REKLAMA

Legia tylko na wyjazdach

źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna - Wiadomość archiwalna

Zero dopingu, pustawe trybuny z zaledwie dwoma tysiącami widzów - środowy mecz Legii z Zagłębiem Lubin w półfinale Pucharu Polski o prawo gry w europejskich pucharach odbywał się w atmosferze pikniku.

W niedzielę Legia zagra z nowo kreowanym mistrzem Polski - Wisłą Kraków. Nawet biorąc pod uwagę to, że rywal nie walczy już o nic poza prestiżem, mecz i tak zapowiadał się szlagierowo. Teraz już się nie zapowiada. - Mecz z Zagłębiem był słaby? Zapewniam, że gdyby na stadionie było 10 tys. widzów, inaczej by to wyglądało. A jak nie ma atmosfery, to wszystko wydaje się słabe - uważa Urban.
O tym, że po ubiegłorocznych wypadkach w Wilnie klub wydał wojnę chuliganom i nie widział możliwości współpracy z rządzącą trybunami kibicowską organizacją, wiadomo od dawna. Przez kolejne miesiące sytuacja się zaogniała. Klub w odpowiedzi na chamskie przyśpiewki i obrażanie właścicieli tylko zaostrza rygory. We wtorek zgromadzeni na trybunie otwartej rozchodzili się na boki, zostawiając puste miejsca na centralnym sektorze. Tym razem nie chodziło tylko o to, że kibole chcą wprowadzić swoje porządki. Był to także protest przeciwko kolejnej podwyżce cen biletów.

- Przed sezonem zapowiedzieliśmy, że bilety zostaną podzielone na cztery kategorie cenowe. Mecz z Wisłą należał i należy do najdroższych. Ostatnio podjęliśmy kolejną decyzję o podwyżce. Mamy prawo - stwierdził prezes Leszek Miklas. Cena biletów na trybunę odkrytą została podwyższona z 30 na 40 zł. Niby niedużo, ale w atmosferze wcale nie tak znowu zimnej wojny pomiędzy klubem a dużą częścią trybun każda, nawet najmniejsza tego rodzaju zmiana działa na fanów jak płachta na byka.

Na tym wszystkim cierpią zawodnicy, których tłumaczy szkoleniowiec. - Piłkarzom też trudno co tydzień mobilizować się w takiej atmosferze. Nasza gra nikogo nie interesuje. Czas cały czas gramy jakby na wyjeździe - uważa Urban, który zwraca uwagę, że drużyny większość punktów zdobywają na swoich stadionach. A Legii akurat na Łazienkowskiej jest dużo trudniej.

Cierpi na tym klub - pozbawia się źródeł zarobku. Prosty rachunek - 10 tys. razy choćby 30 zł to będzie dużo więcej niż wejściówki droższe o 10 zł, których sprzedano pięć razy mniej.

Cierpią niewinni kibice i obserwatorzy meczów, którzy chodzą na Łazienkowską. We wtorek ochroniarze rewidowali samochody piłkarzy, sprawdzali pracowników klubu. Chodziło o to, czy ktoś nie wnosi na stadion kawałków flag, z których dałoby się sklecić napisy obrażające przede wszystkim ITI czy imiennie jego prezesa. Rewidowano też fotoreporterów, bo poszła plotka, że wchodząc na poprzedni mecz, któryś z nich pomógł kibicom. W tym wszystkim nie można dać się zwariować. Porządek musi być. Tylko że cena musi być umowna.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.