REKLAMA

Jesteśmy lepsi od Homla, ale gadaniem się nie wygrywa

Jan Urban, źródło: Polska - Wiadomość archiwalna

Jak bardzo odwołanie kolejki popsuło Panu przygotowania do rewanżu z Homlem?

Jan Urban:Sparingi to nie to samo co mecze ligowe, ale najważniejsze, że zdobyliśmy sześć punktów. A poważnie, mecz ligowy byłby dla nas bardzo ważny. Liczyliśmy na przetarcie z Lechią. Chciałem się przekonać, na co nas stać, ale cóż, musimy sobie jakoś radzić. Rywale sparingowi nie byli zbyt wymagający, ale ważne, że większość piłkarzy zagrała po 90 minut.



W meczu z Dolcanem, w którym wystawił Pan silniejszy skład, graliście ospale.

- Owszem, zaczęliśmy leniwie. W pierwszej połowie było mnóstwo strat, dużo niedokładności. Natomiast końcówka tego spotkania to jest to, do czego dążymy - sporo gry kombinacyjnej, cierpliwość w wyprowadzaniu ataku pozycyjnego. Wówczas strzelanie goli przychodzi znacznie łatwiej.



Dlaczego tak długo Pana drużyna się rozkręca?

- Trudno powiedzieć. To początek sezonu. W okresie przygotowawczym nie graliśmy zbyt wielu sparingów. Nie każdy zawodnik jest w optymalnej formie. Ale wszystko powinno powoli się dotrzeć. Cudów nie dokonam. Potrzeba nam trochę czasu.



W sobotę formą strzelecką błysnął Bartłomiej Grzelak, ale on nie będzie mógł zagrać w czwartkowym meczu.

- Kiedy zgłaszaliśmy kadrę do spotkań z Homelem, Bartek leczył kontuzję. Nie sądziliśmy, że tak szybko dojdzie do siebie. Na liście znalazł się za to Edson. Okazało się niestety, że on z kolei nie będzie gotowy do gry, ale teraz jest już po herbacie. Co do Bartka, wszyscy znamy jego możliwości. Wiemy, że stać go na wiele, co udowodnił w wielu momentach poprzedniego sezonu. Życzę mu, żeby był w wysokiej formie przez dłuższy czas, bo grając dobrze tylko momentami, nie można zaliczyć dobrego sezonu. Tej ciągłości dobrej formy Bartkowi brakuje. Mam nadzieję, że zmieni się to w tym sezonie, bo jest to chłopak, który potrafi grać w piłkę. Rozmawiałem z nim ostatnio. Powiedziałem mu: "Grzelu, to będzie Twój sezon". On obiecał mi, że tak będzie.



Przed wyjazdem na Białoruś jest Pan optymistą?

- Oczywiście. Wiemy, a nawet jesteśmy przekonani, że Legia jest lepszym zespołem. Tylko z mówienia i podkreślania tego nic nie wynika. Musimy udowodnić to na boisku. Nigdy nie lubię mówić o tym przed spotkaniem. Wolę, gdy zawodnicy odpowiadają na takie pytania swoją grą.



W meczu z Dolcanem wystawił Pan dość ofensywny wariant taktyczny, z Rogerem, Maciejem Iwańskim i Piotrek Rockim w środku pola. To przymiarki do czwartkowego meczu?

- Tak, może dojść do sytuacji, że będę musiał skorzystać z tej opcji.



Nie niepokoi Pana forma Rogera?

- Trochę martwi. Na razie nie ma co wyolbrzymiać sprawy, ale dużo brakuje mu do formy, do której nas przyzwyczaił. Musi się skoncentrować na pracy. Być może po Euro brakuje mu trochę motywacji, ale jeśli postawi sobie wysokie wymagania, forma powinna wrócić.



Dwa słowa o nowych zawodnikach - "Tito" i "Arru".

- Jeśli chodzi o "Arru", to on sam niepotrzebnie wywiera na sobie zbyt dużą presją. To widać nawet na treningach. Efekt jest taki, że gra nerwowo. Rozmawiałem z nim na ten temat i mam nadzieję, że wkrótce da to rezultaty. Co do "Tito", dajmy mu jeszcze trochę czasu.



Rozmawiał Piotr Wierzbicki


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.