Zagłębie w kryzysie, właściciel chce zmian
Z ambitnych planów wywalczenia przez Zagłębie Sosnowiec sześciu (minimum czterech) punktów w dwóch meczach rozpoczynających rundę rewanżową nie zostało nic. Zagłębie ugrało z Ruchem i Polonią ledwie jeden punkt, a do bezpiecznego miejsca traci już punktów dziewięć. "Od tych wszystkich problemów już mnie boli głowa. Ale nie ma obaw, ja się tak szybko nie poddam. Z ocenami poczekam jeszcze do piątkowego meczu z Legią. Zadowoli mnie tylko zwycięstwo, w innym przypadku w klubie będzie gorąco" - zapowiada Krzysztof Szatan, właściciel klubu.
W drużynie szpital. Na urazy i choroby narzekają: Tomasz Ciesielski, Dawid Skrzypek, Sebastian Olszar, Adrian Marek i Pach. Do pełni sił wciąż nie wrócił też Arkadiusz Kłoda.
O wygraną z ekipą ze stolicy na pewno pomodli się kanonik Jarosław Wolski, nowy kapelan Zagłębia. Strona internetowa klubu podała, że do zadań księdza będzie m.in. należeć troska o zachowanie nienaruszonej wiary. "Wierzyć trzeba do końca. Zagłębie jeszcze będzie wielkie" - zapowiada Szatan.
Działacze wciąż zastanawiają się skąd pozyskać pieniądze na funkcjonowanie klubu. Jeden z pomysłów Szatana zakłada powstanie firmy, która wypracowywałaby zyski na konto Zagłębia. Piłkarze podkreślają, że na razie na finanse nie narzekają. "Mają wszystko wypłacone co do złotówki" - mówi Szatan. Wierzycielem klubu jest za to były trener Jerzy Kowalik, któremu Zagłębie musi wypłacić prawie 100 tysięcy złotych. "I wypłaci" - zapewnia Szatan.