Zagryzą Reksia

- Reksio? A tak, jak byłem mały, to oglądałem te polskie kreskówki. I z tego co pamiętam, to był to mały piesek, nie to co moja Lee - śmieje się bramkarz Legii, Jan Mucha, mając na myśli swojego ogromnego, ważącego 70 kg doga niemieckiego. Nazywany Reksiem Piotr Reiss przyjeżdża dziś na Łazienkowską i jeśli zagra z Legią, to będzie to jego 300. mecz w polskiej ekstraklasie. Ten wspaniały jubileusz gwiazdor Lecha chce uczcić golem. Bramkarz Legii Jan Mucha nie zamierza mu jednak tego ułatwić, a Słowak jest ostatnio w doskonałej formie.
- Takie mecze, jak ten z Lechem, mógłbym grać co kilka dni - przyznaje Mucha. - Zapowiada się wspaniałe spotkanie, bo przecież żadnej z drużyn remis nie zadowoli.

Przed pierwszym w tym sezonie meczem tych zespołów Reiss na łamach "Super Expressu" zapowiadał, że upoluje bramkarza Legii, pozując do zdjęcia z... łapką na muchy. "Reksio" jednak gola w tamtym spotkaniu nie strzelił. Wyręczył go Hernan Rengifo, a Lech wygrał 1-0.

- Ta porażka bolała, bo nie byliśmy gorszym zespołem. Dlatego teraz musimy się poznaniakom koniecznie zrewanżować - komentuje Mucha. - A Piotrek Reiss? To dobry, doświadczony napastnik i trzeba będzie na niego uważać. Ale nie przestraszę się "Reksia".

Przed starciem z "Kolejorzem" słowacki bramkarz relaksuje się, spacerując z ukochaną suczką, która wygląda prawie jak koń. Mijający ich przechodnie spoglądają na ogromnego psa z respektem, zachowując bezpieczną odległość. - Jest wielka, ale to bardzo łagodne zwierze to taka moja delikatna kobietka - opisuje zwierzaka, pieszczotliwie klepiąc go po głowie. - Wabi się Lee, ma 3 lata i jest... Polką. Kupiłem ją od warszawskiego hodowcy. Chciałem doga niemieckiego z rodowodem i znajomy załatwił mi psa właśnie w Warszawie. Wtedy jeszcze nie grałem w Legii i do głowy mi nie przyszło, że kiedyś tu trafię.