Urban aktywny w siatkonogę
Powoli dobiega końca zgrupowanie polskich piłkarzy w niemieckim Donaueschingen. W czwartek wieczorem selekcjoner Leo Beenhakker potraktował podopiecznych ulgowo i zorganizował turniej siatkonogi.
- Wszystko w trakcie przygotowań na swój czas. Po pracy nad przygotowaniem fizycznym stopniowo zmniejszamy obciążenia i zaczynamy ćwiczenia z piłkami. A od poniedziałku skupimy się już na taktyce i będziemy szlifować stałe fragmenty gry - powiedział Beenhakker.
Holenderski szkoleniowiec wyraził nadzieję, że w piątek wróci do zajęć z drużyną Wojciech Łobodziński, który we wtorkowym meczu towarzyskim z Albanią doznał skręcenia stawu skokowego. - Zobaczymy jak będzie się czuł rano i zdecydujemy. Na Kubę (Błaszczykowskiego) i Michała (Żewłakowa) poczekamy do poniedziałku. Czy zagrają w niedzielę z Danią? Raczej nie będziemy ryzykować - poinformował selekcjoner.
W czwartek wieczorem nie trenował również bramkarz Tomasz Kuszczak. - Bolał go przywodziciel i zamiast na boisko poszedł na siłownię - wyjaśniła rzecznik reprezentacji Marta Alf.
Jednym z najbardziej aktywnych uczestników gry w siatkonogę był trener warszawskiej Legii Jan Urban, który na czas mistrzostw Europy wzmocnił sztab trenerski. Można było w jego wykonaniu zobaczyć efektowne woleje, główki, a nawet przewrotki. Nie oszczędzał się także walcząc o piłkę efektownymi wślizgami.
Urban miał spory wkład w zwycięstwo swojej drużyny, w której wystąpili również Michał Pazdan, Dariusz Dudka, Łukasz Garguła i jego podopieczny z warszawskiej Legii Jakub Wawrzyniak. Nagrodę stanowiło... pamiątkowe zdjęcie wykonane przez innego z asystentów Beenhakkera - Adama Nawałkę.
- Fakt, że trener Urban jest na zgrupowaniu nie ma żadnego wpływu na moją postawę. Każdy z nas ma inne zadania, on skupia się raczej na rozpracowywaniu rywali. Żartujemy tylko z Rogerem, że skoro widzi jak ciężko pracujemy, to może po ME zezwoli nam na dłuższy urlop - powiedział Wawrzyniak.
Gdy koledzy grali w siatkonogę, Jakub Błaszczykowski trenował indywidualnie z fizjologiem Mikeem Lindemanem. Ćwiczył starty do piłki, urządzał sobie przebieżki.
- Mam trochę inne zmartwienia niż koledzy. Oni już mogą myśleć o meczu z Niemcami, a ja skupiam się na powrocie do zdrowia. Cieszy mnie, że z dnia na dzień czuję się coraz lepiej. Zresztą nie chcę sobie stwarzać niepotrzebnej presji. Przyjdzie jeszcze na to czas - powiedział pomocnik Borussii Dortmund.
- To w jakim gram klubie nie ma żadnego znaczenia przed meczem z Niemcami. Zresztą z Borussii nie ma w kadrze Joachima Loewa żadnego zawodnika. Jest dwóch Chorwatów, dwóch Szwajcarów i ja, ale od zakończenia sezonu nie miałem z nimi żadnego kontaktu - dodał.
W piątek przed południem polscy piłkarze po raz ostatni trenować będą w Donaueschingen. W sobotę wrócą do kraju. Wieczorem zapoznają się z murawą Stadionu Śląskiego w Chorzowie, gdzie następnego dnia zmierzą się w meczu towarzyskim z Danią. W poniedziałek rozpocznie się ostatni etap przygotowań do ME - ekipa przeniesie się do austriackiego Bad Waltersdorf, gdzie będzie mieszkać przed i podczas turnieju.