Tak obecnie wygląda stadion Legii Warszawa - fot. Woytek
REKLAMA

Stadion - słowo wytrych właścicieli Legii

turi, źródło: Forbes - Wiadomość archiwalna

"Od ostatecznego układu w tabeli czy rezultatów antykorupcyjnych śledztw inwestujących w piłkę miliarderów bardziej emocjonuje rozgrywka o publiczne pieniądze na budowę nowych stadionów. To dla nich szansa na zrównoważenie klubowych budżetów" - czytamy w magazynie "Forbes", który wziął pod lupę bogatych właścicieli klubów z ekstraklasy. Mariusza Waltera (Legia), Janusza Filipiaka (Cracovia), Bogusława Cupiała (Wisła), Zbigniewa Drzymałę (Groclin/Śląsk), Sylwestra Cacka (Widzew) i Jacka Rutkowskiego (Lech) nie odstraszyły od piłki ani burdy na trybunach, ani korupcyjny skandal.
"Poddał się tylko Krzysztof Klicki. Reszta piłkarskich baronów dostrzegła światełko w tunelu. Poczuli, że właśnie teraz jest szansa zaprzestania finansowania nierentownych klubów" - pisze magazyn.

Chociaż "Forbes" opisuje działania wszystkich z wyżej wymienionych właścicieli, my skupimy się oczywiście na zaprezentowaniu tego, co dotyczy warszawskiej Legii. Euro 2012 przyznane Polsce i Ukrainie daje zielone światło inwestorom - to szansa na nowe stadiony, które powstaną z publicznych pieniędzy. I na które, jak pisze magazyn, "przyjdą kibice z zasobniejszymi portfelami". Stadion to słowo, które pojawia się w każdym wywiadzie z właścicielami koncernu ITI.

Jak budować - za pieniądze swoje, czy miejskie?
"Absolutnym warunkiem sportowego i finansowego sukcesu klubu jest nowy stadion" - potwierdza w "Forbesie" Wojciech Kostrzewa, prezes Grupy ITI. Projekt stadionu dla Legii, przygotowany na zlecenie ITI przez firmę JSK Architekci, zakłada że miasto wyda na budowę obiektu 365 milionów złotych. Jeszcze cztery lata temu projekt miasta (za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego) zakładał, że budowa pochłonie 160-180 milionów złotych. Skąd ta drastyczna podwyżka? "To efekt opóźnienia. Dziś nie zbuduje się już stadionu tak tanio, jak można to było zrobić cztery lata temu" - tłumaczy w magazynie Kostrzewa.

"Forbes" zauważa, że ITI zapłaci za dzierżawę nowego stadionu przy Łazienkowskiej bardzo małe pieniądze. "ITI ma płacić około 0,5 mln zł, natomiast już dziś Bogusław Cupiał za korzystanie z wartego trzy razy mniej starego stadionu Wisły płaci ponad 1,1 mln złotych. Kiedy w mediach zaczęła się dyskusja, czy inwestycja ma sens, ITI opublikowało płatne ogłoszenia, podliczając, że roczne dofinansowuje klub kwotą 23 mln zł, a przychody z biletów pokrywają tylko 11 proc. wydatków klubowych i udział ten systematycznie spada. Dla prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz było to przekonujące, w połowie kwietnia wydała pozwolenie na budowę. Wcześniej Mariusz Walter tłumaczył, że Warszawa powinna zbudować stadion Legii wzorem innych miast, takich jak Kielce" - czytamy w magazynie.

Stadion Korony nie może się jednak umywać do nowego stadionu Legii. Został zbudowany za zaledwie 48 mln złotych, a po odejściu Krzysztofa Klickiego z Korony, miasto i tak zastanawia się, jak go utrzymać. Radni muszą szukać nowego inwestora dla swojego sztandarowego klubu.

Podczas gdy właściciele Legii zaciekle walczą o każdy kolejny milion w mieście, właściciel Widzewa Sylwester Cacek ma... odwrotny problem. "Miasto chce postawić w Łodzi nowy stadion, a ja chciałbym wydzierżawić teren na 20 lat i zmodernizować obiekt samodzielnie" - mówi w magazynie Cacek, który obliczył, że nowy stadion dla Widzewa zamknąłby się w kwocie 60 milionów złotych, a trybuny mogłyby pomieścić 19 tysięcy widzów. Cacek jest zresztą gotowy przenieść obiekt Widzewa w zupełnie inne miejsce i postawić tam stadion od zera. To w wypadku gdyby nie dogadał się z władzami Łodzi.

ITI chce, by Legia przyniosła zysk po ośmiu latach
Polska piłka nie przynosiła do tej pory zysków. Właściciele, którzy inwestowali w rodzime kluby liczyli więc raczej na sławę, reklamę, rozpoznawalność i rozrywkę. Mimo wielkich planów można chyba powiedzieć, że ITI już się na Legii zawiodło. "Nawet Walterowi, któremu marzyło się traktowanie klubu według tych samych biznesowych reguł, które obowiązują w koncernie, nie udało się zapewnić rentowności po zapowiadanych czterech latach. 'Z wszystkich naszych spółek Legii dajemy najdłuższy rozbieg, okres dojścia do rentowności wydłużyliśmy do ośmiu lat'" - przyznaje Kostrzewa w "Forbesie".

"Kostrzewa liczy, że nowy stadion przyciągnie nową widownię - rodziny i biznes, bo chodzenie na mecze zacznie być w dobrym stylu. Poza tym taki obiekt dobrze wpisuje się w strategię koncernu, daje możliwość organizowania dużych imprez przez telewizję TVN. Ma być ich od sześciu do ośmiu rocznie, podczas gdy miasto może organizować tylko dwie imprezy w ciągu roku, choć to ono wykłada na budowę stadionu 365 mln złotych" - zauważa magazyn, a Kostrzewa tak to tłumaczy: "Przecież to my będziemy ponosili koszty utrzymania stadionu, szacowane na 8-10 mln złotych".

"n" płaci Legii za reklamę na koszulkach
Warto zauważyć, że ITI oddziela dofinansowanie Legii od tego co zyskuje poprzez promocję swojej marki dzięki piłce. "Obok 23 mln złotych wykładanych przez właściciela, telewizja cyfrowa 'n' już na komercyjnych warunkach, konkurując z zewnętrznymi sponsorami musi dorzucić kilka milionów złotych, by piłkarze biegali z jej logo na koszulkach" - czytamy w magazynie. Ile dokłanie "n"-ka płaci za niebieskie logo na przodzie koszulek legionistów, nie wiadomo. ITI nie chce tego ujawnić.

Co ich ciągnie? Kasa!
Co ciągnie rozsądnych biznesmenów do piłki? - zastanawiają się dziennikarze magazynu i zaraz na to pytanie odpowiadają - "Błędem byłoby przyjmować romantyczną interpretację zaangażowania biznesu w polską piłkę (...) Prawda jest taka, że większość baronów dostała ostatnio zastrzyk adrenaliny, kiedy pojawiła się perspektywa zysków, do których już dawno przyzwyczaili się w innym biznesie".

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.