Borysiuk prawie jak Lubański
Ma 16 lat, Legia - 92. Ale Ariel Borysiuk już zdążył przejść do historii warszawskiego klubu i polskiej piłki. Kiedy w sobotę pokonał bramkarza Odry Wodzisław, miał 16 lat i 265 dni. To rekord Legii i drugi wynik w całej historii polskiej piłki. Tylko słynnemu Włodzimierzowi Lubańskiemu udało się wcześniej zdobyć gola w lidze.
- Miło znaleźć się w takim towarzystwie. Ale jeszcze milej byłoby zrobić taką karierę jak pan Włodzimierz - przyznaje Borysiuk w rozmowie z "Super Expressem".
Świętowania po zdobytym golu nie było. Zamiast na huczną imprezę pojechał do domu, do Białej Podlaskiej. - Zawsze kiedy mam choć jeden dzień wolnego, jadę do rodziny - opowiada Ariel.
W domu tematem numer jeden jest futbol. Trudno zresztą, żeby było inaczej: rodzice Ariela są jego wiernymi kibicami, a 25-letni brat Rafał sam gra w piłkę. - Na razie w trzecioligowych Orlętach Radzyń Podlaski, ale jest tam wyróżniającym się zawodnikiem i wierzę, że jeszcze pójdzie w górę - mówi młodszy z braci Borysiuków.
Ariel trafił do Warszawy przed rozpoczęciem tego sezonu. Od razu zwrócił na siebie uwagę fanów Legii nieprzeciętnym talentem i... niepospolitym imieniem.
- Nigdy nie pytałem mamy, jak to było z tym Arielem - wyznaje. - Niektórzy czasem się z tego imienia śmieją, ale ja się cieszę, że jest takie oryginalne!
W stolicy młody chłopak z Białej Podlaskiej zaaklimatyzował się bez najmniejszych problemów.
- Mieszkam z Maćkiem Rybusem, ale nawet gotować nie musimy, bo obiadki na Legii są bardzo dobre - uśmiecha się Borysiuk i zapewnia, że jest odporny na pokusy wielkomiejskiego życia.
- Mam co robić: rano trening, po południu szkoła - wylicza. - Pieniędzmi też nie szastam. Cieszę się, że starcza na życie i że jeszcze mogę czasem rodzinie pomóc. Najważniejsza jest piłka. I Legia. Bo ja z Białej przecież jestem, a u nas wszyscy za Legią! - kończy Ariel.