REKLAMA

Legia a mentalność w ocenie Jana Urbana

Fumen - Wiadomość archiwalna

Po porażce z FK Moskwa Jan Urban otwarcie przyznał, że niektórych jego piłkarzy spotkanie z rosyjskim zespołem po prostu... przerosło. Czy II runda kwalifikacji Pucharu UEFA to za wysokie progi dla legionistów? W drużynie z Łazienkowskiej nie brakuje przecież doświadczonych graczy, mających za sobą setki występów w lidze, znających smak euro pucharów oraz spotkań reprezentacji.
Mimo to po meczu z Rosjanami Jan Urban nie krył rozżalenia, że jego podopieczni nie zawsze umieją grać na odpowiednim poziomie w potyczkach o taką stawkę. Z tym, że problem umiejętności nie leży w tym przypadku w nogach, lecz w głowie każdego zawodnika, o czym szczegółowo opowiadał opiekun Legii. "Jeżeli zawodnicy nie potrafią sobie poradzić z taką odpowiedzialnością, z takim meczem, to automatycznie przekłada się to na ich grę. Wtedy jest większa nerwowość, więcej strat, nie słychać drużyny. A kiedy na murawie nikt nic nie mówi, to następuje nieświadome przekazywanie sobie strachu." - wyjaśnił szkoleniowiec Legii. "Co innego zawodnik, który jest komunikatywny. Nie potrzebne są zdania, wystarczą pojedyncze słowa z piłkarskiego słownika "podaj", "z tyłu", "moja". U nas tego nie ma. Nie ma nikogo, kto umiałby pociągnąć zespół. Wydaje się jakby każdy bał się wyjść z szeregu." - stwierdził z przykrością Urban.
"Inaczej sprawa wygląda, kiedy gra się układa. Wówczas pojawiają się gracze, którzy chcą prowadzić grę. Reagowanie dopiero po stracie dwóch bramek jest desperacją, że musimy coś zrobić, bo to się może skończyć fatalnie. Niestety, pokazujemy, że potrafimy, ale dopiero w momencie kiedy jesteśmy przegrani. Mówi się, że się chciało grać do końca, piłkarz się starał się, ale to jest po prostu oszukiwanie siebie."

Bez wątpienia na piłkarzach odbija się atmosfera, która panuje od miesięcy na Łazienkowskiej. Pomijając brak dopingu, na zawodnikach odbijają się szczególnie negatywne okrzyki pod ich adresem.
"Tutaj wytworzyła się atmosfera, że każda jedna nieudana akcja, to jest równa "jazda". Piłkarze są bardziej przejęci tym, żeby się nie skompromitować bez względu na rangę spotkania, niż skupieni na pozytywnym myśleniu, że jesteśmy najlepsi, że będzie dobrze i z każdym sobie poradzimy. Generalnie mamy problem, jako naród, z mentalnością i jesteśmy w pewnym sensie zakompleksieni. Z każdej strony słyszymy krytykę. Czy to gra Wisła Kraków z Barceloną, czy jest to inny mecz. U nas nie ma czegoś takiego jak konstruktywna krytyka. Nie szuka się pozytywów. Albo jest bardzo dobrze, albo tragicznie, nie ma wyważonych zdań, wypośrodkowanych. Potrzebna jest wiara, że się potrafi, że się umie. Z tym jest problem." - podkreśla trener Legii.

Lekiem na całe zło mogłoby być zatrudnienie psychologa. Co prawda takie rozwiązanie w przeszłości krótko funkcjonowało przy Łazienkowskiej, ale nie przyniosło wymiernych wyników. Dla Jana Urbana psycholog sportowy to pewnego rodzaju norma. "Nie wiem jak w Polsce piłkarze traktują psychologów, być może nie są do nich przyzwyczajeni. Ja kiedy grałem w Hiszpanii miałem taki okres, że nie mogłem strzelić gola. Nie to, że źle grałem. Po prostu nie zdobywałem bramek. Przyszedł do mnie trener i powiedział: 'Janek, nie poszedłbyś do psychologa? Porozmawiać, zobaczyć jak to jest'. Poszedłem z miłą chęcią, po pierwszej sesji strzeliłem gola, choć zajęcia były z panem, a nie z panią psycholog (śmiech). Aczkolwiek traktowałem to jako dodatkowe doświadczenie, a nuż mi pomoże." - powiedział Urban. "Doskonale wiemy, że w sportach indywidualnych większość pracuje z psychologiem, bo sport jest tak wyrównany, że każdy detal jest bardzo ważny. Psycholog prędzej czy później pojawi się w piłce nożnej. W małej Osasunie każdy zawodnik bez względu na wiek, czy jest juniorem czy seniorem, ma do dyspozycji psychologa. Prowadzone są zarówno zajęcia z całymi drużynami, jak i indywidualne. Zatem dlaczego nie? Trzeba być otwartym na nowe możliwości, na nowe doświadczenia. To jest bogactwo." - ocenił kwestię przydatności psychologa Urban.

Jednak doświadczenia z psychologiem to tylko jedna składowa z całości. Ważniejsze jest doświadczenie boiskowe, a niektórym legionistom najzwyczajniej tego brakuje. "Bogactwem jest granie w meczach również takiej rangi. Jeżeli każdego roku zagramy 6-8 tego typu spotkań, to staje się to czymś normalnym. Natomiast jeżeli występujemy w dwóch, góra czterech meczach, w kolejnym sezonie wcale, albo gracz przychodzi z innego klubu niż Legia czy Wisła, to jest to dla niego debiut. A być na stresie, być podenerwowanym powoduje niesamowitą utratę energii. Doskonale pamiętam swoje pierwsze mecze w reprezentacji. W lidze nie miałem żadnych problemów z wytrzymaniem 90 minut. W kadrze na początku było inaczej. Z biegiem czasu było pod tym względem dużo lepiej." - wyjaśnił na zakończenie Jan Urban.

Który z legionistów grających przeciw FK Moskwa nie ma odpowiedniego doświadczenia?
Defensywa Legii złożona jest z doświadczonych graczy. Kiełbowicz, Szala, Choto to nie tylko starzy ligowi wyjadacze, ale również zawodnicy, którzy poznali smak gry w reprezentacji (oprócz Szali). Czy 7 lat gry w Polsce Vukovicia to mało? Co z Rogerem, który grał na Zachodzie i był wyróżniającym się graczem polskiej ekipy na Euro 2008? Iwański - kadrowicz. Radović był ściągany na Łazienkowską jako reprezentant młodzieżówki Serbii. I tylko przebojowy Maciej Rybus dopiero odkrywa piłkarskie abecadło w europejskich pucharach.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.