Nie będzie śledztw w sprawie szkalowania
Prokuratura nie chce ścigać autorów plakatów szkalujących działaczy Legii Warszawa. Poszkodowanych odsyła do sądu i proponuje założenie sprawy z oskarżenia prywatnego - informuje Życie Warszawy. Szukaniem sprawców koszmarnego żartu zajęły się policja i prokuratura. "Ta sprawa nadaje się tylko do pozwu z oskarżenia prywatnego" – tłumaczy jeden z oficerów policji.
Prezes Miklas skierował do sądu prywatny akt oskarżenia przeciw Wojciechowi B. – jednemu z kibiców będących w konflikcie z klubem. Terminu rozprawy praski sąd jeszcze nie wyznaczył.
Z kolei sprawę drugiego działacza badała prokuratura na Pradze-Południe. Sprawdzała ona, czy doszło do złamania art. 190 kodeksu karnego, czyli kierowania wobec działacza gróźb karalnych. "Umorzyliśmy śledztwo. W naszym rozumieniu te plakaty nie były groźbami" – informuje Agata Hanke, szefowa prokuratury. Dodaje, że, owszem, doszło do przestępstwa, ale nie ma interesu publicznego, do ścigania przez prokuratora, a wystarczy oskarżenie prywatne.
Działacz Legii nie dostał jeszcze decyzji o umorzeniu śledztwa. "Gdy tylko się z nim zapoznam, złożę zażalenie" – powiedział ŻW członek zarządu Legii.