Jakub Wawrzyniak cieszy się wraz z kolegami ze zdobycia Pucharu Polski - fot. Woytek
REKLAMA

Wawrzyniak - od Brodnicy do reprezentacji

źródło: Gazeta Wyborcza Toruń - Wiadomość archiwalna

Był czerwiec 2003 roku. Na stadionie na Podgórzu Toruński Klub Piłkarski podejmował w meczu III ligi Spartę Brodnica. Gospodarze wygrali 2-1 - w dużej mierze dzięki temu, że napastnicy TKP niemiłosiernie ogrywali wysokiego, ale mało zwrotnego obrońcę gości.

Z dzisiejszej perspektywy widać wyraźnie: żaden z ówczesnych graczy TKP kariery w futbolu nie zrobił. Za to wspomniany, niezbyt dynamiczny obrońca Sparty wczoraj oficjalnie dowiedział się, że może być pewny miejsca w składzie polskiej reprezentacji na rozpoczynające się w czerwcu mistrzostwa Europy.
Jakub Wawrzyniak, kiedy w czerwcu 2003 roku grał na boisku przy Armii Ludowej miał 20 lat i nic nie zapowiadało tego, że pięć lat po spotkaniu, w którym nie nadążał za zawodnikami TKP, trafi do kadry narodowej prowadzonej przez Leo Beenhakkera.

Wawrzyniak zaczynał karierę na pozycji defensywnego pomocnika. Tak było w jego pierwszych klubiach - Sparcie Złotów i Młodzieżowej Szkole Piłkarskiej w Szamotułach. Z niej Wawrzyniak trafił do IV-ligowej Sparty Oborniki, a potem do grającej w wyższej klasie Brodnicy. I tam potrzebował tylko kilku spotkań, by awansować do podstawowego składu mimo tylko symbolicznego doświadczenia. W Brodnicy odważnie stawiano na Wawrzyniaka, mimo, że był jednym z najmłodszych zawodników w defensywie. Marcin Wróbel - wtedy 24-latek i Dariusz Koprowski (rok młodszy) zostali partnerami obecnego reprezentanta kraju w obronie. Na tle młodszego kolegi - prawdziwi rutyniarze. Wielkim atutem Wawrzyniaka były wtedy warunki fizyczne: prawie 190 cm wzrostu, nieustępliwość, silna budowa ciała. Jeden z ówczesnych III-ligowych piłkarzy wspomina: - Pamiętam go, bo wyglądał na boisku wyjątkowo nieporadnie. Tak, jakby nie radził sobie z własnym wzrostem, miał problemy z koordynacją ruchów. Kiedy wyskakiwał do górnych piłek, robił to w przedziwny sposób. Ale teraz się zmienił, to już zupełnie inny piłkarz.

Rzeczywiście: teraz Wawrzyniak jest zawodnikiem, którego cena na rynku transferowym stopniowo rośnie. Po rozegraniu 8 meczów w kadrze narodowej - niezależnie od tego, że aż siedem z nich były jedynie towarzyskie - według portalu transfermarket.de jego wartość sięgnęła ok. 800 tys. euro. I będzie jeszcze wyższa, bo już teraz Wawrzyniak jest oceniany jako gracz, na którym można oprzeć reprezentacyjną drużynę na kolejne spotkania eliminacyjnej.

Wawrzyniak był w Sparcie przez zaledwie jeden sezon. Później jego kariera potoczyła się błyskawicznie. Kiedy przechodził ze Świtu Nowy Dwór Mazowiecki do Widzewa Łódź, kosztował 300 tys. zł. Gdy już przenosił się z Łodzi do Legii Warszawa - też 300 tys., ale już euro. W Legii na początku traktowano go jako uzupełnienie składu, ale stopniowo jego znaczenie w drużynie rosło. Tym bardziej, że szybko stał się jednym z ulubieńców Beenhakkera. Bogusław Kaczmarek, asystent Holendra, w jednym z wywiadów - po pierwszym powołaniu Wawrzyniaka na mecz z ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi - przyznał, że reprezentacyjny sztab szkoleniowy zwrócił uwagę na 24-letniego piłkarza, bo świetnie gra lewą nogą. A to rzadkość.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.