REKLAMA

Rok później czyli Trzeba mieć jaja

Pjus - Wiadomość archiwalna

Konflikt na linii klub-kibice zbrzydł już każdemu. Oświadczenia, trupy z szafy, tasaki, słowo „Wilno” i zwykła głupota (oprócz słusznych zarzutów jednej i drugiej strony oraz ich oczywistych błędów) wywołują niesmak, a nawet bardziej drastyczne odruchy. Kolejne „ciosy” powyżej czy poniżej pasa już tej oceny nie zmienią na lepsze. Od jakiegoś czasu, jak wielu innych, zauważam, że „zwykli” kibice, Ci których interesuje po prostu Legia są już tym bardzo zmęczeni (poza faktem, że często są niedoinformowani) i pytają kiedy to wszystko się skończy, albo reagują na obrzucanie się błotem stwierdzeniem, ze pora już podać sobie ręce. Ale jak? Nie mam pełnego planu, ale wiem jak można by zacząć.
Wybaczyć, ale nie zapomnieć.

Nie da się zapomnieć głupoty niektórych nieodpowiedzialnych ludzi i tych z trybun, i tych z zarządu. Jedni i drudzy mają na sumieniu sprawy, które ciągną Legię tylko w dół. Da się wybaczyć w imię Legii. Ale miłosierdzie idzie w parze tylko z przyznaniem się do „grzechów” i żalem za nie. Okrągły stół z poklepywaniem się po plecach i uśmiechaniem do kamer w imię dobrego PR nie ma sensu. Trzeba sięgnąć głębiej.

Przeprosić?

Zaraz posypią się pytania „kto, kogo ma przeprosić?”, „ jakie grzechy?” i będą tylko potwierdzeniem, że to chyba się nie uda. Za co? Choćby za TO (opisywna sprawa, a nie art. Lolka) czy, za TO (tak, uważam to za żenujący i niepotrzebny atak, nawet jeśli strona klubowa nie oszczędza nas w pomówieniach). Problem polega na tym, że posypanie głowy popiołem nie leży w interesie lub naturze stron ponieważ obydwie strony Wielkie Gesty zastąpiły Wielką Gadaniną, a dobre czyny traktują instrumentalnie, a nie jako akty wynikające z rzeczywistych choćby moralnych pobudek/rozterek. Nie można być przyzwoitym tylko na pokaz. Nie można organizować wyjazdów niepełnosprawnych i części obchodów rocznicowych Powstania Warszawskiego (choć tu należy oddać szacunek grupie OFMC, która jak nikt inny na Legii, działa nie efektownie, a efektywnie) tylko po to by dowalić ITI pokazując jacy jesteśmy fajni, czytaj: najlepsi. Nie da się też nieść na sztandarach walki o dobro i sprawiedliwość społeczną, wrzucając do jednego wora wszystkich jak popadnie czy kłamiąc w żywe oczy. Im dalej się w to brnie tym trudniej pochylić głowę. ITI nie przeprosi bo pokażą swym wrogom, że się ugięli, poddali więc twardo będą iść w zaparte. Kibice (celowo nie pisze SKLW, bo choć jest ono reprezentacją kibiców, to celem ataków, jedynie dzięki „uprzejmości” KP Legia) zaś nie przeproszą bo „przepraszają i dziękują tylko lamusy”- w kibicowskim poczuciu honoru pochylenie karku nie istnieje.

Żeby przeprosić trzeba mieć jaja.

A przeprosić należy poza tym nie tylko za błędy czy siebie wzajemnie, ale ludzi, którzy byli świadkami tego podrzędnego festiwalu, gęstniejącego od hipokryzji i obłudy. Tak pisałem różne oświadczenia SKLW, ale mając na uwadze ponad wszystko: Legię i Prawdę. Nie raz przypominałem zacietrzewionym kolegom, że należy wybrać: jesteś kibicem Legii czy antyITI. Teraz należy przyznać się do błędów. I trzeba mieć jaja by to zrobić. A mamy te jaja?

Kolega powiedział mi tak: Karol zadaj sobie pytanie czy byś przeprosił Miklasa i Waltera? Odpowiadam: Za kłamstwa (nawet te nie swoje), za brudy (bo w walce o czystość, nie walczy się brudami, nawet jeśli druga strona je stosuje i sama jest brudna) przeprosiłbym, bo za prawdę nie trzeba. Prawdę trzeba dostrzec, nawet jak nie stoi po Twojej stronie. Górnolotny ton? Jesteśmy tak nisko, że wszystko wydaje się patetyczne i pretensjonalne.

Dziwny jest ten świat

Dziwię się Ultrasom Legii (sam nim byłem parę lat), wokół których konflikt urósł do rangi wojny, że sami nie staną się pomostem do zakończenia konfliktu. I dziwię się stronom walki, o to, że im nie pomagają (klub zabraniając, zakazując , a kibice brnąc w bagno hipokryzji i „pięknych samobójstw”). Brak dopingu np. z mojej strony jest aktem lojalności wobec Was, Ultrasi, a gdzie wasza lojalność wobec własnych zasad? Chyba czas wziąć sprawy w swoje ręce, zamiast dawać „zwaśnionym partiom” wytrącać wam argumenty (jak choćby race) z rąk.

I dziwię się klubowi, który doskonale wiedząc jacy są i kim są ludzie szkodzący klubowi (Stefan Dziewulski nie próżnował), woli uderzać w mniej radykalnych bo się boją reakcji prawdziwych ekstremistów i w imię wojny z chuligaństwem walczy z ultrasami czy SKLW.

Nie dziwię się tylko ludziom, którzy, podobnie jak ja, niegdyś żarliwie bronili kibiców, ale wolą się wycofać ze stanowiska ogniowego, na którym koledzy strzelają we własne stopy i udają, że są fajni.

Jedna Legia-Wielka Legia!

Wielkiej Legii, nie da się zbudować stając na jednej tylko szali konfliktu. Dlatego stoję obecnie pośrodku z hasłem, które powinno przyświecać nam wszystkim: TYLKO LEGIA! Nasza, Wasza, Twoja, Moja.

PS. Rok później. Jak widać po TYM piśmie KP nie ma jaj, ani honoru. To kto jest winny: Litwini czy SKLW? Ja wiem! Litwini z SKLW!


Autor tekstu prowadzi bloga na trzeciatrybuna.republikafutbolu.pl.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.