w klubie, który ukształtował ich myślenie o zawodowym futbolu, czyli Osasunie Pampeluna. Tam rzeczywiście cała filozofia polega na promowaniu młodzieży i następnie sprzedawaniu jej z zyskiem bogatszym. Osasuna jest na warunki hiszpańskie klubem prowincjonalnym. Czasem zdarzy jej się zaskakująco dobry sezon (jak 2005/2006, gdy wywalczyła awans do eliminacji Ligi Mistrzów; tam już nie sprostała HSV), ale generalnie jej głównym zadaniem jest wychowywanie piłkarzy możniejszym kupcom. Legia to zupełnie inna historia.

Nie Real, ani nie Barcelona

Ma być – zachowując wszelkie proporcje – polskim Realem albo Barceloną. A na pewno nie polską Osasuną... W takim sposobie myślenia tkwi pierwotny błąd filozofii Trzeciaka. Szukanie tanich zakupów za granicą, i to już raczej z cyklu last minute, w sytuacji, gdy towar na wyprzedaży jest albo przebrany, albo wręcz marnej jakości, to desperacja. A zarazem ślepa uliczka...

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.